W czasie, gdy nasze koleżanki „podbijały” Babią Górę, a wielu członków Oddziału, z lekką zazdrością zerkało w ich stronę z Jałowca i Mędralowej, w czteroosobowej, spontanicznie zebranej grupce postanowiliśmy zerknąć w kierunku obu tych wycieczek, nieco bardziej od zachodu…
Wyjechaliśmy z Bielska-Białej dość późno, bo o 7:30 kierując się w stronę Przełęczy Glinka, gdzie przekroczyliśmy granicę polsko-słowacką. Naszym celem było Orawskie Wesele – miejscowość o dość ciekawej nazwie. Zaparkowaliśmy kilkaset metrów od granicy z lasu, w pobliżu przystanku autobusowego. Czekał na nas zielony szlak.
Po pierwszym, krótkim odcinku, poprowadzonym drogą leśną, nasza ścieżka ostro skręcała w lewo. Szlak stromo wznosił się ku górze. Wędrowaliśmy lasem, a spomiędzy drzew, od czasu do czasu, zerkała na nas pięknie ośnieżona Babia Góra, górująca ponad pozbawionymi śniegu polanami Orawy. Na szlaku niemal nie było żywego ducha – spotkaliśmy raptem jednego turystę.
Stok naszej góry łagodniał tym bardziej, im bliżej byliśmy szczytu. Śniegu było jeszcze sporo i wiele razy wpadaliśmy głęboko, gdy przechodziliśmy przez pola kosówek. Było wesoło – zarówno z uwagi na te atrakcje z zapadaniem się, jak i z uwagi na ciekawe rozmowy, towarzyszące naszej wędrówce.
W końcu osiągnęliśmy szczyt Pilska (1557 m n.p.m.), na którym spotkaliśmy raptem kilka osób. Szybka sesja zdjęciowa, podziwianie cudownej panoramy z lekko majaczącymi na horyzoncie Tatrami i trzeba było wracać – tym samym szlakiem, którym wchodziliśmy na górę.
Wracając do Orawskiego Wesela, nieco poniżej szczytu spotkaliśmy sporą grupę, podobnie jak my wędrującą od strony słowackiej, prowadzoną przez Asię, naszą znajomą przewodniczkę.
Do Bielska-Białej wróciliśmy szybko, około godziny 15.
SB

na szczycie Pilska