W czerwcowy poranek, bladym świtem, w kameralnym towarzystwie wyruszyliśmy na podbój Giewontu. Wprawdzie prognozy nie zapowiadały się optymistycznie, lecz dawało nam to nadzieję, że pomimo długiego weekendu na szczycie nie będzie tłumów.
Już przed godziną siódmą mogliśmy zaczerpnąć rześkiego tatrzańskiego powietrza i żwawo maszerowaliśmy Doliną Małej Łąki. Po śniadaniu na Przełęczy w Grzybowcu ruszyliśmy zdobywać Giewont. Niestety, im wyżej, tym chłodniej, a mżawka zmieniła się w deszcz, do tego dołączył wiatr. To sprawiło, że po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia na Wyżniej Kondrackiej Przełęczy zamiast obrać kierunek Giewont – do którego zostało 20 minut – zgodnie udaliśmy się w stronę Kondrackiej Przełęczy, skąd zeszliśmy w dół. I już parę minut po godzinie jedenastej grzaliśmy się w schronisku uzupełniając energetyczne zapasy.
Po zejściu do Kuźnic przywitało nas cieplutkie, wytęsknione tego dnia słonko. Wycieczka pomimo niesprzyjającej aury była udana. Cisza, spokój, piękno przyrody, możliwość bycia prawie samemu na szlaku, dobrzy ludzie, troskliwy i kompetentny przewodnik pan Konrad – bezcenne! Polecam!
Anita