Czterech kolegów z naszego Oddziału wybrało się w niedzielę w Tatry Zachodnie, a ich celem był Trzydniowiański Wierch. Poniżej można zapoznać się z krótką relacją z tej wycieczki:
Wycieczkę w Tatry Zachodnie planowaliśmy już od jakiegoś czasu, więc gdy nadarzyła się okazja, że wszyscy, czyli Maciek, Maciek, Szymon i Robert mamy „wolną niedzielę”, postanowiliśmy wybrać się do Doliny Chochołowskiej i wyjść na Trzydniowiański Wierch.
Około godziny 7 rano dojechaliśmy na prawie pusty parking i w chwilę potem ruszyliśmy wgłąb doliny. Chyba pierwszy raz szliśmy zupełnie pustą Doliną Chochołowską, która już za parę dni wypełni się turystami wypatrującymi pierwszych krokusów, definitywnie ogłaszający wiosnę, przynajmniej w niższych partiach gór. Przed wejściem na czerwony szlak prowadzący na Trzydniowiański Wierch założyliśmy raki i zaczęliśmy mozolne podchodzenie. Śniegu w Tatrach leży jeszcze sporo, więc momentami nieźle się zapadaliśmy, a i wiatr od czasu do czasu mocniej zawiewał. Ale czym wyżej tym piękniejsze widoczki cieszyły nasze oczy, więc robiliśmy zdjęcia na tle Kominiarskiego Wierchu, grani biegnącej od Grzesia po Wołowiec, pociętego żlebami Ornaka, czy piramidy Starorobociańskiego. Widać było skaliste Rohacze, potężnego Bobrowca i nieco oddaloną Osobitą, ale także Babią Górę oraz Pilsko.
Po mniej więcej dwóch godzinach wyszliśmy na szczyt Trzydniowiańskiego Wierchu (1758 m n.p.m.). Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć postanowiliśmy spróbować zejść do Schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej przez Doliną Jarząbczą. Po godzinnej próbie odnalezienia bezpiecznej drogi, brodzeniu w głębokim śniegu oraz kosodrzewinie daliśmy spokój i po własnych śladach wróciliśmy na szczyt Trzydniowiańskiego Wierchu. Zeszliśmy tą samą drogą do Doliny Chochołowskiej i w kilkanaście minut później zrobiliśmy wspólne zdjęcie z banerkiem.
Wycieczkę zakończyliśmy omawiając tegoroczne plany górskie, zarówno te dalekie, jak i te najbliższe.
Robert Słonka
.