Chełmiec (Góry Wałbrzyskie) – wycieczka górska pt. „Drabina Wałbrzyska” – 14-15 października 2023 r.

Trzech członków naszego Oddziału ze Skoczowa i okolic postanowiło zmierzyć się w tym roku z „Drabiną Wałbrzyską”. Poniżej relacja z pierwszej wycieczki naszych kolegów z tego cyklu:

Siedząc w schronisku na Hrobaczej Łące i popijając kawę próbowaliśmy coś ustalić. Gdzie tym razem pojedziemy? Jakie to będą góry? Czy zdobędziemy jakąś koronę? I tak nam to średnio wychodziło, to nasze planowanie… W pewnym momencie Wiluś wypalił: „A jakbyśmy zrobili Drabinę Wałbrzyską?”. A co to takiego? Wiesiek zaniemówił, a ja strzeliłem śmieszną, dziwną minę.
Okazuje się, że owa Drabina Wałbrzyska to całkiem, całkiem długa trasa po Górach Wałbrzyskich i Górach Kamiennych. Jest to pętla wokół Wałbrzycha, która ma około 90 km w zależności od przyjętego wariantu. Trzeba zdobyć minimum 37 szczytów, przedreptać sporo kilometrów i pozytywnie przejść weryfikację, a suma przewyższeń wynosi blisko 4000 metrów. Wtedy zostaniemy tzw. „Drabiniarzami”, czyli zdobywcami Drabiny Wałbrzyskiej.
Momentalnie zdecydowaliśmy, że robimy w Sudetach naszą „drabinkę”. Pomysł Wilhelma bardzo nam się spodobał. Klamka zapadła – robimy to!
Rozpoczęliśmy w weekend, 14-15 października 2023 r. W sobotę, wczesnym rankiem wystartowaliśmy z miejscowości Boguszów-Gorce. Pierwsze góry lub górki, które zaatakowaliśmy to BOŻA GÓRA (655 m) oraz WZGÓRZE BISMARCKA zwane też KOPISKIEM (688 m). Były to pierwsze szczeble naszej drabiny. Humory nam dopisywały i nie padało, więc ruszyliśmy zdobyć CHEŁMIEC (851 m). Ostatni raz byliśmy tu ładnych kilka lat temu, zdobywając szczyty do Korony Gór Polski. Pogoda zdecydowanie poprawiła się. Słonko przyświecało a apetyty nam rosły. Weszliśmy na MAŁY CHEŁMIEC (776 m), a następnie mocniejszym podejściem na MNISZEK (704 m), który wydawał się taki niepozorny… Na BORECZNEJ (710 m) zjedliśmy ze smakiem śniadanie i wypiliśmy małe co nieco. Naszym kolejnym celem był znany szczyt TRÓJGARB (778 m).
Odcinek trasy prowadzący z Borecznej na Trójgarb to moim zdaniem jeden z ładniejszych w całej „Drabinie”. Łąki oświetlone jesiennym słońcem, na nich mnóstwo balików, a w oddali szczyty górskie. To wszystko tworzyło piękny i wyjątkowy klimat.
Kiedy mieliśmy raptem pół godziny do szczytu, na którym stoi wieża widokowa, pogoda załamała się i zaczęło lać. Widoków nie było żadnych. Mogliśmy sobie powiedzieć: „Mniej niż zero”, jak w słowach utworu Lady Pank… Tego dnia w strugach deszczu, przemoczeni do suchej nitki przeszliśmy jeszcze przez MODRZEWIEC (602 m) i WĘGIELNIK (821 m).
To był październikowy, sobotni mix pogodowy. Myślałem, że planu na ten dzień nie uda nam się wykonać, jednak Wiesiek i Wiluś byli zdeterminowani i naładowani dużą dawką pozytywnej energii. Przecież czekała na nas gorąca obiadokolacja i małe co nieco.
Wieczorem jedliśmy pyszną kolację w Szczawnie-Zdroju i tu, w pensjonacie „Franciszek”, zatrzymaliśmy się na nocleg. Właśnie w tym domu mieszkał niegdyś Ludwik Zamenhof, twórca międzynarodowego języka Esperanto. Szczawno-Zdrój to bardzo ładna miejscowość uzdrowiskowa. Zdecydowanie warto ją odwiedzić i przespacerować się tamtejszym deptakiem.
Był to bardzo ciekawy i udany dla nas dzień.
Nazajutrz przywitała nas piękna, jesienna pogoda. Po śniadaniu ruszyliśmy dalej, wchodząc na kolejne szczebelki naszej drabiny. Pierwszym, porannym szczytem był STRÓŻEK (517 m), zaś kolejnym i ciekawym WZGÓRZE GEDYMINA (532 m), gdzie znajduje się wieża widokowa. Ze szczytu wieży podziwialiśmy widok na Chełmiec i zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia z banerem PTT, który zawsze z nami jeździ.
Zeszliśmy do Wałbrzycha, a stamtąd na PTASIĄ KOPĘ (590 m). Na szczycie znajduje się stara kamienna płyta z wyrytą nazwą. Tu zrobiliśmy sobie odpoczynek i skosztowaliśmy miejscowego, całkiem dobrego piwka.
Idąc przyjemną, leśną ścieżką dotarliśmy do kolejnej kamiennej płyty na górze, która zwie się LISI KAMIEŃ (600 m). Zrobiliśmy zdjęcia i zaczęliśmy schodzić w dół do miasta.
Przez dwa dni wspięliśmy się po trzynastu stopniach Drabiny Wałbrzyskiej. Odwiedziliśmy Szczawno-Zdrój i byliśmy w pięknych, nowych dla nas miejscach.
Było pewne, iż wrócimy wspinać się po naszej drabinie.

Łukasz Lasicz

w drodze na Chełmiec

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2023. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.