Na zakończenie cyklu wtorkowych spotkań organizowanych od lat w Oddziale PTT w Bielsku-Białej wybraliśmy się do Budapesztu. Prelegent – Paweł Kliś, którego prelekcje zawsze są starannie przygotowane, opracowane, opisane i mocno przemyślane przyciągnął tematem i tym razem wiernych i stałych sympatyków tychże spotkań.
Jó napot kívánok BUDAPEST!
Dzień dobry BUDAPESZT!
Tak miłe powitanie Budapesztu w obu językach napisał Paweł Kliś na pierwszym zaprezentowanym dzisiaj zdjęciu. Jak prawdziwa widokówka przedstawiało ono fragment panoramy wielkiego miasta z szerokim Dunajem.
A więc jeszcze raz dzień dobry Budapeszt!
Paweł przedstawił nam go najpierw w liczbach: data założenia to 1873 rok po połączeniu trzech miast: Obudy, Budy i Pesztu; liczba dzielnic 23; powierzchnia 525 km kw.; liczba mieszkańców 1750 tys. z silną tendencją spadkową; wysokość 102 m n. p. m; rocznie odwiedza to miasto około 2,5 mln turystów.
Obuda jest najstarszą częścią stolicy, wyrosła bowiem w miejscu osady wojskowej powstałej w okresie Cesarstwa Rzymskiego. Dalsza historia tego miasta była zawiła i skomplikowana i trudno w tym miejscu pisać tylko o niej. Dowiedzieliśmy się również i o tym, że właśnie w tej dzielnicy w pobliżu ruin rzymskich z pozostałościami teatru zbudowano pomnik w 2008 roku upamiętniający ofiary zbrodni katyńskiej. Zobaczyliśmy na kolejnym zdjęciu ten pomnik.
Podobnie zawiła była historia Budy związana z najazdem Tatarów, okupacją turecką trwającą 145 lat, panowaniem Habsburgów, wreszcie z Wiosną Ludów i powstaniem węgierskim, w którym wśród walczących był Józef Bem. Z kolei Peszt założony w 1148 roku znajdujący się na lewym brzegu Dunaju stanowi głównie mieszkalną część obecnego miasta. Posłuchaliśmy też o dalszych losach miasta Budapeszt podczas II wojny światowej i po wojnie, w czasach dominacji radzieckiej. Nie można pominąć w nich roku 1956, kiedy to miały miejsce demonstracje społeczne, wybuch powstania i dramatyczna interwencja wojsk radzieckich.
Obejrzeliśmy wiele zdjęć, świetnie dobranych, opisanych tekstem i na gorąco uzupełnianych żywym słowem prelegenta. Zasłuchani w historię stolicy Węgier, zapatrzeni w piękne zabytki i wszystko to, co współczesne można w tym ciekawym mieście zobaczyć, podążaliśmy w wyobraźni i też patrząc na ekran turystycznym szlakiem od czasu do czasu napotykając również i naszą polską historię. W skrócie wymienię najważniejsze miejsca zwiedzania: Plac Bohaterów w Peszcie, plac, który wiele widział, dalej park miejski Városliget, pomnik kronikarza Anonimus, zamek Vajdahunyad, bazylika św. Stefana, która jest największą świątynią Węgier, wielki parlament zbudowany w latach 1885 – 1904, w którym jest 691 pomieszczeń, liczne termy Budapesztu, Cytadela, schody Hunyadiego, kościół św. Macieja, Brama Wiedeńska, Zamek Prezydenta, pałac królewski, kościół skalny, w którym znajduje się polska kaplica i wiele, wiele innych. Popłynęliśmy też wieczorem statkiem po Dunaju i przy symbolicznej niejednej butelce wina spojrzeliśmy na miasto z innej strony, bo od strony wartko płynącej wody. Dunaj rzeczywiście jest tu wielki, bo przepływa przez miasto na długości ok. 28 km, a jego średnia szerokość wynosi aż 400 metrów! Stąd też liczne i wielkie mosty zbudowano na Dunaju: najstarszy most w mieście to most Széchenyiego zwany Łańcuchowym wybudowano w latach 1839-1849, następne mosty: Elżbiety, Małgorzaty, Wolności, Arpada i nowy most Rakoczych też zrobiły na nas niemałe wrażenie. Oczywiście nie ominęliśmy wyspy św. Małgorzaty na Dunaju, na której znajduje się największy kompleks sportowy Budapesztu.
Niejeden z nas, obecnych na tej prelekcji przypomniał sobie dzisiaj swoje spotkanie z tym pięknym miastem, choć może było to bardzo, bardzo dawno temu. A może i mała łezka zakręciła się komuś w oku na wspomnienie tego pięknego miasta, które widział przecież jeszcze tak niedawno!
Pod koniec prelekcji Paweł Kliś zaprezentował nam temat polonica, czyli związane z Polską pamiątki narodowe i historyczne, a wśród nich pomniki i popiersia wielu polskich bohaterów oraz liczne tablice znajdujące się w Budapeszcie.
A tak całkiem na sam koniec, jakby to było na deser, opowiedział o złotym okresie węgierskiej piłki nożnej. Tym „wcześniej urodzonym” przypomniał nazwiska słynnych piłkarzy, prawie bohaterów narodowych: Puskás, Kocsis, Grosics. Szokiem dla piłkarskiego świata w roku 1953 był wynik meczu piłkarskiego reprezentacji Węgier z Anglią na Wembley (6:3) i pół roku później rewanż w Budapeszcie (7:1). Po prelekcji szybko zbieraliśmy się do domu, gdyż właśnie dzisiaj czekał na nas mecz piłki nożnej Polska – Korea Południowa i to po raz pierwszy rozgrywany na nowo wyremontowanym Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Opis prelekcji zakończę słowami, które cytuję za Wikipedią: Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (węg. Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát) – historyczne przysłowie obecnie występujące zarówno w języku polskim, jak i węgierskim, krótka rymująca się formuła mówiąca o zażyłej przyjaźni i pokrewieństwie narodu polskiego i węgierskiego.
A teraz na kilka miesięcy aż do września sympatycy wtorkowych prelekcji powiedzą zgodnie po węgiersku Viszontlátásra, co znaczy po polsku do widzenia!
CS
.