Mogielica (Beskid Wyspowy) – wydarzenie turystyczno-religijne „XVII Wielkopiątkowa Droga Krzyżowa” – 25 marca 2016 r.

„Ludu, mój ludu, cóżem ci uczynił? W czymem zasmucił albo w czym zawinił?” – tą pieśnią rozpoczęliśmy XVII Drogę Krzyżową z Jurkowa na Mogielicę. Poprzedziło ją rozpoczęte o godz. 9:00 krótkie nabożeństwo w miejscowym kościele p.w. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy.
Od kościoła szliśmy spory kawałek drogi do pierwszej stacji: Pan Jezus na śmierć skazany, a po niej do drugiej i następnej…  Szliśmy z Nim i z krzyżem na Golgotę, którą dzisiaj była Mogielica… Szliśmy razem w swojej grupie i też osobno, z różnymi intencjami, w skupieniu, modlitwie i ze śpiewem… Rozważaliśmy Mękę Pańską przy czternastu stacjach.
Było nas wielu, członków i sympatyków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. Aż 308 osób przybyło na tę dzisiejszą uroczystość z różnych miejscowości: z Mielca, Tarnowa, Nowego Sącza, Krakowa, Oświęcimia, Łodzi, Bielska-Białej i innych. Wśród nas byli organizatorzy Wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej, prezesi Oddziałów PTT, byli przewodnicy, byli starsi, młodsi i dzieci, a także indywidualni uczestnicy. Wszyscy, bez wyjątku wszyscy, w tym szczególnym dniu poszli Drogą Krzyżową na Mogielicę ze szczerej potrzeby serca. Kto raz przeszedł tę Drogę, ten pójdzie nią jeszcze raz, a kto szedł nią dwa razy, ten będzie wracał do niej stale… Tak zapewne będzie!
Stacja czwarta: Pan Jezus spotyka Matkę swoją.
„Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami” – śpiewaliśmy przy każdej stacji.
Stacja piąta, potem była szósta i siódma…  Rozważania czytane przez różnych uczestników Drogi Krzyżowej przy każdej z tych czternastu stacji zawierały głęboką, refleksyjną treść. Zatrzymywaliśmy się na dobrą chwilę, a później wsłuchiwaliśmy się w te rozważania.
Tego roku 2016 szliśmy sami, bez księdza, który myślami i w modlitwie ze złamaną nogą zapewne „odprawiał” z nami tegoroczną Drogę Krzyżową, naszą Drogę i też swoją Drogę…
Coraz trudniej było dźwigać krzyż, który przechodził z rąk do rąk, od stacji do stacji. Niektórym z nas coraz trudniej było pokonywać ostre podejście, po śniegu, wyślizganym śniegu. Wiosny tu jeszcze nie było widać!
Panie, mimo różnych słabości, chcieliśmy iść dalej razem z Tobą, chcieliśmy Ci towarzyszyć aż do końca, choć nam też było ciężko, bo przecież dźwigaliśmy swoje troski, zmartwienia i grzechy nasze… „Panie, Ty widzisz, krzyża się nie lękam, Panie, ty widzisz, krzyża się nie wstydzę…” – śpiewaliśmy idąc pod górę do następnej stacji.
Wreszcie doszliśmy do ósmej, a później do dziewiątej stacji, przy której Pan Jezus trzeci raz pod krzyżem upada. Trwaliśmy wszyscy z Nim przy tym upadku, przy tym niebieskim szlaku prowadzącym z Jurkowa na szczyt Mogielicy. To było „tylko” 5 km drogi do góry na szczyt Mogielicy i „tylko” 3,5 km w dół do Przełęczy. To „tylko” 646 metrów przewyższenia do góry i 470 metrów w dół, w sumie to tak mało dla Ciebie Panie!
Znów była modlitwa i znów rozmyślanie nad tekstem specjalnie przygotowanym dla nas, znów śpiew kolejnej pieśni: „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka…”. Dalszy odcinek Drogi Krzyżowej też był stromy i też po śniegu. Ciągle szliśmy pod górę niosąc krzyż prosty, zwykły, drewniany. Był też drugi krzyż, trochę mniejszy z umocowaną na nim cierniową koroną. W skupieniu, bez niepotrzebnych rozmów, trwaliśmy przy jednym, albo drugim tyle czasu!
To nic Panie, że jeszcze nie zdążyliśmy wykonać nagromadzonych różnych domowych prac, to nic, że wiele spraw pozostało dalej nie załatwionych. To nic, Panie! A przed chwilą śpiewaliśmy: „Jeżeli chcesz mnie naśladować to weź swój krzyż na każdy dzień i chodź ze mną zbawiać świat…”.
Stacja dziesiąta, a po niej trzeba było dojść do stacji jedenastej, przy której został Pan Jezus do krzyża przybity. Dobrze wiemy, że to jeszcze nie jest koniec Drogi Krzyżowej. Idziemy więc dalej trzymając się w miarę możliwości razem, jeden za drugim lub jeden przy drugim w jedności krzyża, ludzi i gór…
Stacja dwunasta: Pan Jezus na krzyżu umiera. Jesteśmy przy nim na Golgocie, razem z Jego Matką. Wtedy też śpiewaliśmy pełnym sercem pieśń: „Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba, płakać za grzechy człowiecze potrzeba…”.
Potem doszliśmy do stacji trzynastej, a później do tej ostatniej, czternastej. To tu zostaje Pan Jezus do grobu złożony. Byliśmy teraz na końcu Drogi Krzyżowej, na Golgocie, którą dzisiaj była dla nas Mogielica z wieżą widokową, najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego, 1170 m n.p.m. Panie, dzięki Ci za ten trud!
Była godzina 12:30, gdy poniżej szczytu, na polance przy krzyżu papieskim mogliśmy trochę odpocząć, posilić się plecakowymi, postnymi dzisiaj kanapkami i wypić kubek gorącej, termosowej herbaty. Mogliśmy spojrzeć na góry i też rozważać słowa świętego Jana Pawła II, napisane na kamieniu pod krzyżem: „Wobec piękna gór czuję, że On jest! I wtedy zaczynam się modlić”. On tu, na Mogielicy też przecież był!
Powoli rozstawaliśmy się z różnymi grupami PTT, przed nami jeszcze „tylko” zejście najkrótszą drogą oznakowaną zielonym szlakiem do Przełęczy Rydza-Śmigłego. To nie było łatwe zejście! Ten szlak był stromy, a leżący na nim śnieg zrobił się bardzo śliski, bo wydeptały go przecież właśnie dzisiaj setki naszych nóg… To nic, drobiazg, że było nam trudno… Panie, to dla Ciebie te liczne upadki i wywrotki, te ostre hamowania i nieplanowe zjazdy na butach, a przy tym i ten lęk, żeby przypadkiem nic złego nikomu z nas się nie stało…
Teraz już tylko pozostał nam powrót do Bielska-Białej. Około godziny 14:45 odjechaliśmy z Przełęczy Rydza-Śmigłego. Pan Mieczysław – nasz kierowca, sprawnie i „na czas” przywiózł nas do Bielska-Białej około godziny 17:30. Dziękujemy Panu serdecznie za szczęśliwą i dobrą jazdę.
Szczególne podziękowanie należy się organizatorom Drogi Krzyżowej na Mogielicę. Już po raz XVII zorganizowali ją koledzy z Oddziału PTT „MKG Carpatia” w Mielcu. Dziękujemy panu Karolowi za prowadzenie śpiewu. Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że 30 osób z Bielska-Białej mogło wziąć udział w tej pięknej uroczystości.
Dziękujemy też Robertowi Słonce, przewodnikowi beskidzkiemu, koledze z naszego Oddziału za to, że pięknym słowem, po mistrzowsku, opowiedział nam o górach Beskidu Wyspowego, o miejscowościach, przez które przejeżdżaliśmy, o mijanych beskidzkich kościółkach, i tym samym w szczególny sposób ubogacił nam dwugodzinny czas przejazdu do Jurkowa.
A gdy powrócimy wiosną, albo latem w te strony, na Mogielicę i gdy zobaczymy tam pozostawione z poprzednich lat krzyże i te dwa tegoroczne, to pewnie przypomną nam się słowa śpiewanej przez nas pieśni podczas Drogi Krzyżowej 2016 roku: „Krzyżu Chrystusa bądźże pochwalony, na wieczne czasy bądźże pozdrowiony…”.

CS
.

nasza grupa przy krzyżu papieskim pod Mogielicą

stopka_bb_20160325

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2016. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.