Jest sobota, 8 lutego 2014 roku, godzina 4.30, na termometrach jak na tą porę roku całkiem wiosenne temperatury w okolicach 6 stopni Celsjusza powyżej zera.
Wyspana i uśmiechnięta grupka składająca się z 5-ciu osób wyrusza z Bielska-Białej w stronę Zakopanego. Około godziny 7.00 dojechaliśmy do Kir – położonego u wylotu Doliny Kościeliskiej osiedla podhalańskiej wsi Kościelisko. Zostawiając samochód na parkingu wyruszyliśmy szlakiem czerwonym na Ciemniak.
Zaczynając naszą wędrówkę natrafiliśmy na niewielkie opady śniegu, nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie to, że śnieg ten przykrył oblodzony szlak. Nie obyło się bez kilku wywrotek i stłuczonych części ciała. 🙂 Niektórzy bojąc się o upadek dosłownie czołgali się po przykrytym cienką warstwą śniegu lodzie. Dopiero po przejściu pewnego odcinka postanowiliśmy zatrzymać się by się posilić i założyć raki. Im wyżej wychodziliśmy, tym więcej pięknych widoków ukazywało się naszym oczom. Dwóch z nas mających aparaty fotograficzne cykało zdjęcie za zdjęciem.
Po dosyć wymagającym podejściu w końcu dotarliśmy pod szczyt Ciemniaka (2096 m n.p.m.), gdzie bardzo miła turystka z Krakowa zrobiła nam zdjęcie grupowe. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w dalszą wędrówkę w stronę kolejnego szczytu jakim jest Krzesanica (2122 m n.p.m.) zrobiliśmy tam kolejny dłuższy odpoczynek, coś zjedliśmy porobiliśmy parę fotek, gdyż z zza mgły naszym oczom ukazały się niesamowite widoki, których nie jestem nawet w stanie opisać. 🙂 Kolejnym zdobytym przez nas szczytem był Małołączniak (2096 m n.p.m.). Spotkaliśmy na nim turystów ze Sosnowca, którzy z powodu bardzo słabej widoczności oraz przeszywającego wiatru nie wiedzieli którędy iść, aby dotrzeć do Kopy Kondrackiej (2005 m n.p.m.) – naszego kolejnego celu. Razem ruszyliśmy wzdłuż granicy polsko-słowackiej, podążając wzdłuż granicy od słupka do słupka. Z Kopy Kondrackiej nasi nowi znajomi poszli w swoją stronę, a my skierowaliśmy się przez Przełęcz pod Kopą Kondracką (1863 m n.p.m.). do Schroniska PTTK im. Władysława Krygowskiego na Hali Kondratowej, by zjeść tam coś ciepłego, posiedzieć, porozmawiać na temat naszego dzisiejszego spotkania, wymienić się przeżytymi doznaniami. Trzy osoby z naszej grupy postanowiły wykorzystując dogodne warunki na szlaku poćwiczyć hamowanie czekanem.
Po dłuższym czasie odpoczynku skierowaliśmy się w stronę Kuźnic, skąd z bardzo miłą panią taksówkarz zabraliśmy się do miejsca, w którym pozostawiliśmy swój samochód. Gdy już byliśmy w punkcie rozpoczęcia naszej wycieczki, wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy do domów, w których zameldowaliśmy się około godziny 21.00.
Grzegorz Tekiela
.