Zainteresowanych przejściem odcinka szlaku św. Jakuba – Via Regia było kilkanaście osób, jednakże im bliżej było do terminu wyjścia, tym więcej osób rezygnowało z tego pomysłu. Główną przyczyną była fatalna pogoda, która nikogo nie rozpieszczała. W końcu, w Krakowie, pod kościołem oo. Dominikanów stanęliśmy w trójkę. Okazało się jednak, że wędrować będziemy w czwórkę, bowiem do naszej wycieczki przyłączył się Antoine – pielgrzym z Francji od lat przemierzający drogi św. Jakuba w całej Europie.
Ponieważ wędrujemy sztafetą, kij pielgrzymi, który docelowo ma dojść do Santiago de Compostela odebraliśmy z rąk tarnowian, którzy do Krakowa dotarli na rowerach z Wieliczki.
Droga św. Jakuba na odcinku Kraków – Góra św. Anny nie jest jeszcze wyznakowana, kierowaliśmy się więc za pomocą prowizorycznych mapek. Nie obyło się bez pomyłki i wyjście poza terytorium Krakowa nieco nam się opóźniło, głównie za sprawą okrążenia jednostki wojskowej… Po dotarciu do Parku Wyspiańskiego weszliśmy na Szlak Orlich Gniazd, którego fragmentem poprowadzona zostanie trasa Via Regia.
Pomimo niekorzystnej pogody i męczących opadów śniegu, przemieszczaliśmy się dość szybko. Minęliśmy Czerwony Mostek, podkrakowskie forty i przez Giebułtów dotarliśmy w okolicę Prądnika Korzkiewskiego. Stąd według drogowskazu mieliśmy do Ojcowa jeszcze 6 km. Po przejściu mniej więcej dwóch kilometrów spojrzeliśmy na drogowskaz i ku naszemu zdziwieniu okazało się, że znowu jesteśmy 6 km od celu… Dziwne…
Niezrażeni tymi dziwnymi oznaczeniami weszliśmy na teren Ojcowskiego Parku Narodowego i już po zmroku doszliśmy do Ojcowa. Stąd do parafii Ojców-Grodzisko, gdzie mieliśmy nocować jest jeszcze nieco ponad 3 km. Po drodze minęliśmy pięknie oświetlony kościół na wodzie, po czym dotarliśmy do naszego dzisiejszego celu – Diecezjalnego Ośrodka Opiekuńczo-Wychowawczego im. Bł. Salomei, położonego w przepięknym miejscu, na wzgórzu ponad szosą Skała – Olkusz.
W Ośrodku gościnnie przyjął nas ks. St. Lengner, zaprosił na kolację, po czym wszyscy udaliśmy się na zasłużony nocleg.
W niedzielę po śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Jedna osoba zrezygnowała z dalszej wędrówki, jedna doszła, więc dalej w czwórkę maszerowaliśmy czerwonym szlakiem. Poza uparcie nieznośną pogodą, w kość dały nam powalone pnie, których chyba nikt w zimie nie zamierzał uprzątnąć. Tym niemniej, zdeterminowani, w dość szybkim tempie dotarliśmy na zamek w Pieskowej Skale. Kilka pamiątkowych fotografii i możemy ruszać dalej.
Kolejny punktem naszej wycieczki była Sułoszowa, w której trafiliśmy na mszę św., a następnie na herbatkę na miejscowej plebanii. Stąd miał rozpocząć się najgorszy odcinek dzisiejszego etapu. Na przełaj, przez pola, to zapadając się po łydki, to osłaniając twarz od wiatru i śniegu, to obserwując zające i sarny dotarliśmy do Przegini, miejscowości położonej przy drodze Kraków – Olkusz.
Pod miejscowym sanktuarium spałaszowaliśmy drugie śniadanie, po czym, zbaczając ze szlaku, który biec będzie polami, udaliśmy się asfaltem przez Zaderman i Zimnodół do Osieka, skąd było już tylko kilka kilometrów do Olkusza.
Do Bazyliki św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu dotarliśmy już po zmroku, około 18-tej. W tym miejscu zakończyliśmy naszą dwudniową wycieczkę szlakiem św. Jakuba Via Regia i z przesiadką w Krakowie wróciliśmy do Bielska-Białej.
SB