Wycieczka na Rohacze to jedna z bardziej ekscytujących tras w Tatrach Słowackich. Szlak nazywany jest „Orlą Percią Tatr Zachodnich”, z racji dużej ekspozycji, sztucznych ubezpieczeń i wspaniałych widoków, a czy Orla czy Rohacze przysparza więcej adrenaliny, to częsty temat podczas graniowych wędrówek.
Rohacze chodziły za nami od jakiegoś czasu, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, czyli „wszystkim pasowało” wyruszyliśmy w sobotę, 8 sierpnia w sile czterech chłopa (Krzysztof, Leszek, Artur, Robert) w stronę Zuberca, skąd najlepiej rozpocząć wycieczkę. Aby zatoczyć ciekawą, turystyczną pętelkę trzeba skierować się w stronę żółtych znaków, które prowadzą początkowo dnem Łatanej Doliny, a potem wyprowadzają na Sedlo Zabrat (1656 m n.p.m.), skąd rozpościera się rozległa panorama obejmująca Tatry Zachodnie i Tatry Wysokie. Rozpoznawaliśmy szczyty w otoczeniu Doliny Rohackiej, z których na czoło wysuwały się oczywiście Rohacz Ostry i Rohacz Płaczliwy, oraz kontynuacja ich grani w masywie Trzech Kop, Banikova oraz Salatina. Kamienista ścieżka prowadzi poprzez Rakonia (1879 m n.p.m.) na Wołowiec (2064 m n.p.m.), a podejście na obydwa szczyty wycisnęły z nas największe poty. Upał najbardziej dotkliwie odczuwalny był właśnie podczas mozolnego człapania na Wołowiec, jednak później wysoka temperatura nie była już tak mocno odczuwalna, a lekki wiaterek chłodził i zyskał miano „tatrzańskiej klimy”. Potem zejście w dół czerwonym szlakiem na Jamnickie Sedlo (1908 m n.p.m.) i od tego momentu rozpoczyna się wspinaczka na grań Rohaczy, tak więc chowamy kije, zakładamy rękawiczki i w górę. Rohacz Ostry prezentuje się stąd niesamowicie, czarne ściany opadają kilkusetmetrową ścianą w dół, a poszarpana grań sprawia wrażenie trudno dostępnej. To chyba najbardziej wymagający odcinek szlaku, konieczna jest odporność na ekspozycje, duża uwaga przy wyszukiwaniu odpowiednich miejsc do postawienia stopy, oraz odpowiedniego uchwytu. Kulminacją wspinaczki jest słynny „rohacki koń”, czyli stroma, 10-metrowa podcięta płyta skalna, którą pokonujemy przy pomocy łańcuchów, a potem jeszcze kilka minut i osiągamy szczyt Ostrego Rohacza (2088 m n.p.m.). Obowiązkowa sesja foto, a potem każdy napawa się niesamowitym widokiem, uzupełnia płyny, oraz braki kabanosa w organizmie. Dalsza część wędrówki to zejście granią na przełęcz, a następnie już bez trudności podejście na Rohacza Płaczliwego (2125 m n.p.m.). Kolejny postój, rozmowy ze słowackimi turystami i poczucie, że jest się w jednym z najpiękniejszych miejsc w górach. Zejście w paru miejscach wymaga uwagi, ubezpieczeń praktycznie nie ma wcale, jednak droga mija szybko i sprawnie. Od Smutnego Sedla (1963 m n.p.m.) schodzimy po kamiennych stopniach, potem szlakiem przez Smutną Dolinę, do Tatliakowej Chaty. Po krótkim odpoczynku ruszamy betonem w stronę parkingu i po mniej więcej 8 godzinach od momentu, gdy zaczęliśmy wędrówkę meldujemy się przy samochodzie. W Zubercu przy Skansenie Orawskiej Dediny trwa zabawa, a my wracamy do Polski pełni energii po przejściu jednego z piękniejszych tatrzańskich szlaków.
Robert
.