Kowadło (Góry Złote), Rudawiec (Góry Bialskie), Wielki Śnieżnik (Masyw Śnieżnika) – wycieczka górska dla młodzieży – 22-23 września 2018 r.

Dwudniowa wycieczka w Sudety dla dzieci i młodzieży zaczęła się o 5:30 rano, zbiórką na parkingu. Wsiedliśmy do autobusu, którym bardzo długo jechaliśmy do celu.
W końcu dotarliśmy do Bielic i tam wyruszaliśmy zielonym szlakiem na pierwszą górę – Kowadło. Nasza przewodnik Robert powiedział, że tego dnia zrobimy w górach taką kołyskę – na pierwszą górę i z powrotem, a potem na drugą i z powrotem w to samo miejsce. Na pierwszym szczycie mojej siostrze Zosi zrobiliśmy niespodziankę śpiewając „sto lat” z okazji urodzin. Dostała też od pani Ani kilka balonów z McDonalda.
Później, znowu zielonym szlakiem, powędrowaliśmy na drugą górę – Rudawiec. Dwie dziewczyny najadły się borówek i strasznie długo się śmiały. Trwało to 45 minut.
Na obu szczytach zabrakło widoków, za to pogoda była fajna – świeciło słońce i nie było chmur, choć rano na parkingu lało jak z cebra.
Nocleg spędziliśmy w pensjonacie Kosówka w Siennej. Zjedliśmy tam obiadokolację, a niektórzy nawet zagrali w bilarda. Można też było obejrzeć telewizję, choć byliśmy zmęczeni i szybko poszliśmy spać. Pan Sebastian powiedział, że o 23:30 nie było już słychać nikogo.
W niedzielę wystartowaliśmy na kolejną górę – Wielki Śnieżnik. Spod ośrodka, zielonym szlakiem rowerowym wyszliśmy na Żmijowe Pole, a stamtąd za czerwonymi znakami, Głównym Szlakiem Sudeckim, powędrowaliśmy w stronę schroniska na Śnieżniku. Po drodze widzieliśmy myśliwych wiozących zastrzelonego jelenia. Było to bardzo smutne.
Pod szczytem Wielkiego Śnieżnika spotkaliśmy znanego himalaistę Alka Lwowa, z którym zrobiliśmy sobie zdjęcie. Na szczycie strasznie wiało. Zrobiliśmy zdjęcie grupowe i uciekliśmy z powrotem do schroniska. Każdy zjadł to co chciał, o ile wziął pieniądze. Ja zjadłam naleśniki, ale bez borówek, bo stwierdziłam, że smakują jak ziemia. Zupa też smakowała jak ziemia. Tata i pan Jarek zjedli te borówki i im smakowały.
Poszliśmy potem do Międzygórza, a po drodze widzieliśmy domki dla owadów i barcie dla pszczół.
Do Bielska-Białej wróciliśmy o 21:30 po drodze zatrzymując się jeszcze w McDonaldzie.

Aniela Baron
.

uczestnicy wycieczki na Wielkim Śnieżniku

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2018. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.