Kissavos (Masyw Ossa, Grecja) – wycieczka górska – 26-27 maja 2018 r.

Nasi dwaj koledzy-seniorzy Andrzej Głażewski i Henryk Kosiec wybrali się pod koniec maja do Grecji. Podczas wyjazdu postanowili zdobyć kulminację masywu Ossa. Poniżej relacja z tego wejścia:

Po zeszłorocznym, jesiennym pobycie w Kokkino Nero nad Morzem Egejskim u stóp masywu Ossy zapadła decyzja – powtarzamy Grecję, aby wejść na jej kulminację – Kissavos (1978 m n.p.m.) oraz na Olimp.
26 maja wyruszyliśmy z miejscowości Koustoupii na 33-kilometrową trasę przez Karytsę z częściową podwózką. W upale asfaltową drogą, a następnie kamienistym zboczem, przez przełęcz obok ruin jakiejś budowli (może dawnego schroniska), w godzinach południowych dotarliśmy na betonowy dach szczytu Kissavos. Tak, szczyt to betonowy dach schronu, w którego wnętrzu znajdują się liczne prawosławne dewocjonalia, a wejście jest bunkrowe. Widoki na około wspaniałe i dalekie – masyw Olimpu z licznymi jeszcze śniegami (ciągle w naszym planie), wybrzeże Morza Egejskiego z Riwierą Olimpijską, Larisa, urwiska i kaniony.
Droga powrotna tym samym szlakiem do nieczynnego schroniska z bramami z nart. Dalej rozgrzane asfaltowe serpentyny – razem 33 km. Około 17-tej rozkładamy namiot w pobliżu wodopoju – woda jest skarbem w takim upale.
W nocy burza zahaczyła o nas, ale namiot wytrzymał. Rankiem śniadanko z puszki, pakowanie i w drogę z widokami na Olimp i zatoki morza. W Karyście piwko urodzinowe dla Henia, ja kawkę. Do kwatery już tylko 7 km, ale upał niesamowity. A tu rozgrzany asfalt bez cienia. „Ochładza” tylko szeroki widok na bezkresne morze. Około 14-tej docieramy do celu – czeka zbawienny prysznic i obiadek (który trzeba dopiero zgotować).
Z planowanego jeszcze Olimpu z różnych powodów zrezygnowaliśmy – może jeszcze kiedyś da się na niego wdrapać.

Andrzej Głażewski
.

Heniek i Andrzej na dachu (dosłownie) Kissavos

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2018, seniorzy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.