Hala Łabowska (Beskid Sądecki) – wycieczka górska – 20 października 2012 r.

Nadszedł czas kolejnej wycieczki górskiej, której celem była Hala Łabowska w Beskidzie Sądeckim, tak rzadko przez nas odwiedzanym. Możliwość wybrania się w te strony dało nam posiedzenie Zarządu Głównego PTT w Nowym Sączu, na które wybierały się władze naszego oddziału.
Wyjazd był dość daleki i dlatego wyruszyliśmy dwoma autami jeszcze przed świtem. Pierwsza grupa (Szymek, Janek, Łukasz i Gosia) wybrała się przez Żywiec, z kolei druga (Tomek, Ala i Darek) przez Wadowice. Punkt zbiorczy był jak zwykle na naszej lubianej z różnych powodów stacji benzynowej za Makowem Podhalańskim. Po wypiciu kawy w pobliskiej restauracji i omówieniu spraw organizacyjnych ruszyliśmy dalej. Po około 2 godzinach dotarliśmy do Nowego Sącza, w którym opuścili nas prezesi, udając się na zebranie, a reszta skierowała się do Łabowej, gdzie zostawiliśmy jedno auto, aby drugim podjechać na punkt startowy naszej wędrówki do Rytra.
Prognozy pogody zapowiadały piękną, słoneczna pogodę i jak okazało się później, sprawdziły się w 100 procentach. Ruszyliśmy Głównym Szlakiem Beskidzkim, wiodącym niedaleko malowniczo położonych ruin średniowiecznego zamku, górującego nad Rytrem. Droga biegła dość stromo, ale każdy był zapatrzony na krajobraz i panoramy okolicznych gór, a widoczność tego dnia była fantastyczna.
Po przejściu paru kilometrów dotarliśmy do schroniska Cyrla, o którym jak przypuszczam niejeden z nas nigdy nie słyszał, i ku naszym zdumieniu zostaliśmy mile zaskoczeni samym wyglądem tego miejsca, tonącego w kwiatach, a także zapleczem przy którym dzieci też znalazłyby coś dla siebie. Obsłużeni przez miłą obsługę, tonąc w promieniach słońca, piliśmy napoje chłodzące i posilaliśmy się przed dalszą drogą.
W końcu trzeba było ruszyć dalej, a idąc podziwialiśmy piękne barwy złotej, polskiej jesieni. Najlepsze dopiero było przed nami i gdy znaleźliśmy pierwszego prawdziwka, zaczęło się prawdziwe grzybobranie. Piękne okazy Prawdziwków zapełniały reklamówki w bardzo szybkim czasie, a królem grzybobrania został Tomek, nie tylko ze względu na jeden ze znalezionych okazów który swoim ogromem i krasą mógłby służyć jako przykład do atlasu, ale ilością, bo z pełnymi reklamówkami grzybów wyglądał jakby wyszedł obładowany zakupami z supermarketu. Oczywiście, Ala dzielnie dotrzymywała Tomkowi kroku i została „Królową Czerwonego Kozaka”, bo nikt ich tylu nie nazbierał, co ona sama.
Droga prowadziła łagodnie pod górkę i z górki, kolejno na Jaworzynę Kokuszczańską, gdzie znajduje się piękna kamienna kapliczka z szopką betlejemska w środku, a także liczne groby partyzantów AK poległych w walkach zarówno z okupantem, jak i później z ówczesną władzą ludową.
Trasa biegła dalej przez Halę Pisaną, Wierch nad Kamieniem, aż po około 6 godzinach dotarliśmy do naszego celu – schroniska na Hali Łabowskiej, które mile zaskoczyło nas swoim urokiem. Postanowiliśmy odpocząć i coś przekąsić, nie zapominając o pamiątkowym zdjęciu.
To co miłe szybko się kończy i niebieskim szlakiem ruszyliśmy do Łabowej. Po dotarciu na miejsce i roszadach związanych z naszym transportem, ruszyliśmy w drogę powrotną zabierając z Nowego Sącza Szymka i Janka. Droga powrotna, pomimo odległości, zleciała nam dość szybko, a jedna z grup postanowiła jeszcze wstąpić na Przegląd Filmów Górskich „Andrenalinium 2012” do Żywca.

Darek K.
.

przed schroniskiem na Cyrli

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2012. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.