Wycieczka na Skrzyczne do powtórki!
Dzień był wprawdzie pochmurny, ale prognozy nienajgorsze, więc na tradycyjną wtorkową wycieczkę wyruszyliśmy w doskonałych humorach. Dojechaliśmy na Biały Krzyż, czyli Przełęcz Salmopolską i zanim skierowaliśmy się na szlak, Roman zaprowadził nas w okolicę wejścia do Jaskini Salmopolskiej. Było to zaledwie kilkadziesiąt kroków od przystanku, poniżej drogi. Ciekawie opowiedział jej historię. Jaskinia odsłoniła się podczas budowy drogi Wisła – Szczyrk w latach 60-tych ub. wieku. Ma około 1000 m długości i jest trudna do zwiedzania. Ze zdumieniem patrzyliśmy na wąski otwór i zastanawialiśmy się jak tam można się przecisnąć.
Po pamiątkowym zdjęciu na tle zajazdu „Biały Krzyż” pomaszerowaliśmy w górę na Malinów. Tam zobaczyliśmy wejście do kolejnej jaskini otoczone folią ostrzegawczą. Romek wyjaśnił, że 8 czerwca, czyli już niebawem jaskinia ta zostanie udostępniona do zwiedzania. Rzeczywiście widoczne były nowo zamontowane drabinki i umocnienia.
Przed nami zejście z Malinowa, zaczyna się bardzo chmurzyć. Po pewnym czasie zatrzymujemy się, żeby założyć peleryny, bo zaczyna kropić deszczyk. Ale co to dla nas, idziemy dalej. Deszczyk przechodzi w deszcz, a następnie w ulewę, szlakiem płyną potoki, a do Skrzycznego jeszcze dwie godziny. I oto po raz pierwszy w sześcioletniej prawie historii naszych wycieczek musieliśmy się wycofać. Jeszcze próbowaliśmy nadrabiać miną, jeszcze Kornel uruchomił swój barek ale niestety nic nie pomogło. Dwiema grupami zeszliśmy do Soliska i na szczęście mieliśmy od razu autobus do Bielska.
Jaki z tego wniosek? Nie ufać zbytnio prognozom – jak deszcz to deszcz i… powtórzyć wycieczkę. W pogodny dzień oczywiście!
Teresa Kubik
.