Dolomity (Włochy) – wyprawa trekkingowa – 12-18 sierpnia 2024 r.

Troje członków bielskiego oddziału PTT (Kasia, Seba i Szymek) w dniach 12-18 sierpnia 2024 r. spędziło aktywnie tydzień urlopu we włoskich Dolomitach, wspinając się na ferratach oraz wędrując szlakami trekkingowymi.
Z Podbeskidzia wyjechaliśmy w poniedziałek, 12 sierpnia 2024 r. około godziny 8:00, wcześniej jeszcze dopakowując samochód o bagaże i zrobione w ostatniej chwili zakupy artykułów spożywczych. Na pokonanie niespełna 1000 km drogi mieliśmy niecałe 11 godzin, bowiem do 19:00 otwarta była recepcja na campingu Palafavera, gdzie zarezerwowaliśmy noclegi. Nie robiąc praktycznie żadnych przerw z wyjątkiem szybkich zmian kierowcy, dojechaliśmy do celu o 18:50. Udało się!
Pierwszym celem górskim, zaplanowanym już na wtorek (13.08) był szczyt Sas de Stria (2477 m n.p.m.), w którego okolicy w czasie I wojny światowej odbywały się walki pomiędzy Włochami a Austro-Węgrami. Do dzisiaj w obrębie góry zachowały się bunkry i umocnienia z tego okresu.
Na drogę podejścia z przełęczy Valparola wybraliśmy ferratę Fusetti (trudność C) – krótką, o umiarkowanej trudności z efektowym oknem skalnym jednego z bunkrów na końcu drogi. Po pokonaniu ferraty, wzdłuż zabudowań z okresu I wojny światowej, przeszliśmy na wierzchołek zwieńczony krzyżem. Do samochodu wróciliśmy szlakiem turystycznym.
Popołudnie spędziliśmy na spacerze po urokliwym centrum Cortiny d’Ampezzo, która już za dwa lata, wspólnie z Mediolanem będzie gospodarzem XXV Zimowych Igrzysk Olimpijskich.
Ponieważ najstabilniejsza pogoda zapowiadana była na czwartek, w środę (14.08) pojechaliśmy na przełęcz Passo di Giau (2236 m n.p.m.) z zamiarem przejścia kolejnej krótkiej ferraty. Szlakiem nr 443 ruszyliśmy w kierunku skrzyżowania szlaków Forame, skąd rozpoczęliśmy podejście w stronę Torre Luisa (2428 m n.p.m.). Na szczyt nie prowadzi znakowany szlak turystyczny, lecz skorzystali ze sposobności i weszliśmy na tę basztę, górującą ponad szlakiem. Ferrata Ra Gusela na Nuvolau (2574 m n.p.m. ma wycenę A+ i nie sprawiła nam żadnych problemów. Tak naprawdę są to dwa krótkie odcinki ubezpieczone stalową liną.
W czasie pobytu w schronisku na Nuvolau przez szczyt przetoczyła się burza, modyfikując nasz dalszy plan dnia. Dłuższy pobyt w partii szczytowej sprawił, że musieliśmy odpuścić dalszą wędrówkę i po zejściu do schroniska Rifugio Averau szlakiem 452 wróciliśmy na przełęcz, z której startowaliśmy.
Resztę dnia spędziliśmy na czytaniu książek i regeneracji przed najdłuższą trasą, zaplanowaną na następny dzień.
W czwartek, 15 sierpnia 2024 r. wstaliśmy przed 5 rano, by na kwadrans przed 6 opuścić teren campingu. Szlakiem 556 powoli pięliśmy się w górę, w stronę schroniska Rifugio Adolfo Sonino al Coldai, położonego poniżej przełęczy Forcella Coldai (2191 m n.p.m.). Po krótkim odpoczynku, tym razem szlakiem 557 udaliśmy się do początku ferraty degli Alleghesi (trudność C), uznawanej za jedną z najpiękniejszych w całych Dolomitach.
Sporo technicznych odcinków, kilka przewieszonych drabinek i wąskich kominów, parę miejsc wymagających siłowego przejścia, a przede wszystkim długość drogi o różnicy poziomów wynoszącej ponad 900 metrów zrobiły na nas niezapomniane wrażenie. Jeśli dodamy do tego piękne widoki zarówno z podejścia, jak i grani szczytowej to wejście na Monte Civetta (3220 m n.p.m.) zrobiło na nas największe wrażenie.
Ze szczytu zeszliśmy piarżystym zboczem do schroniska Rifuggio Maria Vittoria Torrani, skąd po krótkim odpoczynku rozpoczęliśmy zejście drogą normalną, na której znajdują się 23 odcinki ubezpieczone stalowymi linami. Choć ta droga ma wycenę C, naszym zdaniem bardziej adekwatne byłoby A+ z pojedynczymi odcinkami B.
Przed zmrokiem udało nam się zejść z piarżyska, skąd przez Sas del Nin dotarliśmy do skrzyżowania szlaków Col Grant i dalej, stopniowo tracąc wysokość zeszliśmy do miejscowości Pecol. Stąd została nam już ostatnia wspinaczka wzdłuż drogi SP251 w stronę naszego campingu. Do namiotu dotarliśmy o 23:30.
Po tym wyczerpującym dniu, w piątek (16.08) postanowiliśmy nieco odpocząć, a aktywność górską ograniczyliśmy do trekkingowego spaceru na Col delle Crepe Cavaliere (1900 m n.p.m.) i choć wycieczka nie była długa, do pokonania mieliśmy niemal 400 metrów różnicy wysokości.
Z powodu ulew zapowiadanych na niedzielę, sobota, 17 sierpnia, była ostatnim dniem górskim podczas tegorocznego wyjazdu w Dolomity. Udaliśmy się w stronę, dobrze nam już znanej, przełęczy Passo di Giau, lecz zaparkowaliśmy samochód przy schronisku Rifugio Fedare, skąd szlakiem 464 wzdłuż wyciągu krzesełkowego dotarliśmy do poznanego kilka dni wcześniej schroniska Rifugio Averau, skąd udaliśmy się na zwieńczony krzyżem szczyt Averau (2648 m n.p.m.), po drodze zaliczając króciutką ferratę o tej samej nazwie (trudność B).
Prognozy na niedzielę sprawdziły się co do joty, więc już przed 7 rano ruszyliśmy w drogę powrotną. Ulewny deszcz nie ułatwiał jazdy serpentynami towarzyszącymi nam przez pierwsze 100 kilometrów, lecz im bliżej byliśmy domu, tym pogoda była coraz ładniejsza i w zasadzie przez całą Austrię i Słowację przejechaliśmy bez deszczu.
Do Polski wróciliśmy przed 20, kończąc w ten sposób wyprawę trekkingową w Dolomity.

SB

troje członków naszego Oddziału na szczycie Monte Civetta (3220 m n.p.m.) w Dolomitach

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2024. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.