Po słonecznej i upalnej sobocie niedzielny poranek zaskoczył nas lekko oszronioną trawą i rześkim powietrzem. Trzeba było ubrać się troszkę cieplej, a przygotowane wcześniej krótkie spodnie spakować do plecaka na cieplejszy czas. Dziewięcioma pełnymi samochodami wyruszyliśmy z Bielska punktualnie o godz. 7:00 i bez korków dotarliśmy do Terchowej.
Widoczne na wyciągnięcie ręki kusiły nas stoki wzniesień Małej Fatry górujące nad doliną i jeszcze ośnieżone. Jednak tym razem naszym celem był najwyższy szczyt Gór Kysuckich – Pupov (1096 m n.p.m.). Pomimo niewielkiej wysokości ta trzywierzchołkowa góra pozostanie w naszej pamięci nie tylko jako idealny punkt widokowy na pasmo Małej Fatry (Mały Rozsutec, Wielki Rozsutec, Stoh), ale przede wszystkim jako miła okoliczność do „chaszczu” oraz ostrego podejścia na pierwszy ze szczytów. Trasa przejścia początkowo przebiegała szlakiem zielonym i żółtym na wierzchołek Pupova o wysokości 1045 m n.p.m. Następnie podążyliśmy już ścieżką bez szlaku na dwa kolejne szczyty. Na najwyższym z nich wykonaliśmy pamiątkowe, tradycyjne na wyjazdach z PTT zdjęcie z banerami. Ścieżka wiodła grzbietem początkowo przez ostre polany jałowca i powalonych drzew, później leśną drogą. Po drodze mijaliśmy polany i spore połacie wiatrołomów. Powalone drzewa choć częściowo usunięte z drogi stwarzały sporo trudności w ich pokonywaniu. Pomimo „chaszczu” i rozległych wiatrołomów nie zgubiliśmy ani drogi, ani nikogo po drodze, a to dzięki naszemu czujnemu Przewodnikowi, którym na tym wyjeździe był Prezes naszego bielskiego Oddziału – Szymon Baron.
Ostro wchodziliśmy pod górę, więc czekało nas strome zejście w dół do samochodów. Błękit nieba, ciepłe promienie słońca, budząca się do życia przyroda i piękne widoki na Wielki Rozsutec, umilały nam jednak ten czas. Optymistycznie spakowane na dno plecaka krótkie spodenki okazały się zbawieniem w tak miłych i ciepłych okolicznościach atmosferycznych, jakie wyklarowały się po rześkim poranku. Po tak udanej inauguracji górskiego, letniego odzienia z wielką przyjemnością udaliśmy się do sklepów i restauracji, kosztować słowackiej kuchni i wytworów lokalnego piwowarskiego rzemiosła.
Lekko zmęczeni, ale zadowoleni z niedzielnej wycieczki w zacnym gronie członków i osób sympatyzujących z bielskim Oddziałem PTT wróciliśmy do Bielska o nieco późniejszej porze niż zakładaliśmy.
Dziękuję wszystkim za tą wspólnie spędzoną niedzielę i do zobaczenia na kolejnych wyjazdach z bielskim Oddziałem PTT!
Martyna Ptaszek
.