W bieżącym roku Gorce cierpliwie czekały na „swoją kolejkę”, no i czekały też na nas, czyli na turystów, którzy niecierpliwie wyczekiwali wycieczki na Lubań z PTT Oddział w Bielsku-Białej. Jak widać – doczekaliśmy się!
Pierwszym, który zachwycił się gorczańskim krajobrazem i dał temu artystyczny wyraz w swoich utworach był Seweryn Goszczyński. Później byli następni, którzy sławili jego uroki, a wśród nich: geolog Ludwik Zejszner, rysownik i poeta Zygmunt Stęczyński, pisarz Władysław Orkan, a także autor pierwszego przewodnika po Beskidach z 1914 r. Kazimierz Ignacy Sosnowski. Gorcami zachwycił się też Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II: „Gorce bardzo kochałem. A na Lubaniu wiele razy byłem” – te Jego słowa zapisane są na tablicy pod krzyżem papieskim na Lubaniu.
My, turyści z Bielska-Białej i okolic też zachwyciliśmy się dzisiaj tymi górami.
Gorce tworzą bowiem samodzielną grupę górską i są wyjątkowej urody. Trzy przełęcze łączą Gorce z innymi grupami górskimi: od południa Snozka (653 m) z Pieninami, od północnego wschodu Przysłop (752 m) z Beskidem Wyspowym, od zachodu Sieniawska (710 m) z pasmem Orawsko-Podhalańskim. Z Tatrami, od których Gorce oddalone są o ok. 30 km sąsiadują poprzez rozległe krainy Podhala i Spisza. Aż tyle gór i tyle różnych pasm górskich było dzisiaj naokoło nas!
Z Bielska-Białej wyjechaliśmy busem o godz. 6:15. Dosyć dobrze znanymi drogami przez Żywiec, Suchą Beskidzką, Jordanów, Skomielną Białą i Nowy Targ dojechaliśmy punktualnie o godz. 9:00 do Czorsztyna. Być pod Czorsztyńskim Zamkiem i go nie zwiedzić, to byłoby raczej niemożliwe! Zadbał o to nasz dzisiejszy młody przewodnik Wojciech Biłko, który najpierw krótko zapoznał nas z historią zamku, a następnie zaprowadził do ruin dobrze przystosowanych do zwiedzania. Zobaczyć ruiny taaakiego średniowiecznego zamku z bliska, pochodzić po jego dawnych komnatach i różnych pomieszczeniach, zobaczyć stare mury z XIV w., spojrzeć przez okienka zamku na Jezioro Czorsztyńskie z zaporą i na okolice, to przecież była dla nas nie lada atrakcja turystyczna!
Górską część wycieczki rozpoczęliśmy punktualnie o godzinie 10:00. Szliśmy do góry energicznie i żwawo, chociaż był skwar, duszno, gorąco, chociaż początkowo było asfaltowo. Towarzyszył nam przy tym niezwykły zapał dojścia na szczyt Lubania, może dla większości z nas pierwszy raz w życiu…
Trasa górskiej wycieczki była następująca: Czorsztyn – Kluszkowce – Przeł. Snozka – Polana Wierch Lubania – Lubań (1211 m n.p.m) – Ochotnica Dolna (kolory szlaków: krótki odcinek zielony, a później aż do końca niebieski).
Po drodze, od początku ten nasz szlak był malowniczy, pełny cudownych widoków i różnych atrakcji, a wśród nich: Organy Hasiora, które kiedyś „grały” turystom, góra Wdżar o rodowodzie wulkanicznym zagospodarowywana obecnie dla narciarstwa rekreacyjnego (767 m n.p.m), ruiny, a właściwie pozostałości podmurówki spalonego w 1944 r. przez Niemców schroniska turystycznego, letnia baza namiotowa na przełączce pomiędzy wierzchołkami Lubania prowadzona przez SKPG z Krakowa, krzyż i ołtarz papieski postawiony w 2004 r. na szczycie Lubania, wreszcie wieża widokowa o konstrukcji drewnianej, którą postawiono niedawno na niższym wierzchołku tej góry.
Wejście na wieżę też było nie lada atrakcją. Taras widokowy znajduje się tu na wysokości 20,7 m, a prowadzi do niego 138 stopni wewnętrznych schodów drewnianych. Na wieży umieszczone cztery, czytelne tablice informacyjne ułatwiały nam rozpoznać poszczególne góry. Lubań to potężny, dwuwierzchołkowy szczyt, najwyższy we wschodniej części Gorców (1211 m n.p.m. i 1225 m n.p.m.), który słynie ze wspaniałej panoramy na wszystkie cztery strony świata. W rozpoznawaniu gór świetnie radził sobie nie tylko nasz przewodnik, ale też i jedyny na wycieczce gimnazjalista, zawsze wierny górom, Filip (lat 13).
Trzeba dopisać, że Lubań nie należy do łatwych gór. Na dzisiejszej wycieczce mogliśmy przekonać się, że zarówno strome wejście na ostatnim odcinku, jak i zejście, również bardzo strome i do tego zaraz po deszczu, wymagały od nas pełnej koncentracji. O poślizg nie było trudno!
Zanim weszliśmy na wieżę, nasza turystyczna grupa zatrzymała się na przełączce pomiędzy dwoma wierzchołkami Lubania. To miejsce nazywa się Polaną Wierch Lubania. Chcieliśmy tu odpocząć po ostrym, końcowym podejściu, a poza tym zbliżała się pora południowego posiłku. Niestety dopadł nas tu kolejny deszcz i nawet drobny grad. Schron ledwie nas wszystkich pomieścił.
Trzeba zaznaczyć, że nie było to miejsce miłe i sympatyczne. Nie cieszyło ono nas, prawdziwych turystów, członków i sympatyków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Oddział w Bielsku-Białej, którzy właśnie wczoraj, razem z innymi oddziałami i kołami w rejonie Hrobaczej Łąki zakończyli akcję „Sprzątamy Beskidy z PTT 2016”. Sporo było tu śmieci, bo gdzie by nie spojrzeć teren był wybitnie zaśmiecony, zarówno w schronie jak i obok niego wśród ławek na zewnątrz. Te śmieci „wołały, prosiły i wręcz błagały” o porządek! My również! Natomiast sam schron wymaga remontu. Byliśmy więc w smutnym i przygnębiającym miejscu, chociaż wśród tak pięknej górskiej scenerii.
Pogoda też była dzisiaj interesująca. Najpierw było parno i duszno, a później jeszcze przed Polaną zmieniła się na gorsze, spochmurniała i… zaczęło padać. Peleryny i parasole były potrzebne. Na wieżę wchodziliśmy w deszczu. Dobry to był deszcz, na szczęście z jednym grzmotem. Dzięki niemu na naszych oczach widoczność poprawiała się z minuty na minutę. A o to przecież na szczycie Lubania chodziło! Widzieliśmy Tatry, choć trochę przymglone, widzieliśmy Turbacz (ten najwyższy w Gorcach), Gorc i Kudłoń, Trzy Korony w Pieninach i wiele innych gór.
Około godziny 14:20 rozpoczęliśmy zejście z Lubania w kierunku Ochotnicy Dolnej. Musieliśmy schodzić, chociaż chciałoby się być w Gorcach i tam, na Lubaniu na wieży widokowej jak najdłużej. Jak to zwykle bywa gonił nas czas, a właściwie jego brak. Gdy doszliśmy do mety, już na dole widać było ciemne chmury nad Lubaniem i słychać było częste grzmoty. Tam wysoko, gdzie dzisiaj byliśmy, była teraz burza. Nam na dole już nic nie groziło, a bus spokojnie czekał na odjazd z parkingu obok starego kościółka. Burza w górach nas tym razem ominęła, mieliśmy szczęście!
Do Bielska-Białej wróciliśmy około godziny 19:30 radośni i szczęśliwi z tego, że tak odległą od nas gorczańską krainę udało nam się dzisiaj zobaczyć. Polskiemu Towarzystwu Tatrzańskiemu Oddział w Bielsku-Białej, organizatorowi tej wycieczki, należą się nasze serdeczne podziękowania za tę piękną wycieczkę. Także Gminie Bielsko-Biała za jej wsparcie finansowe. Do zobaczenia za tydzień, w górach, oczywiście na szlaku!
CS
.