Trzech członków naszego Oddziału ze Skoczowa i okolic postanowiło zmierzyć się w tym roku z „Drabiną Wałbrzyską”. Poniżej relacja z trzeciej i zarazem ostatniej wycieczki naszych kolegów z tego cyklu:
Chcieliśmy za wszelką cenę ukończyć „Drabinę Wałbrzyską” jeszcze w tym roku. Czasu pozostało nam mało. Początek grudnia przyniósł porządne opady śniegu. Ustaliliśmy, że ostatnia część naszej sudeckiej wałbrzyskiej wędrówki odbędzie się w warunkach zimowych w dniach 2-3 grudnia 2023 r. Góry w scenerii zimowej są piękne ale, i bardziej niebezpieczne.
Dojazd do Unisławia Śląskiego zajął nam znacznie więcej czasu. Warunki na drogach były ciężkie, zalegało błoto pośniegowe, sypał gęsty śnieg, i było ślisko. Na szlak ruszyliśmy zatem później, niż planowaliśmy. Wszystko było zasypane świeżym śniegiem, a szlak nie był przetarty. Byliśmy jednak przygotowani na takie warunki.
Muszę przyznać, że Park Krajobrazowy Sudetów Wałbrzyskich prezentuje się przepięknie w zimowej scenerii. Wygląda jak bajkowa kraina.
Ruszyliśmy, a naszym celem były Lesiste. Początkowo było bardzo przyjemnie, ale kiedy zaczęły się strome podejścia w śniegu po kolana, zrobiło się trudno. Rozgrzani, wolno, krok za krokiem, szliśmy przed siebie, byle do celu. W końcu patrzymy i jest tabliczka. LESISTA MAŁA (790 m) zdobyta. Nie myśleliśmy, że będzie tak trudno, a to dopiero pierwszy szczyt tego dnia. Łatwiej i całkiem szybko przebiliśmy się do LESISTEJ WIELKIEJ (854 m). Jest tam niewielka wiatka, więc zrobiliśmy sobie chwilę przerwy. Piliśmy gorącą herbatę i zagryzaliśmy gorzką, twardą czekoladę. Założyliśmy raczki i ruszyliśmy lasem przed siebie.
Śnieg mocno sypał i zbliżaliśmy się do kolejnego szczebla naszej drabiny. Było nam wesoło, bo naszym oczom ukazał się STACHOŃ (808 m). Udokumentowaliśmy jego zdobycie. Wiesiu popatrzył na mapę i swoje zapiski. Stwierdził z „bananem” na twarzy, że zbliżamy się dużymi krokami do ostatnich szczebelków drabiny. Z kolei Wiluś zapobiegawczo ocenił, że jeszcze mamy sporo do przedzierania się przez sudeckie śniegi i lepiej nie chwalić dnia przed zachodem słońca.
Czas naglił, a my w śnieg i przed siebie. Warstwa białego puchu rosła, a ośnieżone świerki wyglądały wyjątkowo. I tak zdobyliśmy WYSOKĄ (801 m). Kolejnym celem był a góra o nazwie SOKÓŁKA (800 m). Na szczycie straciliśmy trochę czasu. Nie mogliśmy znaleźć kamienia lub tabliczki z nazwą. Prawdopodobnie był pod śniegiem.
Widoków raczej nie mieliśmy. Wszystko przykrywały ciemne, śniegowe chmury. Oczywiście, lepsze to, niż padający deszcz, choć i w takich warunkach wędrowaliśmy z Wilim i Wieśkiem.
DZIKOWIEC WIELKI (836 m) to jeden z bardziej znanych szczytów w tym rejonie. Tam właśnie zmierzaliśmy. Podobno mają wybudować na nim wieżę widokową. Byliśmy już zmęczeni tym brodzeniem w śniegu, ale dotarliśmy do celu. Chwilkę porozmawialiśmy. Było trochę śmiechu i został nam ostatni szczyt tego dnia. Późnym popołudniem zdobyliśmy lub może „weszliśmy” na ŁYSE DRZEWO (757 m).
Na niedzielę został nam ostatni szczyt. Ot, taka wisienka na torcie. Wieczorem dojechaliśmy do zasypanego Mieroszowa. Tam zostaliśmy na nocleg w bardzo przyjemnej agroturystyce. Były tu bardzo fajne warunki, więc zrobiliśmy sobie kolację, po czym zjedliśmy coś słodkiego, a do tego małe co nieco. Podsumowaliśmy też zimowe zdobywanie drabiny.
Niedziela przywitała nas piękną pogodą. W takich warunkach ruszyliśmy po naszą „wisienkę”, na ostatni szczebel „Drabiny Wałbrzyskiej”. Był to przyjemny, półgodzinny spacer na NIEDŹWIADKI (629 m). Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie z banerem PTT O/Bielsko-Biała. Złożyliśmy sobie nawzajem gratulacje. Było sporo radości i byliśmy dumni z siebie, a ja muszę przyznać, że nie byłem do końca pewny, czy uda nam się skończył przed końcem 2023 roku.
Czterdzieści trzy szczeble miała nasza drabina. Pokonaliśmy ponad sto kilometrów w słońcu, w deszczu i w śniegu oraz ponad cztery tysiące przewyższeń. Z takimi ludźmi gór jak Wilhelm i Wiesiek zdobędziemy jeszcze jakąś koronę lub koronkę, a może i drabinkę. Panowie dziękuję Wam, a przy okazji polecam wszystkim pętlę zwaną „Drabiną Wałbrzyską”.
Łukasz Lasicz