Lackowa (Beskid Niski) – wycieczka górska – 24-26 stycznia 2020 r.

Dwoje członków naszego oddziału z okolic Tarnowskich Gór rozpoczęło sezon zimowy w górach zdobyciem jednego ze szczytów KGP. Poniżej prezentujemy relację z ich wycieczki:

Zimowy sezon turystyki górskiej postanowiliśmy rozpocząć w weekend 24-26.01.2020 r. i pojechać w daleki Beskid Sądecki i Beskid Niski. Naszym głównym weekendowym celem była Lackowa mająca 997 m n.p.m. leżąca już w Beskidzie Niskim. W piątek 24.01 zaplanowaliśmy „szybką akcję”. Po południu dojechaliśmy do jeszcze słonecznej Krynicy-Zdrój i po zameldowaniu się w pensjonacie, szybkim lokalnym busem podjechaliśmy do Doliny Czarnego Potoku. Ponieważ jak wiemy „zmierzch nadchodzi szybko” zdecydowaliśmy pojechać koleją gondolową na szczyt Jaworzyny Krynickiej mający 1114 m n.p.m., aby nie tracić czasu i zobaczyć jeszcze przepiękną panoramę słowackich Tatr, Małe Pieniny, czy Gorce z Turbaczem. Po nasyceniu oczu szybko do schroniska (i pierwsza gleba na lodzie) na pyszną szarlotkę i kawę i tak „nagle” zrobiło się ciemno. Koniec atrakcji. Szybka akcja zaplanowana na dzień 1 skończyła się ostrożnym zejściem w ciemnościach do Doliny Czarnego Potoku. Bez czołówek i raczków byłoby nie wesoło, szczególne na odcinku dość mocno nachylonej nartostrady. Później szybko na busa do Krynicy- Zdroju, szybka kolacja, szybko, szybko spać i nagle i szybko zrobiła się 06.00 rano i pobudka.
Dzień 2 to podróż busem w kierunku Mochnaczki Niżej, skąd dzięki uprzejmości pana kierowcy, mogliśmy wyruszyć na szklak za znakami koloru zielonego z Mrokowca w kierunku szczytu Dzielec i dalej za czerwonymi znakami na Lackową. Dzień wydawał się być szary i bury, widoczność była zerowa, a mina pana kierowcy, kiedy wysiadaliśmy z busa mówiła wiele o naszym pomyśle na spędzenie tej soboty. Istotnie, pogoda była stricte barowa. Nie tracąc czasu (bo plan był ambitny – Lackowa helo?) ruszyliśmy jak konie po lodowym betonie, w kierunku naszego celu. Zmrożona warstwa śniegu w tym przypadku zdecydowanie pomogła, ponieważ uchroniła nas przed torowaniem. Zbliżając się do szczytu Dzielec, za gęstych niskich chmur zaczęło przebijać słoneczko. A gdy stanęliśmy przed prawie pionową ścianą Lackowej na niebie było już piękne błękitne niebo (normalnie cuda jakieś?). Samo nachylenie tej góry zrobiło na nas piorunujące wrażenie! Podchodząc do szczytu tym stromym nachyleniem, za drzew muskały nas promienie słońca, które zdecydowanie pomagały nam w tej ciekawej kombinowanej wspinaczce! Raczki okazały się niezbędne, ponieważ bez nich byśmy tam nie wleźli. Lód, lód, i jeszcze raz lód. Dochodząc do szczytu Lackowej mieliśmy wrażenie, że idziemy jakąś zaczarowaną lodową krainą. Gałęzie drzew uginały się od ciężkiego zmrożonego śniegu, a po naszej prawej stronie między drzewami można było pozaglądać na słowacką stronę. Po za tym wszędzie pełno słońca. Na szczycie Lackowej podjęliśmy decyzję, że z uwagi na niepowtarzalne okoliczności przyrody oraz warunki atmosferyczne (pełna lampa) robimy pętlę do Mochnaczki Niżej przez szczyty Ostry Wierch i Białą Skałę oraz wieś Banica. Pomysł okazał się być strzałem w dziesiątkę, ponieważ takiej dzikiej przyrody i pustych szlaków trudno szukać w innych częściach naszych polskich gór. Pętle zakończyliśmy przy pięknej cerkwi w Mochnaczce Niżnej, a szczęście dopisało nam również teraz, ponieważ za zakrętu wyłonił się bus, a w nim pan kierowca, który wiózł nas tutaj rano. Kiwał głową ze zdumienia, że widzi nas całych i zdrowych po 8 godzinach wędrówki. Tej nocy spaliśmy jak dzieci do białego rana.
Dzień 3 przeznaczyliśmy na zwiedzanie miasta i powrót do domu. Udanego sezonu zimowego w górach i wielu ciekawych zimowych wycieczek życzymy Wszystkim członkom i sympatykom z PTT Bielsko-Biała. Do zobaczenia na szlaku!

Przemek Waga
.

Przemek i Sylwia na szczycie Lackowej

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2020. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.