W niedzielę, 4 października, odbyła się wycieczka na Kudłoń i Turbacz. Wyruszając tuż o świcie z deszczowego, bielskiego dworca zastanawialiśmy się jaka pogoda zastanie nas na miejscu. Po niespełna trzygodzinnej podróży autokarem dotarliśmy do miejscowości Lubomierz Rzeki, skąd szlakiem ruszyliśmy w kierunku Kudłonia. Początkowo niewielki deszczyk, ale po jakimś czasie przejaśniło się, pojawiła się tęcza i gdy dotarliśmy na Jaworzynkę (której nazwa pochodzi od gatunku drzewa Jaworu), mogliśmy oglądać niezwykłe widoki na Gorce: Kiczorę i Wielki Wierch oraz Beskid Wyspowy, których „panoramkę” przedstawiał nam przewodnik Wojciech Biłko.
Z Jaworzynki do schroniska pod Turbaczem zostało nam według oznaczeń jeszcze 3 godziny i 40 minut. Trasa wiodła nas przez Gorczański Park Narodowy, którego powierzchnia obecnie wynosi 7030 ha, obejmuje również tereny prywatne, dzieli się na obszary ochrony ścisłej, czynnej i krajobrazowej. Park Narodowy nie obejmuje szczytu Gorców – Turbacza.
Po drodze mijaliśmy nielicznie już zachowane szałasy pasterskie z drewnianą przybudówką wzniesione na kamiennych fundamentach. Pochodzą one z przełomu XIX i XX w., niektóre z nich wpisane są do rejestru zabytków.
Przewodnik objaśnił nam, iż polany te powstawać już w średniowieczu, za sprawą przybyłych z terenów Półwyspu Bałkańskiego Wołochów. Hale, które miały służyć do wypasu owiec powstawały metodą żarową. Las był wypalany, a pozostałości drzew wyrąbywane. Obecnie w tej okolicy nie ma już wypasu owiec, co skutkuje zarastaniem polany i koniecznością regularnego koszenia (m.in. dlatego wiosną w tym rejonie można podziwiać krokusy).
Pierwszą dłuższą przerwę (w oczekiwaniu na Prezesa, który podczas wycieczki był „zamkiem”) zrobiliśmy na Gorcu Troszackim – pięknej słonecznej polanie z której podziwiać mogliśmy Grzbiet Główny Gorców z Jaworzyną Kamienicką, Doliną Kamienicy i łańcuch Tatr. Z ciekawostek znajdujących się na tablicach wyczytać mogliśmy, iż jest to rewir puszczyk uralskiego, którego spośród innych sów odróżnić można po „długim ogonie z szerokimi poprzecznymi pręgami”.
Z Gorca Troszackiego na Kudłoń (1276 m n.p.m.) dotarliśmy w 15 minut. Nastąpiło tutaj uroczyste powitanie nowych członków PTT O/Bielsko-Biała, po czym ruszyliśmy w dalszą wędrówkę w kierunku Turbacza.
W otaczających nas lasach czuć było intensywną woń grzybów, aczkolwiek nie mogliśmy się wybrać na zbiory, gdyż na terenie parku narodowego jest to zabronione.
Przed zdobyciem szczytu udaliśmy się na dłuższą przerwę do Schroniska PTTK im. Władysława Orkana na Turbaczu (1260 m n.p.m.). Schronisko oficjalnie otwarto w 1958 roku, obecnie gospodarzami obiektu są Bogumiła i Aleksander Długopolscy. Obiekt mogę polecić szczególnie ze względu na malowniczą panoramę Tatr widoczną z jadalni oraz pyszne jedzenie (do wyboru zupy: m.in. oscypkowa, borowikowa, kwaśnica, z dań głównych dostępne były nawet rydze i borowiki z patelni, większość wędrowców wybierała jednak tradycyjne placki ziemniaczane, pierogi czy też kotlety z oscypka.)
Wypoczęci ruszyliśmy na szczyt Turbacza (1310 m n.p.m.), tutaj zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie do kolekcji PTT Bielsko. Po zejściu ze szczytu zatrzymaliśmy się przy Szałasowym Ołtarzu na Hali Turbacz. Ołtarz ten, jak opowiadał nam przewodnik powstał w miejscu gdzie w 1953 roku Karol Wojtyła jeszcze jako kapłan odprawił mszę świętą po raz pierwszy zwrócony twarzą do wiernych (do Soboru Watykańskiego II w latach 1962-1965 r. msze były odmawiane w ten sposób, iż kapłan stał tyłem do wiernych).
Szlak sprowadził poprzez Suchy Groń aż do Poręby Wielkiej Koninki, gdzie czekał już na nas autokar. Bez większych przeszkód dotarliśmy do Bielska-Białej ok. godz. 20:00, gdzie zakończyliśmy wycieczkę.
Na zakończenie chciałam serdecznie podziękować naszemu przewodnikowi Wojciechowi Biłko za fachową pomoc na szlaku oraz Szymonowi Baronowi i uczestnikom wycieczki za opiekę.
Pozdrawiam wszystkich!
Ania
.