Kolejna nasza jesienna wycieczka to północno-wschodnia część Beskidu Małego – teren zupełnie nam nieznany, głównie ze względu na niekorzystny dojazd. Tym razem korzystaliśmy z możliwości przejazdu wynajętym autobusem i w Inwałdzie byliśmy już po godzinie 9. Stąd żółtym szlakiem przewędrowaliśmy aż do Czartaka – przysiółka wsi Mucharz bezpośrednio graniczącego ze Świnną Porębą. Naszym głównym celem były Bliźniaki – dwie sąsiadujące ze sobą góry, rzeczywiście bliźniaczo do siebie podobne. Z daleka masyw ten wyglądał zupełnie niewinnie, jednak podczas wędrówki mieliśmy się przekonać, że wrażenie to było mylne albowiem trasa obfitowała w strome podejścia.
Ale po kolei. Pierwszym szczytem było skrzyżowanie szlaków Panienka. Podchodziliśmy nań głęboko wciętym jarem. Zachwycił nas przepiękny, mieszany las, który całkowicie zadowolił naszych grzybiarzy – Agnieszkę i Leszka. Dalej przez grzbiet Kokocznika zeszliśmy do Kaczyny mijając po prawej stronie bardzo ciekawą fliszową odkrywkę. Kolejne podejście tym razem już na Bliźniaki to jedno z najbardziej stromych i męczących w Beskidzie Małym. Na Bliźniakach zrobiliśmy dłuższy odpoczynek i z niepokojem obserwowaliśmy coraz bardziej zachmurzone niebo. I znowu w dół , tym razem na przełęcz Panczakiewicza. Kolejne dwa szczyty to Łysa Góra i Iłowiec z którego można było dostrzec zbiornik Świnna Poręba spiętrzający wody rzeki Skawy. Dopiero w okolicy Łysej Góry odsłoniły nam się widoki na okoliczne szczyty z Leskowcem na czele. Całkowicie wyszliśmy z lasu w Gorzeniu Górnym mając ambitny plan dotarcia do Wadowic. Okazało się jednak, że to dodatkowa godzina deptania asfaltem i w okolicy dworku Zegadłowicza całkowicie zrezygnowaliśmy z dalszej trasy. Trasa jednak z nas nie zrezygnowała, bo żeby coś zjeść musieliśmy dojść aż do Czartaka. Tu, w pizzerii o tej samej nazwie z wielką przyjemnością posiedzieliśmy racząc się pizzą i chłodzącymi napojami.
Po godzinie 16-tej podjechał nasz nieoceniony kierowca, pan Mirek i sprawnie dowiózł nas do Bielska.
W wycieczce uczestniczyło 21 osób, które dzielnie pokonywały trudy wędrówki przekonując się, że nazwa Beskid Mały nie oznacza łatwych tras.
Teresa Kubik
.