Przed wschodem słońca, w sobotni wczesny poranek o godzinie 4:00, wyruszyliśmy na górska wycieczkę w Tatry Zachodnie. Towarzyszyli nam przewodnicy: Karolina Barciszewska-Kozioł oraz Konrad Gonciarczyk. W związku z wczesną poranną porą, większość z nas, a było nas ponad 30 w autokarze, jeszcze raczyła się drzemką.
Nasze wspólne wędrowanie zaczęliśmy od parkingu w Kirach (nazwa wsi pochodzi od gwarowego określenia zakrętu drogi), położonego u wylotu Doliny Kościeliskiej. Po wykupieniu biletów do Tatrzańskiego Parku Narodowego, czerwonym, długim i dość wymagającym szlakiem podążaliśmy przez Adamicę (1200 m n.p.m.), polanę Upłaz (1350 m n.p.m.), skąd postrzegliśmy masyw Kominiarskiego Wierchu, który został zamknięty dla ruchu turystycznego z powodu ochrony orła przedniego i Chudą Przełączka (1851 m n.p.m.) do pierwszego celu naszej wycieczki – Ciemniaka (2096 m n.p.m.).
Przez cały czas naszej wycieczki krążyły nad nami deszczowe chmury, ale i tak przewodnicy spoglądali, monitorując prognozę pogody, a my cieszyliśmy oko patrząc na roślinność tatrzańską: lepnicę, dębika, goryczkę, bartsje alpejską, omiega górskiego, astra alpejskiego, rogownicę polną, gółkę, naparstnicę, bodziszka, czy zerwę kulistą.
Idąc dalej, mieliśmy szczęście dostrzec w oddali niedźwiedzia, odpoczywającego wśród piętra kosodrzewiny. Wedle przybliżonych obliczeń w Tatrach Zachodnich żyje około 30- 40 sztuk niedźwiedzi. Co roku kilkanaście sztuk przebywa po polskiej stronie.
Pierwszy dłuższy odpoczynek miał miejsce na Ciemniaku wraz z pamiątkowym zdjęciem całej grupy. Zaczęło dość mocno wiać wiatr, co jest zrozumiałe na tych wysokościach, a widoczność była nieco ograniczona przez gęste chmury. Niektórzy z nas dostrzegli w oddali tatrzańskie kozice i świstaki.
Gdy się już weszło na pierwszy Czerwony Wierch, nie sposób pominąć pozostałe.
Po kolejnej wspinaczce doszliśmy do najwyższego szczytu Czerwonych Wierchów – charakterystycznej Krzesanicy (2122 m n.p.m.), która leży na granicy polsko-słowackiej i jest oznaczona tylko słupkiem granicznym. Już w roku 1891 Walery Eljasz-Radzikowski wspominał, że „Krzesanica ze ścianą od północy gdyby skrzesaną i stąd tak nazwana.”
Od kolejnego szczytu dzieliła nas tylko chwila. Małołączniak (2096 m n.p.m.) to góra zbudowana z wapieni i dolomitów, na której stokach znajdują się wejście do takich jaskiń, jak Wielka Śnieżna, Śnieżna Studnia i Siwy Kocioł. Nasza przewodniczka wskazała nam, w których rejonach znajdują się otwory wejściowe.
Idąc dalej szlakiem czerwonym doszliśmy do Kopy Kondrackiej (2005 m n.p.m.), skąd zeszliśmy na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Tak przewodniczka Karolina opowiedziała nam panoramę Tatr, dzięki pięknej pogodzie, która rozpogodziła się w trakcie naszej wędrówki. Podziwialiśmy takie szczyty jak: Kasprowy Wierch, Beskid, Świnica, Mały Kozi Wierch, Kozie Czuby, Kościelec, Bystra, a nawet Rysy. Widoki Tatr nas porażały swoją majestatyczną okazałością. Tutaj też zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie.
Schodziliśmy żółty szlakiem do niewielkiego schroniska na Hali Konradowej, po drodze spotykając wolontariuszy biorących udział w akcji sprzątania Tatr „Czyste Tatry”. W schronisku zgodnie wszyscy podjęliśmy decyzję o zatrzymaniu się na zasłużonym obiedzie w naszym ulubionym barze mlecznym w centrum Zakopanego.
Czerwone Wierchy, zwane także „czterema muszkieterami Tatr Zachodnich” chętnie goszczą o każdej porze roku, lecz jesienią obierają czerwona szatę.
Z Zakopanego bezpiecznie wróciliśmy do naszego kochanego miasta Bielsko-Biała.
Było pięknie i pysznie !
Gabriela Klimek