Kobiecym okiem Beatki…
W niedzielę 1 sierpnia grupa PTT oddział Bielsko-Biała wybrała się na wycieczkę w Słowackie Tatry Wysokie, której celem był Koprowy Szczyt (2363m).
Tym razem za namową naszego przewodnika, spotkamy się o nieco innej godzinie, a mianowicie o 12:45 w nocy, celem uniknięcia gwałtownych i częstych sierpniowych popołudniowych burz.
O godzinie 1:00 wyruszamy tradycyjnie z dolnej płyty dworca PKS-u, aby po ponad 3,5 godziny jazdy dotrzeć do postoju obok kolejki „elektryczki” Popradzki. Właśnie z tego miejsca zaczyna się nasza dzisiejsza przygoda. Na początku ponad godzinę idziemy asfaltową drogą, ale im wyżej i bliżej schroniska, to zaczynają się nam ukazywać coraz piękniejsze widoki. Po prawej stronie mijamy symboliczny cmentarz pod Osterwą, gdzie znajdują się tablice upamiętniające ludzi związanych z Tatrami, także Polaków a nad nami wznoszą się ściany Osterwy. W końcu docieramy do schroniska Popradzka Chata położonego nad brzegiem Popradzkiego Stawu. Po kilkuminutowej przerwie na posiłek cofamy się kilka metrów czerwonym szlakiem aż do początku niebieskiego. Przy wejściu na ten szlak znajduje się wiata, w której przygotowane są pakunki o wadze 5-10 kg. Jeśli ktoś czuje się na siłach może zabrać prowiant i wnieść do Chaty pod Rysami, w zamian za darmową herbatę. Ruszamy niebieskim szlakiem, który na początku jest mocno zalesiony ale z czasem drzewa zmieniają się w kosodrzewinę i odsłaniają nam piękne widoki na Mięguszowiecką Dolinę. Dochodzimy do rozwidlenia szlaków, gdzie czerwony prowadzi na Rysy, natomiast my kontynuujemy wędrówkę w dalszym ciągu niebieskim szlakiem. Po drodze możemy podziwiać niezwykle okazałą grań Baszty z dumnie królującym Szatanem, a po drugiej stronie, w kształcie piramidy, Wołowiec Mięguszowiecki. Przechodzimy przez Hińczowy Potok i pniemy się dość mocno w górę ku dolinie Hińczowej. Mijamy niewielkie, okresowo wysychające stawy, zwane jako Hińczowe Oka i podziwiamy Mięguszowieckie Szczyty (Wielki, Pośredni i Czarny). W tym miejscu szlak wiedzie po prawie płaskim terenie, co daje nam trochę wytchnienia przed kolejną wspinaczką. Dochodzimy do Wielkiego Hińczowego Stawu (1945m), największego i najgłębszego stawu słowackiej części Tatr, gdzie wedle wcześniejszych ustaleń robimy sobie przerwę na odpoczynek. Postanowiliśmy zrobić sobie w tym miejscu zdjęcie z banerem gdyż pogoda zaczęła się zmieniać, pojawiły się ciężkie deszczowe chmury i zaczęło mocno wiać. Po około 30 minutach ruszamy dalej dość stromymi zakosami w kierunku Koprowej Przełęczy, do której pozostało nam jakieś 200 metrów przewyższenia. Idąc zachwycamy się zostawionymi w dole Hińczowymi stawami – Małym i Dużym. Docieramy na Wyżną Koprową Przełęcz (2180m). Teraz kierujemy się już czerwonym szlakiem na szczyt Koprowego Wierchu. Niestety pogoda nie jest dla nas łaskawa i z ciemnych chmur zaczyna padać dość gęsty deszcz. W tych trudnych warunkach, w strugach deszczu, po mokrych i śliskich skałach docieramy najpierw do pierwszego z wierzchołków (południowego). Część naszej grupy postanawia w tym miejscu zawrócić ze względu na ciężkie warunki pogodowe. Tylko nieliczni odważyli się iść dalej, zdobyć szczyt. Pogoda nie daje za wygraną, mgła i deszcz całkowicie pozbawiły nas jakichkolwiek widoków. Niestety jedna z piękniejszych panoram Tatr nie jest przeznaczona w dniu dzisiejszym dla naszych oczu. No cóż, będziemy musieli powtórzyć tą wycieczkę.
Droga powrotna prowadzi dokładnie tą samą trasą. Pokonujemy ją dość szybko, ale z wielką ostrożnością, aby nie poślizgnąć się na mokrych kamieniach. Około trzy godzinne zejście kończymy ponownie odpoczynkiem w Chacie przy Popradzkim Stawie. Mamy tutaj około godziny na wysuszenie się, ogrzanie i wypicie gorącej herbaty. Pogoda na tą chwilę ustabilizowała się i o godzinie 12:30 ostatni etap naszej wycieczki (drogą asfaltową) pokonujemy w promieniach słońca. Około godziny 14:00 ruszamy autokarem w stronę polskiej granicy. Do Bielska-Białej docieramy o godzinie 17:00.
Niestety naszym nocnym wyjazdem nie oszukaliśmy dzisiejszej pogody. Na szczęście nie było gwałtownych burz ale deszcz nas nie oszczędził. Mimo wszystko wycieczka była bardzo udana, a towarzystwo i przewodnik Maciej Walicki jak zwykle doborowe.
Beata Chrobak
Męskim okiem Marka…
Wyjazd tym razem już o 1.00 w nocy. Wita nas o tej porze i żegna, życząc udanej wycieczki, prezes Szymon Baron. Grupę 29 osób pod opiekę bierze przewodnik Maciej Walicki.
Dojeżdżamy do parkingu poniżej Popradzkiego Stawu o 4.30. O 5.20 dochodzimy do schroniska nad Popradzkim Stawem i robimy przerwę na posiłek. Po przerwie ruszamy w górę niebieskim szlakiem do Żabiego Potoku. Dochodzimy do rozwidlenia, gdzie niebieski szlak odbija w lewo na Koprowy, a czerwony w prawo na Rysy. My oczywiście do celu dalej niebieskim i dopiero na wysokości 1948 m, robimy następny odpoczynek nad Wielkim Hińczowym Stawem. Po około półgodzinnej przerwie kontynuujemy podejście w górę. Niestety zaczyna padać deszcz. Na wysokości 2180 m dochodzimy do Wyżniej Koprowej Przełęczy i stąd czerwonym szlakiem wspinamy się na wierzchołek. U góry pojawia się mgła. Deszcz, mokre skały, peleryny rozwiewane na wietrze nie zachęcają do dalszej stromej wspinaczki. Na Koprowy Wierch dociera 9 osób i przewodnik. Szczyt wąski, po przeciwnej stronie bardzo ostro opadający w dół, dalej pada, widoczność na kilkanaście metrów więc żadna. Po krótkim oddechu, w miarę szczęśliwi rozpoczynamy schodzenie. Po godzinie deszcz ustaje, a o 11.30 trochę podsuszeni przez wiatr, docieramy ponownie do schroniska. Prawie godzinny odpoczynek i dobrze, bo w międzyczasie mocno lunęło, a za chwilę zaświeciło słońce. I w tej przyjaznej aurze powróciliśmy do autokaru.
O 17-tej dotarliśmy szczęśliwie do Bielska.
Marek Koźmiński