Bardzo wczesnym rankiem, w dniu 25 czerwca, Polskie Towarzystwo Tatrzańskie zabrało nas tym razem na wycieczkę górską w Tatry Zachodnie. Opiekę na wycieczką w tym dniu objął przewodnik tatrzański Konrad Gonciarczyk.
Przejeżdżając przez wieś Chochołów mieliśmy możliwość posłuchania historii na temat Muzeum Powstania Chochołowskiego, kościoła św. Jacka, muzeum torfowisk, skoczni narciarskich oraz basenów termalnych i ich odwiertów.
Wędrowanie w tym dniu zaczęliśmy od Doliny Chochołowskiej (parking Siwa Polana), skąd żółtym szlakiem podążaliśmy do schroniska. W czasie dojścia do schroniska przewodnik opowiadał nam ciekawe historie związane z tym, bardzo popularnym wśród turystów, miejscem. Dolina Chochołowska i nie tylko należy do Wspólnoty Leśnej Uprawnionych Ośmiu Wsi. Wspólnota posiada własną administrację, a część terenów jest pod ochroną Tatrzańskiego Parku Narodowego.
W Dolinie Chochołowskiej kręcono takie filmy jak: „Potop” (1974, reż. Jerzy Hoffman) –scena z kuligu, „Janosik. Prawdziwa historia” (2011, reż. Agnieszka Holland i jej córka Kasia Adamik), „Demony Wojny wg Goi” (1995, reż. Władysław Pasikowski), „Girl Guide” (1995, reż. Juliusz Machulski), produkcja Bollywood „Fanaa” (2006, reż. Kunal Kohl), w której główna bohaterka musiała przejść przez strumień w temperaturze -12°C w letniej sukience oraz serial „Janosik”(1974, reż. Jerzy Passendorfer) – sceny ujęcia Janosika, skok do wody z Maryną oraz ślub w Kaplicy Jana Chrzciciela.
23 czerwca 1983 roku do Doliny Chochołowskiej, przybył Jan Paweł II. Udał się on do schroniska, gdzie znajduje się tablica upamiętniająca ten dzień, a następnie czerwonym szlakiem, przez mostek, udał się aż do Wyżniej Jarząbczej Polany. W czasie odpoczynku Ojciec Święty powiedział: „(…) żebym tak mógł tu dłużej posiedzieć”. Trasa ta dziś nazywa się: „szlakiem papieski” i jest oznaczona kolorem żółtym.
Po krótkim odpoczynku w schronisku, udaliśmy żółtym szlakiem na Grzesia (1653 m). Tutaj wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcia i dalej wąską ścieżką wśród piętra kosodrzewiny, niebieskim szlakiem przeszliśmy na szczyt Rakoń (1876 m), skąd piętrem roślinnym hal, gdzie dostrzegliśmy takie rzadkie rośliny jak: lepnica czerwona, urdzik alpejski i dzwonek alpejski, doszliśmy na Wołowiec (2064 m).
Przez cały czas trwania wycieczki dopisywała na piękna pogoda, dzięki czemu mogliśmy w oddali dostrzec panoramę tatrzańskich szczytów: Łopatę, Kominiarski Wierch, Kończysty Wierch, Giewont, Świnicę, Strarorobociański Wierch, Bystrą, Jarząbczy Wierch, Raczkową Czubę. Od strony słowackiej przewodnik przedstawił nam Rohacz Ostry, Rohacz Płaczliwy i Rohacką Przełęcz. Wycieczkę umilały nam swoim śpiewem tatrzańskie ptaszyny: Siwierniak, Płochacz halny i Pomurnik. W czasie odpoczynku na szczycie Wołowca, każdy z nas wykonał pamiątkowe zdjęcia, o i tym samym zjadł coś dobrego.
Widoki, pogoda i przemiłe towarzystwo przewodnika tatrzańskiego Konrada wraz z jego wiedzą o Tatrach, którą przekazywał na w sposób przejrzysty, sprawiały, iż wcale nie mieliśmy ochoty wracać do domu. Niestety, czas nieubłagalnie gonił nas.
Droga powrotna wiodła przez Dolinę Wyżnią Chochołowską zaprowadziła nas schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej i tutaj zatrzymaliśmy się na krótka przerwę, podczas której wysłuchaliśmy kolejną ciekawą historie na temat pamiątkowej tablicy, upamiętniającej próbny lot balonem „Gwiazda Polski” w październiku 1938 r., akcję zbrojną pod Zwierówką dowodzoną przez naczelnika Korosadowicza oraz historię budowy schroniska.
Schodząc Doliną Chochołowską, pod kaplicą św. Jana Chrzciciela, nietrudno było zauważyć głośne regionalne śpiewy oraz przepiękne stroje góralskie z okazji odpustu św. Jana Chrzciciela – patrona Kapliczki, poprzedzoną jak co roku mszą św. o godz. 13.
Nie zabrakło również miłośników regionalnych serków góralski, pochodzących z kulturowego wypasu owiec, które zostało przywrócone w 1981 r., a pilnowały je od wieków hodowane do tego owczarki podhalańskie. Pasterstwo dziś to forma krajobrazu górskiego, jak i zachowania tradycji wyrobu produktów mlecznych, których receptura od wieków nie została zmieniona.
Docierając do Siwej Polany, minęliśmy zbudowaną z dolomitów Wyżnią Chochołowską Bramę i leśniczówkę TPN. Chociaż bardzo zmęczeni, ale szczęśliwi, że mogliśmy znów dostrzec piękno i magię Tatr, dotarliśmy do naszego autobusu.
W Jabłonce pożegnaliśmy naszego przewodnika Konrada Gonciarczyka. W Bielsku-Białej byliśmy nawet trochę przed czasem.
Myślę, że trzeba było w końcu ruszyć na tatrzańskie szlaki. Marzenia o tych górach narastały w nas, im dłużej przemierzaliśmy beskidzkie ścieżki.
Do zobaczenia na szlakach tatrzańskich z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim.
Gabriela Klimek