Prognozy pogody na wycieczkę, która odbyła się 28 sierpnia, nie były obiecujące – zapowiadano deszcze i burze. Każdy z nas był jednak zaopatrzony w specjalistyczne ubrania na wypadek przewidzianych wydarzeń.
Po bezpiecznym dotarciu autokarem do słowackiej miejscowości Podsucha, która przywitała nas zachmurzonym niebem i lekkim deszczykiem, niebieskim szlakiem skierowaliśmy się na Vysne Matejko i dalej na szczyt Małej Smrekowicy. Podczas wędrówki, szare, deszczowe chmury zaczęły odsłaniać nam pierwsze promienie słońca. Od szczytu Malej Smrekovicy (1485 m n.p.m.), słońce świeciło nam aż do końca naszej wycieczki.
Malá Smrekovica (1485 m) to szczyt w grupie górskiej Wielkiej Fatry w Karpatach Zachodnich na Słowacji. Znajduje się on w głównym grzbiecie północno-wschodniej części tego pasma, między bezimiennymi szczytami o wysokości 1443 m n.p.m. (na północy) i 1368 m n.p. (drugi wierzchołek Malej Smrekovicy po południowej stronie). Szczyt i obydwa grzbiety Malej Smrekovicy porasta las. Dawniej znajdowały się na nim spore hale, obecnie jednak zarastają one lasem.
Duży, bezleśny obszar znajduje się na przełęczy między głównym szczytem Malej Smrekowicy i jej drugim, południowym wierzchołkiem. Zbudowano tutaj wojskowy ośrodek rekreacyjny z hotelem „Granit” i kilkoma innymi budynkami. W ośrodku tym jest bezpłatny parking, staw z fontanną, plac zabaw dla dzieci i boisko do siatkówki. Z osady Podsuchá doliną przez Vyšné Matejkovo dochodzi do ośrodka asfaltowa droga.
Na bezleśnym grzbiecie łączącym Malą Smrekovicę ze szczytem Skalná Alpa znajduje się drugi, należący do tego ośrodka hotel „Smrekovica”, w którym zatrzymaliśmy się na dłuższy odpoczynek połączony z posiłkiem oraz pamiątkowym, grupowym zdjęciem.
Niektórzy z nas, bardziej doświadczeni i kondycyjnie zawansowani zdecydowali się na chwilowe odłączenie od grupy, aby czerwonym szlakiem zdobyć kolejny szczyt w tym paśmie, Siprun (1462 m n.p.m.).
Schodziliśmy zielonym szlakiem do malowniczej miejscowości Nizine Matejko-Podsucha. Szlak ten był dziewiczy i nieokrzesany ludzką ręką – zielne naturalne łąki, powalone drzewa, rwący potok, salamandry plamiste, dziewięciorniki górskie… Ostatni kilometr to droga asfaltowa z przepięknymi domkami wypoczynkowymi.
Pomimo niesprzyjającej prognozy pogody, udało się całą trasę przejść suchą stopą. Dziękujemy przewodnikowi, Witoldowi Kubik za wybranie pięknie malowniczej wycieczki i ojcowską troskę o grupę.
Gabriela Klimek