W ostatnią sobotę września w grupie ponad 40 osobowej zebraliśmy jak zwykle na parkingu PKS-u w Bielsku, żeby tym razem pod przewodnictwem Wojciecha Biłko, ruszyć autokarem w kierunku Nowego Targu, a dokładnie do Obidowej, skąd mieliśmy rozpocząć naszą pieszą wędrówkę na Turbacz, najwyższy szczyt Gorców (1310m n.p.m.). Po drodze Wojtek opowiadał nam o Gorcach, ich historii, tragicznych losach ludności tam zamieszkującej w czasach wojennych i powojennych. Gorce – pasmo górskie leżące w Beskidach Zachodnich. Nazwa związana jest prawdopodobnie ze słowem gorzeć (palić się, płonąć) i pochodzi od sposobu uzyskiwania polan śródleśnych metodą żarową. Spotykaną już w aktach z 1254 r. osobliwością Gorców jest występowanie rozrogu. Jest nim Turbacz, od którego we wszystkich kierunkach odbiega 7 grzbietów górskich o różnej długości, co przypomina rozgwiazdę. Co zabawne, z końcem XVIII wieku, kartografowie błędnie nanieśli na mapach nieodległą miejscowość Niedźwiedź, w wyniku czego jej lokalizacja pokrywała się ze szczytem. Stąd też przez kolejne niemalże 100 lat, szczyt nosił nazwę Niedźwiedź, czy też Niedźwiedzica. W sumie geneza nazwy szczytu nie jest do końca jasna. A jedna z ciekawszych teorii mówi, że nazwa pochodzi z języka wschodnio-rumuńskiego i nawiązuje do słowa określającego tutejszy potok. I tak słówko „turbat” oznacza wściekły, szalony. Ok. 8.30 ruszyliśmy z parkingu w Obidowej zielonym szlakiem w kierunku Starych Wierchów, gdzie przy schronisku każdy coś podjadł, a potem część z nas poleniuchowała, a część ruszyła w okoliczne zarośla w poszukiwaniu grzybów. Jak się później okazało, było ich zatrzęsienie i gdyby nie obrany kierunek marszruty, zbiory mogłyby być bardzo duże. Dalej poszliśmy już czerwonym szlakiem przez las w kierunku Turbacza. Szlak był łatwy, więc toczyliśmy towarzyskie rozmowy, część co chwilę schodziła ze szlaku i wracała chwaląc się borowikami, podgrzybkami, a część tylko podziwiała liczne muchomory. Na chwilę przystanęliśmy w zadumie przy pomniku w miejscu katastrofy samolotu sanitarnego, w której zginęła matka chorego dziecka transportowanego do szpitala. Około 11.30 osiągnęliśmy szczyt. Stoi tutaj kamienny obelisk oraz żelazny krzyż z datami 1945–1985. W czasie II wojny światowej na Turbaczu ukrywali się partyzanci. Działał tu m.in. legendarny, ale i kontrowersyjny dowódca oddziałów podziemia komunistycznego Józef Kuraś, pseudonim Ogień. Po krótkim odpoczynku, ruszyliśmy w kierunku schroniska PTTK na Turbaczu – obecny budynek jest trzecim wybudowanym w rejonie Turbacza. Pierwszy powstał na polanie Wisielakówka, w 1933r. został spalony prawdopodobnie przez kłusowników, którym „przeszkadzali” turyści. Następny, którego budowę przerwał wybuch II wojny światowej, został zniszczony przez partyzantów, którzy chcieli w ten sposób zapobiec zajęciu go przez niemieckie patrole. Trzeci, obecnie funkcjonujący, wybudowany został w latach 50-tych na polanie Wolnica (część hali Długiej). Część grupy rozsiadła się przy stołach w restauracji i zajadała się pysznościami, część nadal szukała grzybów, część rozpierzchła się w różnych kierunkach „rozgwiazdy”, podziwiając piękno gór widocznych wokoło. Najbardziej przyciągały Tatry, które widać było w całej okazałości od Tatr Bielskich po Zachodnie, ich poszczególne szczyty przesłaniane były od czasu do czasu przechodzącymi chmurami. O 13.00 zrobiliśmy tradycyjne zdjęcie grupy z banerem i zaczęliśmy schodzić żółtym szlakiem do Kowańca, dzielnicy Nowego Targu, skąd autokar zabrał nas prosto do Bielska. Powrót opóźnił nieco korek, w którym utknęliśmy, ale to przedłużyło tylko miłe pogawędki i do Bielska dotarliśmy o 18.00, wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni. Dziękujemy Ci Wojtku za udaną wycieczkę.
A.
.