Wiele osób zainteresowanych było biwakiem zimowym, lecz gdy przyszło do konkretów zostaliśmy w piątkę. Później z powodów osobistych jeszcze dwie osoby musiały zrezygnować i na wyjazd oddziałowy wybraliśmy się w trójkę. Nie pamiętam kiedy ostatnio frekwencja była tak niska…
Z Bielska-Białej wystartowaliśmy po 15-tej, by dzięki uprzejmości Kasi (wielkie dzięki!) dotrzeć po 16-tej na Przełęcz Glinne. Stąd za czerwonymi znakami, Głównym Szlakiem Beskidzkim ruszyliśmy w stronę Mędralowej. Pierwsze kilometry, podejścia na Studenta oraz Beskidy: Korbielowski i Krzyżowski odbyliśmy w warunkach wiosennych. Śnieg w płatach zalegał jedynie w zacienionych miejscach i śmialiśmy, że biwak będzie prawdziwie niezimowy.
Na Przełęcz Głuchaczki schodziliśmy już w ciemnościach. Księżyc schował się za chmurami, a jedynym światłem było to pochodzące z latarek. Zastanawialiśmy się, czy warto jeszcze nocą wychodzić na szczyt Mędralowej, czy nie lepiej wcześniej rozbić namiotu na jednej z mijanych polanek. Suma sumarum zdecydowaliśmy się dojść do polany na Mędralowej i tam rozbić namiot.
Ponieważ nasz cel osiągnęliśmy po 22-ej, zdecydowaliśmy sprawdzić, jakie warunki panują w stojącej nieopodal bacówce (szałasie) – okazało się, że jest tam dwoje turystów z Krakowa, więc nie kombinowaliśmy długo i rozłożyliśmy się pod dachem.
Noc dała się niektórym z nas we znaki – wszak dawno nie doświadczaliśmy nocnego mrozu. Okazało się, że miejsce zimowego biwaku wybraliśmy idealnie, bo północne stoki Mędralowej były pokryte jeszcze całkiem sporą ilością śniegu.
Rankiem zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie pod szałasem i ruszyliśmy dalej przez Jałowcowy Garb i Halę Czarną do schroniska PTTK na Markowych Szczawinach. Początek zejścia zielonym szlakiem był niezwykle oblodzone, lecz niżej śnieg i lód zaniknęły zupełnie. Około południa byliśmy już na końcu szlaku, a mając dużo czasu do odjazdu busa, postanowiliśmy wykorzystać chwilę wpadając na herbatkę do Państwa Trzebuniaków, u których gościmy co roku organizując Andrzejki pod Babią.
Do domów wracaliśmy różnymi drogami – Darek busem z Zawoi do Krakowa i dalej do Kęt, Adam przez Suchą Beskidzką i dalej katowickim autobusem przez Kęty, a ja nie czekając na odjeżdżający za godzinę bus zacząłem łapać stopa. Jakież było moje zdziwienie, gdy po chwili zatrzymał się znajomy wracający z organizowanej przez Oddział PTT w Radomiu – XII Zimowej Wyrypy „Przez Zaspy i Zamiecie”. Wielkie dzięki Adam!
Tym sposobem wszyscy dotarliśmy do domów, kończąc tegoroczny zimowy biwak.
SB
.