Zachęceni udanym lipcowym wyjazdem w Wysokie Taury postanowiliśmy wypuścić się nieco dalej i wyżej. Jako cele wyznaczyliśmy sobie po pierwsze Piz Bernina (4049 m n.p.m.), po drugie Ortler (3905 m n.p.m.), po trzecie Grauspitz (2599 m n.p.m.) oraz Zugspitze (2963 m n.p.m.).
.
18 sierpnia 2014 godz. 10:00
Po skompletowaniu ekipy w składzie: Kinga, Maciek, Grzegorz i Andrzej wyruszamy z Bielska-Białej w kierunku Szwajcarii. Trasa wiedzie przez Bratysławę, Wiedeń, Salzburg, Innsbruck. Wieczorem dojeżdżamy do małej wioski Mals we włoskiej prowincji Bolzano. Tam rozbijamy obóz na łące wśród sadów owocowych należących do don Antonia (jak nazywamy naszego włoskiego gospodarza). Tę noc przesypiamy w śpiworach pod niebem Italii.
.
19 sierpnia, godz. 7:00
Budzi nas kapuśniaczek łaskoczący nasze twarze. W pośpiechu zwijamy obóz, zjadamy ciepłe śniadanie wśród krążących wokół gospodarzy na ciągnikach. Po uprzejmym pożegnaniu z don Antoniem ruszamy w dalszą drogę do kurortu górskiego Solda. Tam zostawiamy auto na bezpłatnym parkingu pod kolejką linową, zabieramy plecaki i ruszamy w kierunku schroniska Payer (3030 m n.p.m.).
.
godz. 12.00
Początkowo szlak łagodnie wije się przez las, następnie wychodzi na otwartą przestrzeń i zaczyna piąć się w górę wśród skał. Wśród mgieł, słońca i deszczu po niecałych 2 godz. docieramy do pierwszego schroniska (Tabaretta Hutte, 2556 m n.p.m.). Po krótkim odpoczynku ruszamy stromym trawersem. Po 1,5 godz. dochodzimy do schroniska Payer, gdzie czeka na nas zarezerwowany wcześniej (telefonicznie: +390473613010) nocleg (26€/os) w wieloosobowych salach ze wspólnymi łazienkami z zimną wodą. Zjadamy ciepłą kolację i idziemy spać.
.
20 sierpnia, godz. 6:30
Wstajemy jednak pogoda za oknem okazuje się niesprzyjająca. W obliczu mgły i opadów śniegu postanawiamy, ponownie jak inni alpiniści, nie wyruszać w stronę szczytu. Racząc się smakowitymi potrawami lokalnej kuchni spędzamy dzień w przytulnym schronisku.
.
21 sierpnia, godz. 5:30
O tej godzinie jest pobudka w schronisku. Wszyscy krzątają się, jedzą śniadanie, pakują ekwipunek. Pogoda zapowiada się pomyślnie (trochę chmur i słońce), więc ruszamy na podbój Ortlera. Ścieżka wiedzie początkowo przez piargi. Następnie wspinamy się w eksponowanym terenie. Po 1,5 godz. wchodzimy na lodowiec Oberer Ortler Ferner. Mijamy liczne szczeliny, bariery seraków.
.
godz. 13:00
Przez rozległe pola śnieżne, mijając gigantyczną szczelinę brzeżną, docieramy na zasnuty mgłą szczyt Ortlera. Robimy tradycyjne zdjęcie z banerem i szybko ruszamy w drogę powrotną, wiedząc, że trasa nie jest łatwa. około 17:00 docieramy do schroniska, zjadamy ciepły posiłek, pakujemy rzeczy i ok. 19:00 ruszamy w kierunku parkingu. W świetle czołówek, pod rozgwieżdżonym niebem o 22:00 docieramy do samochodu. Wsiadamy i jedziemy w kierunku szwajcarskiej miejscowości Pontresina u stóp Piz Berniny, szukając po drodze kempingu. Późna pora (i pozamykane o 22 kempingi) zmuszają nas do noclegu pod gołym niebem.
.
22 sierpnia, godz. 6:00
Znów budzi nas deszcz. W popłochu pakujemy dobytek do auta. W obliczu niesprzyjającej prognozy pogody rezygnujemy z zamiaru zdobycia Piz Bernina. Zamiast tego ruszamy w kierunku Lichtensteinu. Około południa znajdujemy kemping w miejscowości Landquart niedaleko Malans. Suszymy ekwipunek, odpoczywamy (i pierwszy raz od 4 dni bierzemy ciepłą kąpiel). Spożywamy treściwy posiłek (po „Kociołku” na twarz). Czas do wieczora spędzamy wygrzewając się w promieniach słońca.
.
23 sierpnia, godz. 6.30
Wstajemy, jemy śniadanie i jedziemy do Malans. Stamtąd wagonikiem kolejki linowej Älpli Bahn wyjeżdżamy na wysokość 1800 m n.p.m. Z górnej stacji ruszamy drogą gruntową przez alpejskie łąki, na których pasą się krowy Milki ;). Mijamy farmy i sielankowe szwajcarskie pejzaże, by po 2 godz. dojść do doliny Ijes. U ujścia doliny jest farma, za którą ścieżka zaczyna piąć się w górę, początkowo przez łąki. Po 1 godz. wychodzimy na skalną grań, po której dochodzimy (1 godz. ) na szczyt Schwarzhorn (2754 m n.p.m.). Mgła wędruje wokół szczytu, popaduje śnieg, więc z widoków nici. Na szczycie robimy rytualne zdjęcie z banerem. Maciek i Kinga wracają na dół tą samą drogą; Andrzej i Grzegorz zmierzają ku szczytowi Grauspitz (2599 m n.p.m.), który zdobywają w ekspresowym tempie po 40 minutach (pokonując grań, początkowo stromą i niebezpieczną, która później się wypłaszcza). Widoków jak na lekarstwo za sprawą mgły. Po błyskawicznej sesji zdjęciowej panowie dosłownie zbiegają w dół, aby zdążyć na ostatnią kolejkę o 18.00 (po drodze omijając trawersem stado rozjuszonych buchajów). Połączona ekipa dociera do kolejki o 17:20, po czym zjeżdża na dół i wraca na kemping. Po sutej kolacji (1 „Kociołek” na twarz) wszyscy udają się na zasłużony odpoczynek.
.
24 sierpnia, godz. 8:00
Po spakowaniu całego ekwipunku wyruszamy w stronę Ehrwald (Austria), gdzie znajduje się dolna stacja kolejki Tiroler Zugspitzbahn (39€ w dwie strony; 15 min), która wywozi nas pod najwyższy szczyt Niemiec (Zugspitze, (2963 m n.p.m.). Na górnej stacji zwiedzamy interesujące multimedialne muzeum n/t historii kolei linowej i geologii, przyrody Zugspitze (wstęp w ramach biletu na kolejkę). Widoki tradycyjnie już zasłania mgła. Z tego miejsca Grzegorz z Andrzejem, pokonując krótką ferratę, po 10 minutach docierają do złotego krzyża, ustawionego w najwyższym punkcie Niemiec. Zdjęcia, tym razem bez banera, i powrót do kolejki. Upragnione panoramy alpejskie pojawiają się na krótko podczas zjazdu kolejką. Pod dolną stacją wszyscy uczestnicy wyprawy wsiadają do auta i ruszają w drogę powrotną do Polski (o godz. 16:00). Po 9 godzinach wytężonej jazdy ekipa, szczęśliwa i zadowolona (acz nieco zmęczona) dociera do Bielska. Kolejna wyprawa dobiega końca.
A.Ch. & W.R.
.