Członkowie i sympatycy naszego Oddziału ze Skoczowa i okolic wędrują zielonym szlakiem Węglówka – Gruszowiec. Zapraszamy do lektury relacji z przejścia drugiego odcinka szlaku:
Po pierwszym, udanym wyjeździe w Beskid Wyspowy przyszedł czas na kontynuację naszej wędrówki zielonym Szlakiem Węglówka – Gruszowiec.
Wyjechaliśmy nad ranem w sobotę w dwanaście osób, w trzy samochody. Sprawnie dojechaliśmy do miejscowości Tymbark, gdzie zakończyliśmy pierwszy etap naszej wyspowo-beskidzkiej wędrówki. Pogoda tego ranka była piękna, choć miało być pochmurno z drobnymi opadami deszczu.
W dobrych nastrojach ruszyliśmy zielonym szlakiem. Przeszliśmy przez most na rzece Łososina, a następnie przez Słopniczankę, która jest jej dopływem. Obraliśmy kurs na górę Paproć (645 m) i Rysią Górę (640 m). Zrobiliśmy kilka zdjęć, również z naszym banerem, a po śniadanku i kieliszeczku na łące, dotarliśmy na Górę Paproć. Stoi tam wysoki, stalowy krzyż a także kaplica p.w. Matki Boskiej Królowej Beskidów, wybudowana przez wiernych z okolicy jako wotum na przełom tysiącleci. Spotykają się tam turyści z całej Limanowszczyzny oraz z dalszych stron.
Kolejny fragment wędrówki prowadził nas polnymi ścieżkami przez tereny tzw. Zalesia. Od czasu do czasu wchodziliśmy na wiejską dróżkę, mijając przydrożne kapliczki i wiejskie gospodarstwa. Było cichutko i przyjemnie. Ten rejon ma swój urok.
Weszliśmy na nieco większą dróżkę i idąc nią kierowaliśmy się w stronę Limanowej. Około południa przeszliśmy rzekę Sowlinkę i po chwili byliśmy na rynku w mieście Limanowa. Zwiedziliśmy Bazylikę Matki Bożej Bolesnej. Wszyscy mieli dużą ochotę na kawę i ciacho. Obchodząc rynek wokół, pod laubami znaleźliśmy kawiarenkę Limonka. Tam się zatrzymaliśmy na odpoczynek. Szarlotka na ciepło z lodami była wyborna!
Posileni ruszyliśmy za zielonymi znaczkami, które zaprowadziły nas do Muzeum Regionalnego Ziemi Limanowskiej. Stamtąd obraliśmy kierunek na Jabłoniec (624 m). Jest to bardzo ciekawy punkt widokowy na cały rejon Limanowej. Na górze tej znajduje się cmentarz wojenny nr 368 Limanowa-Jabłoniec z okresu I wojny światowej. To ładnie wykonany i zadbany obiekt, który warto zobaczyć.
Po wyjściu z miasta przez pewien czas szliśmy wzdłuż drogi. Następnie odbiliśmy w bok, by idąc polami wejść w las. Zaczęliśmy piąć się w górę, aż weszliśmy na Kuklacz (774 m), skąd ponownie schodziliśmy w dół, aby dreptać polnymi ścieżkami. A tam mieliśmy bardzo ładne widoki i kolejne przydrożne kapliczki.
Pogoda nam dopisywała, choć słonko schowało się za chmury. Co ważne nie spadła na nas ani jedna kropla deszczu, a miało coś popadać… Tego dnia mieliśmy w planach zdobyć jeszcze dwa szczyty. Udało nam się. Późnym popołudniem weszliśmy na Łyżkę (807 m), na której szczycie stoi krzyż i niewielka wiatka. Wszyscy czuliśmy już zmęczenie. Trochę kilometrów było już w naszych nogach. Cieszyliśmy się, iż wszystko idzie zgodnie z planem. Ostatnim zdobytym szczytem tego dnia była Pępówka (777 m).
Po ciemku zeszliśmy do Łukowicy, gdzie zaplanowany był nasz nocleg. Gospodyni przygotowała nam pyszną obiadokolację, a po niej deser. Siedzieliśmy i gawędziliśmy do nocy. Musieliśmy podsumować sobotnie wędrowanie.
Nazajutrz, po śniadaniu rozpoczął się kolejny dzień wędrówki na szlaku Węglówka – Gruszowiec. Było pięknie i słonecznie. Minęliśmy zabytkowy drewniany kościół pw. św. Andrzeja Apostoła, a następnie podchodziliśmy długą, krętą, asfaltową drogą.
Weszliśmy na górę Skiełek (755 m). Stoi tam wieża widokowa otwarta w 2023 roku. Weszliśmy na nią i podziwialiśmy widoki. Na Skiełku zrobiliśmy sobie przerwę na drugie śniadanko, po czym udaliśmy się dalej.
Przez las i kolejne polanki zeszliśmy drogą asfaltową w dół do wsi Roztoka. Przy drodze stoi urokliwa kapliczka Trójcy Świętej i w tym miejscu kolejny raz wędrowaliśmy leśnymi i polnymi ścieżkami. Co chwilkę przystawaliśmy aby podziwiać widoki i robić zdjęcia. Było naprawdę ciepło jak na luty, a słonko mocno świeciło.
Przez Jeżową Wodę (896 m) doszliśmy do szczytu Ostra (925 m). Po południu zeszliśmy do Przełęczy Ostra (812 m). Został nam jeszcze jeden szczyt do zdobycia w to niedzielne popołudnie. Nieco zmęczeni, ale i bardzo szczęśliwi zdobyliśmy Cichoń (926 m). Przed nami zostały ostatnie metry czyli dojście do Przełęczy Słopnickiej (759 m).
To były dla nas dwa piękne dni spędzone w Beskidzie Wyspowym. Pogoda nam dopisała, a nawet miło nas zaskoczyła. Nasza wędrówka przypominała wyjście w góry początkiem kwietnia lub końcem października. Co najistotniejsze to ludzie, z którymi mogłem kolejny raz wędrować. To wspaniała ekipa i grupa przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć.
Dziękuję i do zobaczenia na następnej wędrówce szlakiem Węglówka – Gruszowiec.
Łukasz Lasicz