W sobotni poranek, wstawszy o znośnej jak na wycieczkowy dzień porze, podążyłem do Bielska-Białej gdzie na dolnej płycie dworca PKS czekał na nas komfortowy autobus z wygodnymi siedzeniami i panoramicznymi oknami którego kierowca miał nas zawieźć do Czech.
W programie widniało zwiedzanie zamku Helfštyn, aragonitowej jaskini nieopodal Hranic, „dziury w ziemi” (dosłownie) uchodzącej za jedną z najgłębszych w tej części Europy oraz zamku w Starym Jičinie.
Wszystkie punkty zrealizowaliśmy w miłym towarzystwie współwycieczkowiczów. Była z nami całkiem spora gromadka dzieci które przez cały czas świetnie się bawiły, a nawet nieco dokazywały – trzeba je było momentami uspokajać, ale po cichu wszyscy się cieszyli ich energią i pogodą ducha.
Jaskinia aragonitowa była bez stalaktytów i innych form naciekowych, ale za to z gejzerami. Po wyjściu mogliśmy się ucieszyć ciepłym powietrzem i napić z kranika znakomitej wody mineralnej o posmaku żelazistym, przypominającą niektóre ujęcia w Krynicy czy Muszynie.
Pogoda dopisywała. Po zdobyciu zamku w Starym Jičinie udaliśmy się do knajpki, w której ci którym jeszcze zostało trochę czeskich koron (gdyż nigdzie nie było możliwości zapłaty kartą czy euro) obdzielili nimi tych, którzy mieli budżet zaplanowany „na styk”. Jak słusznie zauważyła jedna z pań turystek, dziś nam pomogą, a jutro my komuś innemu.
Na koniec, około 16 zerwał się wiatr i nastała krótka burza z intensywnym deszczem, który jednak też miał swój urok. Do Bielska wróciliśmy przed 19 realizując w 100% cele turystyczne wycieczki.
Podziękowania należą się Panu Kierowcy za ostrożną jazdę. Jego zdolność manewrowania 50-osobową setrą (m. in. zrobienie „koperty” na parkingu między autami osobowymi czy wymagająca skupienia jazda po wąskich szosach Moraw) wprawiła nas w niekłamany podziw. Dziękujemy też Organizatorom – Kasi i Szymkowi – za sprawne załatwianie formalności oraz Przewodnikowi, Panu Janowi Weiglowi, za barwną narrację i cierpliwe dzielenie się swoją bogatą wiedzą z uczestnikami wycieczki.
Do następnego!
Doktorek
.