Niewielu turystów odwiedza rejon Wielkiej Puszczy w Beskidzie Małym i dlatego też nazwa Trzonka jest raczej nieznana. Zatem na zakończenie tegorocznego sezonu organizatorzy postanowili to zmienić.
Komunikacja w kierunku Porąbki jest utrudniona ze względu na remont drogi łączącej Kobiernice z Czernichowem i jeżeli w tamtą stronę nie było większych kłopotów to z powrotem, owszem były. Ale o tym na zakończenie.
Na dworcu autobusowym w Bielsku pojawił się spory tłum wycieczkowiczów, po drodze jeszcze wsiadały pojedyncze osoby, aby osiągnąć rekordową liczbę 38 uczestników. Na szczęście sprawnie dotarliśmy do Porąbki, gdzie przesiedliśmy się na kolejny autobus, który dowiózł nas do miejsca przeznaczenia, czyli do przysiółka Wielka Puszcza.
Znaleźliśmy się w urokliwym miejscu otoczonym górami i wyruszyliśmy na szlak, który początkowo prowadził drogą asfaltową łączącą Wielką Puszczę z miejscowością Targanice i Andrychowem. Po kilkunastu minutach wyszliśmy na przełęcz Beskid Targanicki. Przed nami pojawiła się rozległa panorama Beskidu Małego z Jawornicą na pierwszym planie i Bliźniakami na horyzoncie, które kiedyś już zdobywaliśmy. Strome podejście w lewo od przełęczy było jedynym w tym dniu, reszta trasy prowadziła już po łagodnie pofalowanym terenie. Po prawej stronie zostawiliśmy Złotą Górkę i szliśmy wygodną, szeroką drogą mając pod nogami szeleszczące liście. Tak doszliśmy do świeżo odnowionej kapliczki Matki Bożej Śnieżnej, która została wybudowana w XVIII wieku. Tam zrobiliśmy krótki odpoczynek i podążyliśmy ku przełęczy Bukowskiej, gdzie napotkaliśmy żółty szlak wiodący z Porąbki przez Snozę, Kiczerę, przełęcz Isepnicką i dolinę Wielkiej Puszczy na Złotą Górkę aż do Targanic i dalej.
Powyżej przełęczy Bukowskiej, po lewej stronie znajduje się chatka studencka „Limba”, którą opiekuje się oddział PTTK w Andrychowie. Jednak poza sezonem, podobnie jak wszystkie chatki jest ona zamknięta. Tak oto doszliśmy do Trzonki (729 m n.p.m.), która była celem naszej wędrówki. Na rozległej szczytowej polanie zrobiliśmy zdjęcia z banerami i poszliśmy dalej, mijając po drodze teren edukacji ekologicznej. Nazwa chatki „Limba” nawiązuje do alei limbowej, która przebiega przez szczyt Bukowskiego Gronia (767 m n.p.m.). Tam też zboczyliśmy ze szlaku zielonego, którym szliśmy aby zobaczyć właśnie tę aleję. Została ona nasadzona na początku ubiegłego wieku przez leśniczych habsburskich, ale w chwili obecnej nie przedstawia się niestety zbyt ciekawie. Pozostało zaledwie kilka okazów tego niepospolitego drzewa.
Po pokonaniu grzbietu Bukowskiego Gronia ponownie doszliśmy do szlaku zielonego, który tym razem zdecydowanie zaczął schodzić w dół. Po lewej stronie zauważyliśmy wygodną ławeczkę, która zapewne została tam umieszczona po to, aby wygodnie móc obserwować przeuroczy widok na ten zakątek Beskidu Małego.
Nadchodził wczesny wieczór, góry układały się amfiteatralnie, poprzedzielane mgłami – istna magia. Niewiele niżej jednak już nic z tego uroku nie zostało. Zanurzyliśmy się w smogu Porąbki i po około 1,5 km dotarliśmy do centrum tej miejscowości. Przeszliśmy przez kładkę na Sole i rozpoczęliśmy oczekiwanie na autobus.
Właściwie rozkładem jazdy nie można się było kierować, bo jak już zostało wspomniane, droga jest w przebudowie. Czekając podziwialiśmy zapadający zmierzch i podświetlony kościół po drugiej stronie rzeki. Trwało to około 50 minut, czyli dość długo, tym większa była radość z przybycia cieplutkiego autobusu. Na zasadzie, im gorzej, tym lepiej (chodzi o komunikację) zakończyła się nasza późnojesienna urokliwa wycieczka.
Teresa Kubik