To był długo wyczekiwany sobotni poranek, 16.03.2024 r. Choć pogoda nie była wymarzona, wszyscy stawili się punktualnie o bardzo wczesnej godzinie porannej, aby wyruszyć w Tatry, na Halę Gąsienicową.
Z naszym przewodnikiem, panem Jankiem Nogasiem wyjechaliśmy autokarem do Zakopanego, gdzie z przysiółka Toporowa Cyrhla rozpoczęliśmy wędrówkę czerwonym szlakiem. Ku naszemu zdziwieniu, na wszystkich okolicznych łąkach kwitły już krokusy!
W okolicy Psiej Trawki zaczął siąpić deszcz, który towarzyszył nam do samej Hali Gąsienicowej. Nie zrobiło to jednak specjalnego wrażenia na naszych turystach. Każdy był dobrze przygotowany, więc po założeniu peleryn dalej raźnie maszerowaliśmy. Po około 3 godzinach dotarliśmy wreszcie do Murowańca. Nasze nadzieje, że przy takiej pogodzie będzie tam niewiele osób, okazały się płonne. Schronisko było wypełnione ludźmi, z których większość stanowili uczestnicy akcji Szerpowie Nadziei.
Po posileniu się, ogrzaniu i krótkim odpoczynku trzeba było ruszać dalej. Przed schroniskiem zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia, a później nasz przewodnik opowiedział nam o historii schroniska i okolicznych szczytach. Na szczęście deszcz przestawał padać i mogliśmy podziwiać Kościelec, Granaty, Świnicę i Kasprowy Wierch. Wyniosłe, skaliste szczyty widoczne z Hali Gąsienicowej, wzbudziły szczery zachwyt u naszych młodych (i tych troszkę starszych) turystów, a pytaniom „Kiedy znów przyjedziemy w Tatry?” nie było końca.
Droga powrotna wiodła przez Karczmisko, Skupniów Upłaz i Boczań do Kuźnic. Śnieg skończył się mniej więcej na Karczmisku właśnie, a im niżej, tym więcej było błota. Na szczęście, pogoda bardzo się poprawiła, co – wraz ze wspaniałymi widokami na Beskidy, Pieniny i Gorce – czyniło tę wędrówkę niezwykle przyjemną.
Ubłoceni, trochę mokrzy ale szczęśliwi i nasyceni pięknymi widokami, dotarliśmy do Kuźnic. Stąd jeszcze tylko kawałek do Ronda Kuźnickiego, skąd autokar zabrał nas do Kóz.
S.Cz.-P.