Pierwszy dzień naszej wycieczki w rejon Pasma Jałowieckiego przywitał nas piękną, ciepłą pogodą. Autobusem relacji Bielsko-Biała-Sucha Beskidzka dojechaliśmy do przystanku Lachowice-skrzyżowanie, skąd specjalnie podstawiony bus przewiózł nas do w rejon kościoła w Lachowicach. Dzięki temu zaoszczędziliśmy i czas i siły na dalszą wycieczkę.
Po odwiedzeniu drewnianego kościoła pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła wyruszyliśmy na szlak, który początkowo prowadził wzdłuż torów linii kolejowej z Żywca do Suchej Beskidzkiej. W chwili obecnej pociągi jeżdżą tu tylko w weekendy, ale słyszeliśmy, że po remoncie zostanie wznowiona regularna komunikacja. Podążaliśmy znakomicie oznakowanym szlakiem chatkowym, który po godzinie doprowadził nas do niezwykle urokliwego miejsca – chatki studenckiej leżącej w przysiółku Adamy, prowadzonej przez Oddział Uczelniany Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Chatka była wprawdzie zamknięta, ale jej otoczenie zachęcało do miłego odpoczynku co też wykorzystaliśmy.
Dalsza droga wiodła stromo w górę do przysiółka o dziwnej nazwie Wsiór. Słońce przygrzewało, drzewa się złociły, przed nami imponująca kopa Jałowca, tak idąc nie zauważyliśmy, że szlak nagle skręcił. Ale od czego nasz czujny przewodnik Witek. I znów zaoszczędziliśmy przynajmniej pół godziny czasu. Jeszcze tylko strome zejście i już znaleźliśmy się w dolinie potoku Stryszawka, w rejonie przysiółka Matusy, będącego częścią Stryszawy Górnej. Po rozlokowaniu się w gościnnym domu państwa Zajdów w agroturystyce „Nad Potokiem” część uczestników poszła zwiedzać otoczenie klasztoru Sióstr Zmartwychwstanek mieszczącego się nieopodal na terenie przysiółka Siwcówka. Tu w wakacje wielokrotnie przyjeżdżał prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński, tu odwiedzał go ówczesny biskup i kardynał Karol Wojtyła, o czym zaświadcza wystawiony pomnik.
Wieczór pełen był śpiewu, śmiechu oraz tańca. Niezastąpiony Romek dzielnie przyniósł w plecaku sprzęt do odtwarzania muzyki i bawiliśmy się wesoło przez kilka godzin.
Ranek przywitał nas deszczem co już było zapowiadane w prognozie. Zrezygnowaliśmy zatem z podboju Jałowca i po spożyciu pysznego śniadania pojechaliśmy do Suchej Beskidzkiej, aby zwiedzić niedawno wyremontowany renesansowy zamek nazywany często „Małym Wawelem” ze względu na podobieństwo do krakowskiego zamku królewskiego.
W samo południe autobus firmy Janowiec zawiózł nas z powrotem do Bielska i tak zakończyła się nasza kolejna ciekawa wycieczka. Uczestniczyło w niej 16 osób, które oświadczyły, że Jałowiec tak czy tak zdobędą.
Teresa Kubik