W pierwszą sobotę października ruszyliśmy na ostatnią w tym roku wycieczkę w Gorce. Tym razem naszym celem były szczyty Jaworzyny Kamienickiej (1288 m n.p.m.) oraz Turbacza (1310 m n.p.m.).
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy z Łopusznej (Zarębek Niżni) i kontynuowaliśmy są czarnym szlakiem przez Wyżnią (1107 m.n.p.m.). Po drodze zatrzymaliśmy się pod Pucułowskim Stawkiem – jednym z najwyżej położonych jezior w Beskidach oraz pod imponującymi wychodniami skalnymi pod Wyżnią. Pomimo nienajlepszych prognoz, pogoda z godziny na godzinę zaczęła się poprawiać. Zamiast chmur coraz więcej było słońca i pogodnego nieba, a co za tym idzie, pojawiły się pierwsze tego dnia dalekie widoki. To właśnie spod Kiczory (1282 m. n.p.m.) mogliśmy podziwiać piękno Tatr, Pienin, a także nieco odległego Beskidu Sądeckiego a nawet Niskiego.
Po krótkiej przewie na Kiczorze, czekała nas już tylko przyjemna wędrówka grzbietami Gorców. I tak po około trzech godzinach wędrówki, zameldowaliśmy się na szczycie Jaworzyny Kamienickiej. Oczywiście od razu w ruch poszły, wszelkiej maści sprzęty fotografujące, bo i z tego szczytu nie zabrakło pięknych widoków. Na samym szczycie, co warto odnotować, znajduje się najstarsza na terenie Gorczańskiego Parku Narodowego, kapliczka, która została ufundowana przez Tomasza Chlipałę „Bulandę”, dla którego Jaworzyna była przez ponad 50 lat miejsce wypasu owiec. Natomiast dla chętnych, nasz kolega Daniel, zaproponował wycieczkę do pobliskiej jaskini „Zbójecka Jama”. Oczywiście nie było mowy o jej eksploracji, bo tego wymagałoby użycie specjalistycznego sprzętu.
Po opuszczeniu Jaworzyny, po drodze mogliśmy podziwiać migoczącą zza drzew panoramę całych Tatr. Przeszliśmy także przez największą polane wypasową w Gorcach (Hala Długa), na której to znajdują się dwa budynki. Jeden z nich to legendarna „Metysówka”, która obecnie jest w rękach GPN, oraz szałas pasterski, w którym w okresie wypasowym są wyrabiane owcze sery.
Z Hali Długiej, mieliśmy już rzut beretem do schroniska na Turbaczu. Tam przyszedł czas na przerwę obiadową, po której ruszyliśmy na pobliski szczyt Turbacza, będący najwyższym wzniesieniem Gorców. Na szczycie oczywiście zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie, popodziwialiśmy gorczańskie panoramy i nadszedł czas, aby powoli zacząć schodzić w kierunku Nowego Targu. Mogłoby się wydawać, że czeka nas już tylko monotonna wędrówka w dół, ale po drodze na zielonym szlaku nie zabrakło widokowych polan, które zdecydowanie urozmaiciły nam tą wędrówkę.
Droga powrotna minęła, nam bez większych przeszkód i w Bielsku zameldowaliśmy się już przed 20.
Wojtek Biłko