Błatnia (Beskid Śląski) – wycieczka górska dla młodzieży – 22-23 marca 2025 r.

Pierwszy w tym roku wyjazd dwudniowy za nami. Wybraliśmy się na Błatnią wchodząc od Szczyrku Biłej, a kończąc w Jaworzu. Do przejścia było w sumie około 12 km rozłożonych na dwa dni. Pogoda nas nie zawiodła. Pierwszy dzień był słoneczny i stosunkowo ciepły. W drugim dniu udało się nam uniknąć opadów.
Zbiórka była dosyć późno na dworcu PKP w Bielsku – Białej, bo dopiero o godzinie 10:00, więc można było się wyspać. Jak na tę porę autobus zabrał dosyć dużą liczbę pasażerów. Przejazd do Szczyrku Biłej zajął około 35 minut.
Zaczęliśmy łagodnie, by później piąć się po betonowych płytach. Pierwszy odpoczynek miał miejsce na Przełęczy Karkoszczonka. Szybka regeneracja sił, drugie śniadanie i ruszamy dalej. I tutaj czekało nas kolejne podejście i dłuższy spacer. Do przejścia około 5 km (1,5h).
Wchodząc coraz wyżej dało się zauważyć większą ilość śniegu. Doświadczyliśmy, że zima w wyższych partiach jeszcze się nie pożegnała.
Pomimo trudnych warunków część uczestników zdecydowała się na szybsze tempo i zdecydowanie wyprzedziła czołówkę. Pan Bączek zarządził ćwiczenia terenowe, aby spożytkować energię naszych podopiecznych.
Już blisko, ale kolejny odpoczynek jest jak najbardziej wskazany. Wiosenne słonko, które ogrzewało nas na polanie pomiędzy zboczem góry Stołów, a wzniesieniem Błatniej na pewno dodawało mnóstwo energii. Czy ta energia naładuje też nasze smartfony?
No i mamy to! Berg Blatin, Blatny, Błotny, czy wreszcie Błatnia, czy nazwa wskazuje na obszary z większą ilością błota? W każdym razie my tego błota trochę widzieliśmy. Charakterystyczny drewniany tron na betonowym postumencie nie wyglądał zbyt atrakcyjnie, ale to właśnie szczyt. Na szczęście my prezentowaliśmy się znakomicie.
W schronisku pierwsze kroki skierowaliśmy do biblioteczki. Książka pt.”Pod znakiem sierpa i młota” wciągneła Wiktorię, Martę i Patrycję (to chyba o rolnictwie i kowalstwie), Magda zdecydowała się na kryminał, a Roksana wybrała chyba książkę z kawałami. Po lekturze czas się zakwaterować.
No, a później prawdziwe ognisko „hand made”, czyli zorganizuj drewno, rozpal bez użycia zapałek i przygotuj sobie posiłek.
Po ognisku ostatnia atrakcja dzisiejszego dnia. Wybraliśmy się jeszcze do prywatnego kina schroniskowego „Cinema Błatnia”. Po filmie padła propozycja, aby zmienić nazwę naszego koła z Everest na 127 godzin.
Ten dzień był wypełniony atrakcjami, pogoda sprzyjała, a skkt-owicze jak zwykle spisali się na medal. Były obawy, co do nocy, ale tu znowu nie zawiedliście. Brawooo Wy! Dziękujemy bardzo gospodarzom schroniska za przyjęcie i za pyszne śniadanie i co złego to nie my.
Przejście z Błatniej do Jaworza zajęło nam około 1,5 godziny (spacerkiem 6 km). Trochę postraszyła nas pogoda, ale ostatecznie zejście było suche i bezpieczne.
Dziękujemy wszystkim za wspólne chwile i do zobaczenia wkrótce. Następna wycieczka będzie wymagająca. Szykujcie formę.

Andrzej Tkocz

SK PTT „Everest” na szczycie Błatniej

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2025, SK PTT "Everest" przy SP6 Integracyjnej w Bielsku-Białej. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.