Większość uczestników tegorocznych „Andrzejek pod Babią” dotarła do Zawoi już w piątek. Tutaj, w gościnnych progach „Chaty pod Kwiatkiem” rozmawialiśmy wieczorem na tematy górskie i nie tylko.
W sobotę o 7:30 pod przewodnicką opieką Roberta pierwsza grupa wystartowała w stronę Markowych Szczawin, z celem zdobycia Diablaka. Nieco później, bo o godz. 10-tej reszta uczestników wycieczki wraz z Szymonem wyruszyła na krótszą trasę – tylko na Markowe Szczawiny. Obie grupy spotkały się w schronisku PTTK, skąd już razem ruszyliśmy z powrotem w stronę Zawoi Markowej, lecz nie zielonym, najkrótszym szlakiem, lecz kombinacją czarnego i niebieskiego. Z wyjątkiem szczytu, który spowity był chmurami, pogoda tego dnia była cudowna. Aż chciało się wędrować po szlakach Babiogórskiego Parku Narodowego.
Sobotni wieczór upłynął na zabawie andrzejkowej – były kalambury, tańce, wróżby… a nade wszystko rozmowy o górach i planach na najbliższe dni, miesiące, lata… Zabawa zakończyła się o północy.
Na niedzielę zaplanowany był spacer ścieżką przyrodniczą „Śladami Wawrzyńca Szkolnika” do Zawoi Czatoży. Niestety, pogoda się zepsuła i w czasie spaceru padał deszcz.
Po wykwaterowaniu ruszyliśmy w drogę powrotną do Bielska-Białej, wracając do domów we wczesnych godzinach popołudniowych.
W tym roku było nas mniej, niż zwykle, ale weekend w dobrym Towarzystwie uważam za w pełni udany. Do zobaczenia za rok!
SB
.