W pogodny majowy dzień spotkaliśmy się na dworcu Komunikacji Beskidzkiej, aby wyruszyć autobusem na Przełęcz Salmopolską. Razem z nami jechali czwartoklasiści jednej z bielskich szkół i gwaru było co niemiara.
Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu i po tradycyjnym wspólnym zdjęciu 23 uczestników wyruszyło czerwonym szlakiem na Malinowską Skałę. Stopniowo odsłaniały się nam przepiękne widoki na Beskid Śląski, a także Śląsko-Morawski oraz Żywiecki.
Po zdobyciu Malinowa zaczęliśmy nieznacznie się obniżać i doszliśmy do jaskini Malinowskiej, gdzie zrobiliśmy pierwszy odpoczynek. W roku 2019 członkowie Klubu Alpinistycznego przy Grupie Beskidzkiej GOPR zamontowali umocnienia, które umożliwiają bezpieczne zejście do jaskini. Jest to szczelina typu osuwiskowego powstała w tzw. zlepieńcach z Malinowskiej Skały i piaskowcach górnych warstw godulskich. Wszystkie korytarze mają 230 m długości oraz 22,7 m głębokości.
Następnie dość stromo zeszliśmy do przełęczy pod Malinowem, aby wspiąć się, również stromo, na Malinowską Skałę (1152 m n.p.m.). Jest to bardzo znana formacja skalna znajdująca się na szlaku z Baraniej Góry na Skrzyczne. Jeszcze nie tak dawno miejsce to porastał gęsty bór, jednakże zamieranie lasów świerkowych i tu dotarło. W tej chwili z odsłoniętego grzbietu rozpościera się rozległy widok na okoliczne góry Beskidu Śląskiego i Żywieckiego.
Kolejny odpoczynek, obowiązkowe zdjęcia i zaczęliśmy schodzić w dolinę Zimnika. Przy zejściu natrafiliśmy na źródło, które niegdyś zdumiewało swoją siłą i obfitością bijącej spod ziemi wody. W tej chwili jednak łatwo go przeoczyć. Tym niemniej zatrzymaliśmy się w tym urokliwym miejscu, aby się lekko ochłodzić i uzupełnić zapasy wody. Z oddali usłyszeliśmy groźne pomruki burzy i zauważyliśmy, że niebo mocno ściemniało. Nie było na co czekać, wkrótce doszliśmy do asfaltu w dolinie Zimnika i pospieszyliśmy w kierunku Ostrego. Właśnie mijaliśmy zabudowania nadleśnictwa, kiedy spadły pierwsze krople deszczu. Stąd już jednak było niedaleko do przystanku autobusowego.
Większość z nas zmieściła się jakoś pod daszkiem przystanku i tak doczekaliśmy się autobusu do Bielska-Białej, który nieco się spóźnił.
Teresa Kubik