Startujemy z Bielska-Białej o 6:00, wczesną porą ku przygodzie, do pięknej krainy Małej Fatry na Słowacji. Czas podróży autokarem mija nam na rozmowach i słuchaniu ciekawych historii przewodnika Witolda Kubika z wypraw w tamte okolice oraz widzianych po drodze szczyty i mijanych wiosek.
Przed 9 docieramy do Vratnej. Na Słowacji czuć chłód poranka, a w górze jest już piękne słońce. Stamtąd kolejka gondolowa zabiera nas na wysokość 1490 m n.p.m., po drodze ukazując piękną górską panoramę piętrzących się szczytów. Przy górnej stacji kolejki chwila na pamiątkowe zdjęcie i zaczynamy naszą wędrówkę.
Po krótkiej chwili docieramy do Snilowskie Sedlo – jest to rozdroże, skąd kierujemy się czerwonym szlakiem na pierwszy szczyt Chleb (1648 m n.p.m.). Stąd aż po horyzont ukazuje się zachwycające morze górskich szczytów, które przybliża nam nasz przewodnik. Chwila na podziwianie pięknych widoków, by dalej podążać, poprzez łańcuch górskich szczytów, ku naszej majestatycznej górze Stoh, którą mamy w zasięgu wzroku. Droga wiedzie przez Steny, dalej czerwonym szlakiem – zaliczając kolejne punkty: Hronove (1630 m n.p.m.), Sedlo za Hronowym (1536 m n.p.m.), Severny Vichol (1535 m n.p.m.), Steny. Mozolna długa wędrówka w palącym słońcu, grzbietami, jest znośna, bo chłodny wiatr daje ukojenie, a widoki otaczających szczytów zachwycają, radują serce – to bezcenna nagroda, która daje poczucie wolności, bliskości, jedności z naturą i siłę by dalej iść.
Za nami 2/3 drogi do celu. Chwila postoju z widokami na otaczający nas górzysty krajobraz, by posilić się przed dalszą drogą. Następnie kierujemy się w dół do doliny. Wędrówka daje odetchnąć nogom, idziemy po płaskim terenie w kierunku dwóch szczytów: po lewej mamy Velky Rozsutec – skalistą górę, a po prawej trawiastą górę Stoh, na którą poprowadzi nas żółty szlak. Na zboczy góry robimy postój w lasku, by po zebraniu się całej grupy razem ruszyć po stromym zboczu w górę. Mamy tylko tylko 45 minut do celu, ale droga daje się we znaki.
Każdy w swoim tempie dociera na szczyt Stoha (1607 m n.p.m.). Trud i zachwyt malują się na twarzach grupy. Podziwiamy przepiękną panoramę gór i drogę, którą przemierzyliśmy. Czas nagle jakby zwolnił, a my niczym na chmurce zawieszeni, dryfujemy wzrokiem, wśród górskich szczytów i dolin – szczęśliwi chłoniemy piękną otaczającą nas panoramę. Upajamy się widokiem, tą chwilą, by na długi czas została w naszych sercach ta magia gór.
Powoli kończy się nasza przygoda na Słowacji. Robimy pamiątkowe zdjęcie grupowe na szczycie i żegnamy się ze Stohem. Droga powrotna wiedzie nas nas w dół zboczem góry, wśród kosodrzewin i pięknej górskiej roślinności do przełęczy Medziholie (1185 m n.p.m.), gdzie na rozstaju dróg, u podnóża, niczym mur wyrasta góra Veľký Rozsutec (1610 m n.p.m.), którą z oddali widzieliśmy – teraz objawiła nam się z bliska. My kierujemy się natomiast w lewo, do wioski Stefanowa. Droga wiedzie przez las, potem doliną, z widokami na zbocza gór.
W Stefanowej wszyscy siadamy w przydrożnej knajpce, a są dwie do wyboru. Mamy czas na uzupełnienie elektrolitów i posiłek. O 17 podjeżdża autokar i zabiera nas do Bielska-Białej, skąd wyruszyliśmy w naszą podróż.
Dziękujemy przewodnikowi Witkowi za piękną wyprawę. Serdecznie zapraszamy i zachęcamy miłośników, pasjonatów gór na wspólne wędrówki w dobrym Towarzystwie przyjaznych, otwartych ludzi.
B.K.