W dniu dzisiejszym, tj. 27 stycznia 2013 r., wspólnie z PTT o/Chrzanów, niedawno założonym Kołem PTT w Kozach, a także z przedstawicielami akcji społecznej „Razem dla Platana”, wybraliśmy się na najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, Skrzyczne. Mimo mroźnej pogody, zebrała się dość duża grupa licząca ponad 30 osób, w tym 13 z Bielska i Kóz. Trasę wycieczki rozpoczęliśmy od przełęczy Salmopolskiej, gdzie część grupy zapalonych narciarzy poszła zakosztować białego szaleństwa. Następnie ruszyliśmy czerwonym szlakiem przez Malinów, Malinowską skałę, a dalej szlakiem zielonym przez Kopę Skrzyczeńską (na której okropnie wiało, jednak nie słychać było narzekań), Małe Skrzyczne, aż do celu naszej podróży (ciepłego, przytulnego schroniska). Praktycznie cały czas szliśmy „gęsiego”, ponieważ schodząc ze ścieżki zapadaliśmy się po kolana w śnieg, jak nie głębiej.
Schodząc z Malinowa, przedzierając się przez zaspy, zboczyliśmy na chwilę ze szlaku, aby podziwiać wejście do Jaskini Malinowskiej. Niestety tylko podziwiać, gdyż Pan Przewodnik czuwał na straży, aby nikomu przypadkiem nie zachciało się spenetrować owej jaskini. Może innym razem. Na Kopie Skrzyczeńskiej zrobiliśmy krótką przerwę, żeby zregenerować siły przed dalszą częścią wędrówki i podziwiać wyłaniająca się z chmur panoramę, między innymi w oddali można było ujrzeć Królową Beskidów, Babią Górę.
Po dotarciu na szczyt i zrobieniu tradycyjnego grupowego zdjęcia, mogliśmy w końcu ogrzać się w schronisku. Pogoda oraz świetne warunki narciarskie sprawiły, że ciężko było znaleźć tam miejsce dla siebie, ale na szczęście każdy w końcu miał gdzie usiąść, napić się grzańca, czy zjeść tak przez niektórych zachwalaną szarlotką na gorąco.
W schronisku nasze drogi się rozeszły, gdyż część z nas przyjechała do Szczyrku własnymi samochodami, a część busem. W drogę powrotną wybraliśmy się najkrótszą trasą, częściowo szlakiem niebieskim, a częściowo nartostradą. Niewątpliwie powrót byłby bardziej ciekawszy, gdybyśmy się wcześniej zaopatrzyli w tzw. „jabłuszka”. Będę teraz pamiętać, że bez „jabłuszka” ani rusz!
Joanna M.
.
Około dziewiątej godziny, ruszyliśmy spod Białego Krzyża na Przełęczy Salmopolskiej na wycieczkę górską na Skrzyczne, szlakiem prowadzącym przez Malinów, Malinowską Skałę i Małe Skrzyczne. Na Skrzycznem odsapnęliśmy chwilę w schronisku, po czym wespół z kolegą Maciejem podjęliśmy decyzje o odłączeniu się od grupy bielsko-chrzanowskiej i szybkim tempem przez Karmankę, następnie wzdłuż zboczy Skalitego dotarliśmy do Buczkowic.
Pogoda dopisała, a temperatura mile zaskoczyła; tylko w okolicach Jaskini Malinowskiej troszkę nas przewiało i wyziębiło, ale już na Kopie Skrzycznieńskiej było dużo cieplej. Mieliśmy możliwość podziwiać piękną panoramę beskidzką z królującą, ośnieżoną Babią Górą. Na szlaku nie było tłumów i można było cieszyć się spokojem i majestatem gór w pięknej, zimowej szacie.
Wojtek Ś.