30 maja 2024 r. ruszyliśmy w składzie: Irena W., Celina L., Łukasz G., Krzysztof G. i Grzegorz F. (sympatyk) w Góry Suche, nieopodal Wałbrzycha. Celem wycieczki było zdobycie kolejnego szczytu Korony Gór Polski – Waligóry (933 m), w najwyższym paśmie Gór Kamiennych – Górach Suchych i pętla zaznajamiająca ze specyfiką kultowego szlaku długodystansowego – Drabiny Wałbrzyskiej.
Startujemy z parkingu przy schronisku „Andrzejówka” . Wg szlakowskazu z Przełęczy Trzech Dolin (810 m), na Waligórę tylko 15 minut. W Internecie Góry Kamienne funkcjonują jako sudeckie Tatry. Szybko się o tym przekonujemy, bo robi się karkołomnie stromo. Wąską ścieżką z osuwającymi się kamieniami spod nóg, pomagając sobie kijami i łapiąc korzeni, na dystansie 300 m robimy 100 metrów przewyższenia – pierwsza dziś „ściana płaczu”. Na szczycie tradycyjne zdjęcia z bannerem.
Żółtym szlakiem (wreszcie trochę normalnej stromizny), a potem czarnym (przyjemny dukt leśny) idziemy do przełęczy pod Szpiczakiem. Teraz czeka nas wspinaczka na Ruprechtický Špičák (880 m). To „tylko 123 m w górę” na dystansie 400 m. Wylany pot rekompensuje szczyt. Na wierzchołku stoi wieża widokowa, z której można podziwiać spektakularną panoramę Sudetów (od Śnieżki przez Ślężę i Wielką Sowę do Śnieżnika).
Po przerwie śniadaniowej, czarnym szlakiem idziemy w kierunku drugiego szczytu pod względem wysokości Gór Suchych – Suchawę (928 m). By dostać się na przełęcz pod Kostrzyną, ścieżka bez znaków wyprowadza nas obok kolejnej góry – Czarnka (862 m) i grzechem byłoby go nie zdobyć. Oczywiście, podejście jak wszystkie w Górach Suchych – ostro w górę.
Na szczycie ładna panorama na Góry Suche.
Teraz ostatnia droga pod górę – Suchawa. Wchodzimy na klasyczny szlak Drabiny Wałbrzyskiej (cały to ponad 73 km i ok. 4000 m przewyższenia). Tu tylko 58 m przewyższenia na odcinku 205 m. Ale to Góry Kamienne i nieustanne góra – dół.
Za Suchawą zasadniczy trzon wycieczki idzie do „Andrzejówki” na chmielowy napój.
Ja skręcam na nieoznaczoną ścieżkę i sam idę do Czerwonych Skałek. Wyczytałem , że na północno-zachodnim zboczu Suchawy znajdują się porfirowe skały oraz wielkie osuwisko objęte ochroną jako pomnik przyrody nieożywionej. Wąska ścieżka schodzi prawie w pionie. Jakoś dochodzę do głazowiska. Porfirowe, czerwone skały, luźno leżące na zboczu, osuwają się z pod nóg. Robię kilka zdjęć Czerwonych Skałek, ale nie odważam się podejść pod skały – trochę mało czasu i jest niebezpiecznie.
Do samochodu wracam już łagodną ścieżką. Niestety – przy schronisku – tłumy . Żeby napić się kawy jedziemy do Świdnicy na Orlen.
Pełni wrażeń wracamy do Bielska-Białej.
Krzysztof Grygierczyk