Koniec roku. Niedziela, 31 grudnia 2023 r. Tym razem Sylwester wypadł w dzień wolny od pracy.
Na ten dzień, Bielsko-Bialski Oddział PTT, zapraszał już od jakiegoś czasu na pożegnanie tegoż roku w górach. Piąte pożegnanie roku na Klimczoku, czyli można już mówić o tradycji tego wydarzenia.
Nie było planowane grupowe wyjście, bardziej spontaniczne umawianie się na dojście w mniejszych grupkach na Klimczok. Planowana godzina spotkania: 11:30 przy ognisku, obok schroniska Klimczok, ale wiele osób przyszło dużo wcześniej. Kto chciał zaliczył szczyt Klimczoka i kultowe już na jego stoku miejsce, w którym jeszcze nie tak dawno znajdowała się słynna „Chatka u Tadka” , miejsce w którym narodziły się „Pożegnania roku na Klimczoku”. Odkąd okazało się, że w tamtym miejscu nie wolno zapalić nawet mini ogniska, PTT przeniosło pożegnalne spotkania pod schronisko Klimczok, z możliwością rozpalenia ogniska i upieczenia kiełbasek.
Była propozycja trasy, ale ja umówiłem się z kolegą na parkingu pod Dębowcem. Razem ruszyliśmy stokiem Dębowca o 9:45, najpierw pokonując błotniste grzęzawisko w dolnej części i dalej pod wyciągiem krzesełkowym (kanapowym) już w lepszych warunkach pięliśmy się w górę, omijając schronisko po lewej stronie. Na stok Szyndzielni dotarliśmy prawie po bezśnieżnym szlaku. Tutaj jednak napotkaliśmy sporo śniegu, a wyspinawszy się wzdłuż wyciągu talerzykowego, postanowiliśmy założyć raczki i stabilniejszą stopą posuwaliśmy się do celu, po drodze mijając innych turystów.
Z powodów czasowych, bo już byliśmy spóźnieni około 30 min, skierowaliśmy się do Siodła pod Klimczokiem (Przełęczy Kowiorek) pomiędzy Klimczokiem z prawej i Magurą z lewej, idąc od strony Szyndzielni.
I wreszcie o 12:15 dotarliśmy do wesołego grona członków i sympatyków PTT, „urzędujących” przy ognisku. Jedni jeszcze piekli, inni już zajadali kiełbaski, a wszyscy mili i uśmiechnięci, częstujący się nawzajem przyniesionymi dobrociami. Bez fajerwerków, bez huku i wybuchów zapalono zimne ognie, zrobiono grupowe zdjęcia i po złożeniu noworocznych życzeń towarzystwo zaczęło się żegnać.
My z kolegą we dwójkę udaliśmy się w powrotną trasę i po 15-tej byliśmy w miejscu, z którego wyruszyliśmy.
MK