Gorczańskie polany od dawna przyciągały uwagę niejednego turysty. W wyniku intensywnej gospodarki pasterskiej przez niemal całe Gorce przetoczyła się fala wołoskich pasterzy, którzy pozostawili w spadku sielskie polany. Obecnie wypas owiec prowadzony jest tylko w dolnych partiach Gorców oraz na Hali Turbacz i Hali Długiej. Na pozostałych polanach, łąki są koszone dzięki czemu wciąż jeszcze one nie zarosły. Natomiast wiosną możemy podziwiać na nich całe łany krokusów.
Niemal co roku wracamy w Gorce, aby właśnie zachwycać się ich niezwykłym pięknem. Tym razem pojechaliśmy w jedno z najdzikszych miejsc, jakie się znajdują w tym paśmie górskim. Magurki (1108 m), bo o nich mowa, to wierzchołek położony w południowej części Gorców, a znajdująca się na nich polana uważana jest za jedną z najpiękniejszych w całym gorczańskim paśmie. I choć jeszcze do niedawna prowadziła tam tylko jedna ścieżka edukacyjna to w ramach projektu unijnego utworzono Szlak Kultury Wołoskiej, który znakowany jest stylistycznymi drewnianymi słupkami.
Naszą przygodę z tym nowo utworzonym szlakiem przyszło nam rozpocząć w Ochotnicy Górnej. Dalej przemierzaliśmy przez szczyty Szlagówek (896 m) i Rokitowca (954 m), by po krótkim, lecz stromym zejściu, znaleźć się w przysiółku Forendówki. Stamtąd, znów ruszyliśmy stromo pod górę, po drodze minąć Kurtynową Kolibę. Jest ona najstarszym niesakralnym obiektem na terenie gminy Ochotnica Dolna. Chata powstała z myślą o pasterzach, którzy nie musieli każdego dnia spędzać całego stada owiec do wsi, co znacznie ułatwiało organizację wypasu. Później koliba służyła za schronienie dla IV Batalionu 1 Pułku Strzelców Podhalańskich Armii Krajowej, który miał tam swoją siedzibę. To właśnie z tego miejsca dowódca IV Batalionu Julian Zapała pseud. Lampart dowodził swoim oddziałem, uprzykrzając życie niemieckim okupantom. Także dzięki tej chatce, mogli się ukrywać amerykańscy lotnicy, uratowani z katastrofy bombowca B24 Liberator. Po wojnie była jeszcze ona zamieszkiwana przez prywatnych właścicieli, a dziś wydaje się opuszczona i została zaryglowana kłódką.
Spod chatki nie było już daleko do szczytu. Pomimo tej niewielkiej odległości, dalej musieliśmy się zmagać z dość wymagającym podejściem. W końcu, po półgodzinnym marszu, dotarliśmy na szczyt. Niestety tego dnia nie dane nam było podziwianie dalekich i efektownych widoków. Bowiem całe góry spowiła gęsta mgła, która z jednej strony dała nam ukojenie od ostatnich upałów, ale za to skutecznie pozbawiła nas widoków. Pomimo tego nie zabrakło kilku śmiałków, którzy żwawo ruszyli na wieżę i oczami wyobraźni „podziwiali” gorczańskie widoki.
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w kierunku przełęczy Pańska Przehyba, nieopodal której znajduje się miejsce katastrofy amerykańskiego bombowca B24 Liberator. Sama katastrofa była wynikiem awarii silników samolotu, a katapultujący się żołnierze, dzięki szybkiej i sprawnie przeprowadzonej akcji poszukiwawczej, szczęśliwie znaleźli schronienie w rękach IV Batalionu 1PSP AK. Spośród całej załogi uratowało się 9 lotników, a zginął pierwszy pilot Liberatora William Beimbrink, który najprawdopodobniej zbyt późno katapultował się ze spadającego samolotu.
Spod miejsca katastrofy, z powrotem ruszyliśmy na Magurki i dalej podążając przez Borsuczyny (1100 m) zeszliśmy do Ochotnicy Górnej, z której o 16.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Bielska, w którym to zameldowaliśmy się kilka minut po 20.
PS. Choć trzeba przyznać, że inicjatywa stworzenia i poprowadzenia Szlaku Wołoskiego w tej części Gorców była bardzo trafionym i potrzebnym pomysłem, bowiem udostępnia ona bardzo interesujący kawałek tego pasma, to jednak trzeba mieć na uwadze, że samo oznaczenie szlaku w niektórych miejscach pozostawia wiele do życzenia.
W. Biłko