W ostatni dzień lata, o czwartej rano, wyjechaliśmy z Bielska-Białej na wycieczkę na Bystrą (2248 m n.p.m) – najwyższy szczyt Tatr Zachodnich. Tym razem prognoza pogody była bardzo optymistyczna. Zapowiadał się piękny słoneczny dzień.
Przewodnikiem na tej wycieczce był Grzegorz Luranc, który w tym roku był rzadkim gościem na naszych wycieczkach. Grzegorz zapowiedział, że w 2025 roku postara się częściej z nami jeździć w Tatry i już teraz zaczyna zbierać pomysły na kolejne wycieczki. W pierwszej kolejności padła propozycja wycieczki na Siwy Wierch. Wprawdzie, odwiedzamy go co roku początkiem grudnia, spotykając się ze słowackimi turystami, ale okazało się wielu z uczestników wycieczki nie wchodziło na Siwy Wierch przez Rzędowe Skały, które uchodzą za jedne z najbardziej spektakularnych miejsc w Tatrach.
Grzegorz wspomniał również o wycieczce na Zadni Granat w Tatrach Wysokich, która też spotkała się z dużym zainteresowaniem.
Marząc o kolejnych wycieczkach szybko dotarliśmy do Pribiliny, skąd żółtym szlakiem wyruszyliśmy na Bystrą. Trasa początkowo wiodła przez bór świerkowy, w którym nie było jeszcze widać odznak jesieni, ale krajobraz diametralnie się zmienił w piętrze kosodrzewiny, gdzie można było podziwiać żółto wybarwione jarzębiny. W piętrze alpejskim również dominowały jesienne kolory żółto i rdzawo wybarwionych roślin trawiastych. Dzięki pięknej pogodzie można było podziwiać piękną rozległą panoramę na Tatry Wysokie, Tatr Zachodnie oraz Tatry Niżne, które dotychczas słabo były eksplorowane na wycieczkach organizowanych przez Oddział PTT w Bielsku-Białej.
Po zdobyciu Bystrej zaczęliśmy schodzić stromo w kierunku Błyszcza i następnie przełęczy Bystre Sedlo, z której odbiliśmy do Gaborovej i Raczkowej Doliny. Po drodze zwiedziliśmy Kolibę pod Klinem, w której można było zobaczyć ekspozycję fotografii przedstawiającej historię pasterstwa w słowackiej części Tatr. W planie był jeszcze odpoczynek w chacie u wylotu Raczkowej Doliny, gdzie czekał na nas bus. Jednak chata była zamknięta więc jednogłośnie podjęliśmy decyzję, że wracamy bezpośrednio do Bielska-Białej.
Zbigniew Wilczek