Przewodnik Witold Kubik powitał uczestników wycieczki na dworcu PKP w Zwardoniu. Odśpiewaliśmy piosenkę „RAJDOWA DZIEWCZYNA”, zrobiliśmy zdjęcie przed budynkiem stacji i wysłuchaliśmy informacji o „transwersalnej linii kolejowej” z Żywca do Czadcy, kiedy stacja w Zwardoniu była stacją graniczną między Galicją a Węgrami. Odwiedziliśmy jedyny supermarket w Zwardoniu, gdzie zakupiliśmy wodę, bo zanosiło się na upał. Przewodnik opowiedział też o świetnej przeszłości Zwardonia w okresie międzywojennym, kiedy przyjeżdżały tu pociągi z narciarzami z Warszawy.
Idąc szlakiem czerwonym wzdłuż granicy, byliśmy raz po polskiej, raz po słowackiej stronie. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych na granicy był płot z drutu kolczastego a przed nim pas graniczy zaoranej ziemi, codziennie grabionej. Granicy strzegli żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza, których strażnica znajdowała się w Zwardoniu.
Zatrzymaliśmy się przy nieczynnym schronisku PTTK „Dworcu Beskidzkim” z Zwardoniu im. Hanki Sawickiej. Działacze petetekowscy po raz drugi uśmiercili Hankę Sawicką, bowiem w Bielsku-Białej też były działacz ZMSowsko-PZPRowski uśmiercił (zlikwidował produkcję) Zakłady Przemysłu Wełnianego „Weldoro ” im. H. Sawickiej. Schronisko „Dworzec Beskidzki” zbudował w latach 1931-1932 oddział bielski PTT. Oddano je uroczyście do użytku 6 stycznia 1933 r. Dysponowało 120 miejscami noclegowymi, kuchnią, 3 jadalniami i mieszkaniem dla dzierżawcy. Niszczejący obiekt wzbudza smutek i żal za utraconymi schroniskami, szczególnie w Karpatach Wschodnich.
Odwiedziliśmy zaprzyjaźnionego z nami Stasia Zadorę – gospodarza/właściciela schroniska „Chatka pod Skalanką”. Tutaj w 2017 roku organizowaliśmy wspaniałe Andrzejki Seniorów Turystyki.
Trasa ze Zwardonia na Wielką Raczę prowadzi większościowo przez tereny zadrzewione i zakrzaczone, więc słońce nam bardzo nie dopiekło. Zrobiliśmy postój na Kikuli podziwiając widoki na Beskid Żywiecki i Małą Fatrę. Po ok. 5 godzinach byliśmy w schronisku na Wielkiej Raczy zbudowanym przez bielaki Oddział PTT w 1935 r. Po zakwaterowaniu w pokojach spożyliśmy obiad i inne miejscowe specjały, a wieczorem nasz nowy kolega FLOREK, młody emeryt (górnik) zorganizował ognisko, na które przywiózł i przyniósł ze Zwardonia na Wielką Raczę kiełbaski z firmowej rzeźni z Rybnika. Florek je fajny chłop ino durś godo.
Rano po śniadaniu i zdaniu pokoi poszliśmy do Chaty na Raci. W PRLu to było niemożliwe, a w III RP utworzono przejście graniczne na szczycie Wielkiej Raczy, gdzie Straż Graniczna sprawdzała dowody osobiste lub „obczanky” turystów przekraczających granicę polsko-słowacką. W okresie międzywojennym członkowie PTT i Klubu Czechosłowackich Turystów mogli przekraczać granicę polsko-czechosłowacką w dowolnym miejscu od Cieszyna po Krynicę – dostępne były wtedy Tatry Słowackie, Mała Fatra oraz Beskid Śląski w Czechosłowacji.
Równo 50 lat temu, nasz przewodnik po przejściu grzbietem Wielkiej Fatry od Kriżnej po Malino, przyjechał do Oszczadnicy i przenocował w Chacie na Raci, która wtedy należała do Zalady TATRA z Cadci.
Po powrocie ze słowackiej strony udaliśmy się na Przegibek, do schroniska zbudowanego w 1931 roku przez działające przy bielskim oddziale Koło PTT w Dzidzicach. Po spożyciu obiadu zeszliśmy szybko do Rycerki Kolonii na przystanek autobusowym skąd pół godziny później mieliśmy autobus do Żywca.
VK