Zdecydowałem się pojechać z mamą na wycieczkę w Bieszczady, bo dzięki temu miałem dwa wolne dni od szkoły. Ruszyliśmy z Bielska-Białej fajnym busikiem, a naszym przewodnikiem był pan Jan. Droga była długa i kręta. W tym dniu zwiedzaliśmy dwie cerkwie – pierwszą w miejscowości Równia, w której środku było pełno os. A drugą w miejscowości Bystre. W Ustrzykach Dolnych zwiedzaliśmy zabytkowy młyn, który jeszcze niedawno działał i było w nim dużo ciekawych urządzeń. Potem zwiedzaliśmy Muzeum Historii Bieszczad w Czarnej Górnej, gdzie przywitał nas bardzo sympatyczny piesek, a jego miła właścicielka opowiedziała nam historię Bieszczad i mogliśmy oglądać różne, stare rzeczy z wojny i nie tylko. Na koniec dnia dojechaliśmy do miejsca, w którym spaliśmy.
W drugim dniu naszej wycieczki wybraliśmy się na Kremenaros (1221 m n.p.m.). Niestety, zaczęło bardzo mocno padać i dotarłem tylko do Wielkiej Rawki (1307 m n.p.m.) i byłem już bardzo mokry. Niektórzy, pomimo deszczu, poszli dalej.
W trzecim dniu naszej wycieczki pogoda była już dużo lepsza. Planem wycieczki były Połonina Wetlińska i Połonina Caryńska. Po drodze spotkaliśmy łanię, która nie bała się ludzi i stała bardzo blisko nas. Na Połoninie Wetlińskiej mijaliśmy Chatkę Puchatka, która była w remoncie. Gdy zeszliśmy z Połoniny Wetlińskiej, musieliśmy wdrapywać się na Połoninę Caryńską, ale z niej były lepsze widoki.
W czwartym dniu pogoda była już najlepsza ze wszystkich dni i świeciło słoneczko. Wyszliśmy na najwyższy szczyt w Bieszczadach – Tarnica (1346 m n.p.m.). Gdy zaczęliśmy wychodzić pod górę, mijałem konie, które się pasły. Jak doszliśmy na szczyt, zrobiliśmy zdjęcia z banerem i pooglądaliśmy widoki, po czym zaczęliśmy schodzić, bo czekał już na nas kierowca w busie.
Cała wycieczka bardzo mi się podobała, bardzo polubiłem naszego przewodnika Pana Janka i resztę grupy, bo wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Jedzenie było smaczne. Uważam, że warto było pojechać nie tylko ze względu na wolne od szkoły.
Jakub Bistyga