Niedzielnym porankiem na dolnej płycie dworca PKS zebrała się 24-osobowa grupa ludzi, a w niej aż siedmioro dzieci. Wyruszyliśmy na podbój zamków Jury Krakowsko-Częstochowskiej, jakże miłym i przestronnym busem, w którym nawet tym z najdłuższymi nogami nie brakowało miejsca, by się wygodnie ułożyć.
Pogoda nam dopisywała, a pierwszym celem wycieczki był Zamek Rycerski Ogrodzieniec. Na zamku wstąpiliśmy do muzeum, zbrojowni, a także na szczyt wieży. Dzieci marzyły by spotkać księżniczkę, rycerzy lub jakieś wróżki, czy zamkowe duchy… Udało im się spotkać piękną księżniczkę, która wraz z księciem (para młoda) przechadzała się po ruinach zamku pozując fotografowi. Po wyczerpującym zwiedzaniu zamku był czas na odpoczynek i małe co nieco z widokiem na zamek. Usiedliśmy więc gromadnie i rozpoczęliśmy ucztę w towarzystwie natrętnych os i… rycerza Bartłomieja, nienatrętnego, acz dzielnego, którego ubrali giermkowie nieco narzekając na brak bicepsów naszego rycerza 🙂
Drugim celem był położony u podnóża zamku Park Miniatur, w którym mogliśmy podziwiać makiety przedstawiające oryginalny wygląd jurajskich zamków, które w połączeniu ze zdjęciami prezentującymi ich aktualny wygląd sprawiały ogromne wrażenie. Dzieci miały natomiast okazję wyszaleć się na dmuchanej zjeżdżalni i placu zabaw.
Ostatnim punktem planu był „podbój” zrekonstruowanego grodu na Górze Birów, do którego prowadziły niezwykle strome, drewniane schody. Ze szczytu góry mogliśmy podziwiać piękne, jurajskie widoki, a także nieodległy Zamek Ogrodzieniec. Naszym oczom ukazały się też cudowne motyle – pazie królowej.
W drodze do busa cześć osób postanowiła wdrapać się schodkami do niewielkiej jaskini, gdzie Szymek wypróbował swoje mięśnie i wspiął się, ku uciesze wszystkich dzieci, na trzymetrową ściankę.
Choć plan wycieczki mieliśmy już zrealizowany, ruszyliśmy do Zawiercia, by sprawdzić, gdzie swe źródła ma Warta – jedna z najdłuższych rzek w Polsce. Źródła nie było widać, gdyż znajdowało się pod kaplicą św. Jana Nepomucena, ale i tak była to dla nas ciekawostka. Na koniec zatrzymaliśmy się jeszcze pod odbudowanym zamkiem w Bobolicach, który obejrzeliśmy z zewnątrz. Przy okazji remontu zamku, oczyszczono z ogromnej masy śmieci okno skalne, a także wykarczowano krzaki, by turyści mogli cieszyć się jego pięknem…
Zadowoleni, choć nieco zmęczeni, ruszyliśmy do Bielska Białej, gdzie niespodziewanie przywitał nas ciepły, letni deszcz…
Frytka
.