Stary Groń nie przyciąga zbyt wielu ludzi. Niezbyt wybitne, bez słynnego schroniska… Nawet dzisiaj miało jechać tylko kilka osób. Z telefonu na telefon jednak te kilka osób rozrosło się do wesołej 15-osobowej grupy.
Spotkaliśmy się na Przełęczy Salmopolskiej i bez zbędnego ociągania ruszyliśmy w drogę, w końcu kawałek trasy przed nami. Czerwonym szlakiem przez Biały Krzyż i Grabową prawie na Kotarz, aby odbić na niebieski szlak w stronę Brennej. Krótki postój na Hali Jaworowej musiał zaowocować obowiązkowym zdjęciem z banerkiem na tle panoramy częściowo już zaśnieżonych Beskidów.
Po zejściu do Brennej zatrzymaliśmy się w klimatycznej gospodzie Kozia Zagroda – gdzie większość uczestników wycieczki uraczyła się rożnego rodzaju napojami według upodobania. Przy okazji odkryliśmy nowe prawo fizyczne: „monety bardzo ciągnie do gorącej czekolady…” Na szczęście nikt nie musiał tego myć . 😉
Ciągle czekał na nas jednak Stary Groń, tak więc nie można się było zasiedzieć. Już na szczycie próbowaliśmy dostrzec stary kamień własnościowy z napisem „PTT” – niestety trzeba to będzie odłożyć na czasy bezśniegowe. Wiele miejsc na grzebiecie Starego Gronia dostarczało ciekawych widoków na równoległe pasma, dzięki czemu droga nie była nużąca. Stąd już prosta ścieżka z powrotem na Przełęcz Salmopolską i „rzut kamieniem” do domów z poczuciem kolejnej niedzieli spędzonej w miłym, górskim towarzystwie.
Łukasz K.
.