Nieco po godzinie 7 rano podjeżdża na dworzec wypasiony autokar. Tym razem każdy może zająć dwa fotele. Luksus… Pogoda kaprysi, ale jesteśmy optymistami.
Docieramy do Nawsi. Optymizm nieco przygasa, bo leje jak z cebra… Peleryny, parasole i co tam kto ma, wyciąga z plecaka. Ulewa trwa 10 minut, więc już na szlaku wracamy do letnich ubiorów. Początkowo asfaltem, żółtym szlakiem dreptamy na Filipkę. Ścieżka przyjemna, choć ostatnie podejście dość wymagające. Trochę zbaczamy do schroniska.
Pan Witek zadbał o przyjemne przerwy na odpoczynek, a pogoda stawała się coraz fajniejsza – cudownie. Pora wrócić na szlak, a celem jest Stożek Wielki, na którym schronisko obchodzi właśnie stulecie istnienia. Główne obchody były w sobotę, dziś jest spokojnie. Następna przerwa. Łaskawość aury się wyczerpała i zaczęło siąpić, więc czas się zbierać, ale dobre duchy czuwają – tylko postraszyło.
Przez Kyrkawicę i Bagienne wędrujemy do Bukowca. Tam pożegnanie w gospodzie „U Turka” i wsiadamy do autokaru. Dziękujemy wszystkim uczestnikom i Panu Witkowi za kolejne miłe chwile w górach.
Iza i Marek