„Podkarpacie – Beskid Niski i Bieszczady” – wycieczka krajoznawcza – 12-14 czerwca 2023 r.

W dniach 12-14 czerwca 2023 roku uczestnicy, rodzice i opiekunowie Środowiskowego Domu Samopomocy w Pewli Wielkiej byli na wycieczce krajoznawczej „Podkarpacie – Beskid Niski i Bieszczady” z bazą w Polańczyku nad Zalewem Solińskim. W ciągu trzech dni zwiedzaliśmy ciekawe miejsca oraz poznawaliśmy przyrodę i kulturę tego pięknego regionu.
Zwiedzanie zaczynamy w Sanktuarium św. Jana w Dukli, który miał swą pustelnię na zboczach Góry Cergowa i związany był z Klasztorem Franciszkanów w Krośnie. Według legendy obronił miasto Lwów przed najazdem wojsk Bohdana Chmielnickiego. W jego rodzinnej Dukli wybudowano Sanktuarium, na ścianach którego wymalowane są freski przedstawiające żywot świętego.
Następnie pojechaliśy do pobliskiego Iwonicza-Zdroju, czyli najstarszego w polskich Karpatach uzdrowiska. Wody tryskające z iwonickich źródeł leczyły już królów Polski w średniowieczu, a klimat drewnianej zabudowy oraz zielonych wzgórz otaczających miejscowość do dziś działa relaksacyjnie na kurajuszy.
Kolejnym punktem programu naszej wycieczki był krótki spacer po Krośnie, podczas którego poznaliśmy miejsce związane z legendą o Annie i Stanisławie Oświęcimów, czyli romantycznych kochanków, którzy pochowani są w krypcie w kościele przy Klasztorze Franciszkanów w Krośnie.
Dużą atrakcją tego dnia była wizyta w Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. W muzeum można się dowiedzieć jak powstają szklane przedmioty codziennego użytku oraz szklane wyroby artystyczne. Mogliśmy zobaczyć prace hutnika przy rozpalonym piecu, poznać techniki zdobienia i kształtowania wyrobów oraz samemu wykonać pamiątkowy szklany medal.
Nasz pierwszy dzień zakończyliśmy w Hotelu Ewka w Polańczyku. Następnego dnia pojechaliśmy do miejscowości Solina i statkiem wycieczkowym pływaliśmy po Jeziorze Solińskim. Był też czas na spacer po koronie zapory, która jest największą tego typu budowlą w Polsce. Niektórzy z nas z okien Kolejki Gondolowej podziwiali Solinę z lotu ptaka.
W pobliskich Myczkowcach zwiedzaliśmy Park Miniatur Świątyń, mini skansen etnograficzny oraz dzięki eksponowanym zdjęciom w plenerze poznawaliśmy historię Bieszczadów.
Wieczorem wszyscy wesoło śpiewaliśmy i bawiliśmy się przy muzyce.
Największą atrakcja trzeciego dnia naszej wycieczki było zwiedzanie Miasteczka Galicyjskiego i Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. W skansenie ubraliśmy nasze nowe koszulki z napisem Klub Górski PTT „Razem przez świat”. Na Galicyjskim Rynku zrobiliśmy wspólne zdjęcie w naszych nowych koszulkach. Byliśmy podzieleni na dwie grupy, każda miała swoją panią przewodnik, która opowiadała o dawnych mieszkańcach Bieszczadów i Beskidu Niskiego, czyli o Bojkach i Łemkach.
Ostatnim miejscem na trasie naszej wycieczki był Ośrodek Rekolekcyjny w Starym Sączu, gdzie zjedliśmy obiad, a chętni mogli wejść na ołtarz, z którego odprawiał mszę święty Jan Paweł II podczas piegrzymki do Polski. To tutaj miała miejsce słynna „lekcja geografii”, gdy papież nazywał widoczne z tego miejsca szczyty Beskidu Sądeckiego.
To była bardzo udana wycieczka. Poznaliśmy wiele ciekawych miejsc w Beskidzie Niskim i Bieszczadach, a co najważniejsze byliśmy razem, dzięki czemu dzieliliśmy się radością wspólnej wędrówki. Bardzo dziękujemy wszyskim jej uczestnikom oraz osobom, dzięki którym mogła dojść do skutku. Na zakończenie relacji raz jeszcze zdjęcie wykonane na rynku Miasteczka Galicyjskiego w Sanoku, gdzie wszyscy wesoło unosimy kciuki go góry.
Do zobaczenia na kolejnej wycieczce!

Robert Słonka

na Galicyjskim Rynku w Sanoku

Zaszufladkowano do kategorii Klub Górski PTT "Razem przez świat" przy Środowiskowym Domu Samopomocy w Pewli Wielkiej, kronika - 2023 | Możliwość komentowania „Podkarpacie – Beskid Niski i Bieszczady” – wycieczka krajoznawcza – 12-14 czerwca 2023 r. została wyłączona

Relacja filmowa ze sprzątania szlaków w rejonie Babiej Góry

W dniu dzisiejszym premierę ma filmowa relacja z niedawnego sprzątania szlaków w rejonie Babiej Góry (Beskid Żywiecki), które odbyło się w ramach akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT”.
Relację zawdzięczamy FotoGrupie 2B, która jest partnerem akcji. Gorąco zachęcamy do obejrzenia filmu oraz udziału w finale akcji, który odbędzie się w najbliższą sobotę, 17 czerwca w rejonie Hrobaczej Łąki (Beskid Mały).

Zarząd Oddziału

Zaszufladkowano do kategorii Sprzątamy Beskidy z PTT, Wolontariat w BgPN | Możliwość komentowania Relacja filmowa ze sprzątania szlaków w rejonie Babiej Góry została wyłączona

Slættaratindur (Wyspy Owcze, Dania) – wyprawa trekkingowa – 8-11 czerwca 2023 r.

Dwóch naszych kolegów: Szymon Baron, prezes Oddziału PTT w Bielsku-Białej i Wojciech Szypuła, którego gościliśmy w naszym lokalu z kilkoma prelekcjami, wybrało się w długi weekend czerwowy na Wyspy Owcze z zamiarem wejścia na najwyższy szczyt europejskiej części Danii, zaliczany do Korony Europy. Poniżej prezentujemy relację z tego wyjazdu:

Po wspólnym wyjeździe z Wojtkiem na Azory w roku 2017, dopiero po sześciu latach udało nam się wybrać na szczyt zaliczany do Korony Europy i ponownie był to szczyt położony na wyspie, znajdującej się na środku Oceanu Atlantyckiego. W dniach 8-11 czerwca 2023 r. udaliśmy się na wulkaniczny archipelag Wysp Owczych.
Wylatywaliśmy z Krakowa, by w Kopenhadze przesiąść się na fareską linię lotniczą Atlantic Airways. Gdy zbliżaliśmy się do Wysp Owczych, siedząca przy oknie samolotu Farerka o imieniu Jórun zaproponowała nam swoje miejsce, byśmy mogli zobaczyć w jak cudownych okolicznościach przyrody, mając po obu stronach ściany fiordu Sørvágsfjørður, odbywa się lądowanie. Podobno tylko miejscowi piloci są na tyle odważni, by lądować w Vágar.
Ponieważ dolecieliśmy pod wieczór, odebraliśmy wcześniej zamówiony samochód i ruszyliśmy w stronę wyspy Eysturoy, na której znajduje się 66 gór, w tym nasz główny cel – Slættaratindur (882 m n.p.m.), najwyższy szczyt zarówno tej wyspy, całych Wysp Owczych, jak i europejskiej części Danii.
To co przykuło naszą uwagę to całkowity brak dziko rosnących drzew, piękne i majestatyczne ściany fiordów, pnące się wysoko od poziomu wody oraz brak owiec… No i długie tunele łączące wyspy, za przejazd którymi, niestety, trzeba zapłacić.
Pierwszą noc spędziliśmy w samochodzie, na parkingu przy początku szlaku na Slættaratindura. Nie były to szczególnie komfortowe warunki, więc i nie spaliśmy zbyt długo. O 5 rano siedzieliśmy przy stoliku pałaszując szybkie śniadanie, a niespełna pół godziny później wędrowaliśmy już wyraźną, nie oznaczoną w żaden sposób ścieżką. Wejście na ten szczyt nie jest ani długie, ani trudne technicznie… po warunkiem, że mocno nie wieje. My trafiliśmy z pogodą i dość ostro zaczęliśmy piąć się w górę. Szybko nabieraliśmy wysokości, bo i podejście było strome. Mniej więcej w połowie trasy szlak się nieco wypłaszcza, więc i wędrówka stała się przyjemniejsza. W końcu dotarliśmy w okolice skalistego szczytu – piękne widoki, nieco prostej wspinaczki i… zaskoczenie – na wierzchołku całkiem spore plateau. Zupełnie, jakby ktoś odciął nożem wierzchołek góry.
Slættaratindur to już 39 szczyt z Korony Europy – jestem szczęśliwy, że dałem radę!
Wracając na parking podziwialiśmy chmury „przepływające” nad okolicznymi górach, a także spotkaliśmy pięcioosobową grupę wychodzących w górę turystów. Jakże mogłoby być inaczej – byli to nasi rodacy, choć z Londynu.
Zwiedzanie Wysp Owczych rozpoczęliśmy od niewielkiej, liczącej zaledwie 30 mieszkańców miejscowości Gjógv. Naturalny port położony w wąskiej, wysokiej zatoce, punkty widokowe u podnóża klifów, przepływający strumień Dalá oraz ryby suszone na wolnym powietrze sprawiły, że nabraliśmy ochoty na dalsze zwiedzanie. Mieliśmy też okazję zobaczyć Slættaratindura od drugiej strony.
Następnie udaliśmy się do Klaksvík, drugiego co do wielkości miasta w archipelagu Wysp Owczych, aby obejrzeć panoramę ze szczytu Gásafelli (461 m). Niestety, remont drogi i brak możliwości dojazdu do zaplanowanego parkingu sprawił, że porzuciliśmy ten plan i skoncentrowaliśmy się na zwiedzeniu miasta. Obejrzeliśmy centrum byliśmy pod miejscową szkołą, biblioteką i kościołem. Zahaczyliśmy też o centrum informacji turystycznej oraz najstarszy na Wyspach Owczych browar Föroya Bjór. Miłą niespodzianką było spotkanie Jórun z wnuczką w pobliżu portu. Wypatrzyła nas z pewnej odległości i zawołała.
W międzyczasie wyszło słońce, więc postanowiliśmy wrócić w pobliże Slættaratindura, by zrobić zdjęcia góry w zupełnie innych barwach, a przy okazji odwiedzić zaplanowany wcześniej punkt widokowy oraz naturalne jezioro Eiðisvatn, które od 1987 roku zasila elektrownię wodną Eiðisverkið. Tam też wypatrzyliśmy ostrygojady zwyczajne z charakterystycznym długim czerwonym dziobem.
Wieczór spędziliśmy w Sandavágur spacerując wśród domów z trawiastymi dachami i oglądając ciekawe graffiti. W pobliżu kościoła zatrzymaliśmy się, zwracając uwagę na ciekawe nagrobki ozdobione motywem ptaków oraz pomnik pasterza, który ukradł mitycznej olbrzymce odzienie. Nie mogliśmy sobie też odmówić wejścia na plażę z charakterystycznym, szarym piaskiem.
Na nocleg udaliśmy się do hostelu Giljanes, w którym przywitał nas przesympatyczny gospodarz, Christian. Ten położony na uboczu obiekt posiada w bardzo atrakcyjnej cenie wszystko, co turysta potrzebuje – dostęp do dużej świetlicy, trzy w pełni wyposażone kuchnie, pozwalające na przygotowanie własnego posiłku, pralki i suszarki, dostęp do wifi i inne udogodnienia. Prawdziwy raj dla niskobudżetowych turystów. Szczerze polecam!
W sobotę wybraliśmy się do Vestmanny, gdzie wcześniej wykupiliśmy rejs statki wzdłuż klifów. Wcześniej zatrzymaliśmy się powyżej miasta podziwiając zachwycający krajobraz oraz liczne hodowle łososia atlantyckiego. Ponieważ do rejsu mieliśmy jeszcze nieco czasu, podjechaliśmy do punktu widokowego w pobliżu najstarszej części osady, Á Deild.
W końcu przyszedł czas na rejs. Oprócz nas turyści z różnych państwa, także Polacy, przez 1,5 godziny mieli okazję delektować się widokiem wyspy Streymoy od strony oceanu. Nasza łódź wpływa w przybrzeżne szczeliny i przepływała pod łukami skalnymi. Byliśmy zauroczeni tą potęgą natury. Wyobraziliśmy sobie też wikingów, którzy jako pierwsi dotarli w tej strony i na przywitanie obejrzeli potężne, ponad stumetrowe, nieprzystępne ściany skalne – widok ten sprawiał niesamowite wrażenie…
Tego dnia postanowiliśmy także odwiedzić, położone na drugim krańcu wyspy, Thorshavn (Tórshavn), którego zwiedzanie odradzali nam Polacy spotkani pod Slættaratindurem. Zwiedzanie zaczęliśmy od niewielkiego fortu Skansin położonego w pobliżu portu, po czym skierowaliśmy się w stronę starówki. Strome schody, drewniane domy z pokrytymi trawą dachami i wąskie uliczki sprawiły, że nie żałowaliśmy decyzji o przyjeździe do stolicy archipelagu. Co ciekawe, budynki te w dalszym ciągu są zamieszkałe przez Farerów, nie dziwi więc nikogo piękno starych, drewnianych budowli obok których rozrzucone są plastikowe, dziecięce zabawki.
Na mapie wypatrzyliśmy także park Viðarlundin. Zaskoczeni wcześniej zupełnym brakiem drzew na wyspach, postanowiliśmy odwiedzić to miejsce. Od XIX wieku Farerzy sadzą tu różnorakie drzewa i krzewy, których los często kończy się fatalnie – szalejące wiatry potrafią zrównać cały park z ziemią, jednak determinacja mieszkańców sprawiła, że w tej chwili park jest naprawdę piękny i duży. Na wstępie przywitał nas pomnik nagiej elfki Tariry, jednej z bohaterek opowiadań Wiliama Heinesena, po czym zagłębiliśmy się w gąszczu alejek, kamiennych schodów oraz cieków wodnych. Naprawdę, warto było odwiedzić Thorshavn.
Na koniec dnia zaplanowaliśmy odwiedzenie klifu Trælanípa o wysokości 148 metrów, którego nazwa w języku farerskim oznacza ścianę niewolników. Niestety, ścieżka spacerowa wzdłuż jeziora Sørvágsvatn prowadzi przez prywatne grunty i gospodarze kasują po 200 koron od osoby – zdecydowanie dużo za dużo. Zrezygnowaliśmy zatem z tego pomysłu.
Ostatniej nocy padało, dzięki czemu wodospad Múlafossur, odwiedzony przez nas w ostatni dzień, wyglądał naprawdę pięknie. Przy okazji skorzystaliśmy z podpowiedzi Christiana i udaliśmy się na poszukiwania maskonurów w konkretne miejsce w pobliżu punktu widokowego na wodospad. Udało nam się wypatrzyć kilka tych małych, ale prześlicznych ptaków. Niedługo później odwiedziliśmy kolejny wodospad Skarðsáfossur. W tym rejonie spotkaliśmy też krowy szkockiej rasy wyżynnej, z charakterystycznymi długimi rogami i kudłatą sierścią.
Ostatnim punktem programu była wioska Bøur, jedno z najpopularniejszych turystycznie miejsc na Wyspach Owczach, zaledwie kilka kilometrów od lotniska. Małe drewniane domki z trawiastym dachem, a za nimi widok na wystające z oceanu ostre, surowe skały, w tym charakterystyczny łuk skalny Drangarnir sprawiały wrażenie jakby czas zatrzymał się tu w miejscu. Odwiedziliśmy także miejscowy kościół ewangelicki oraz ruiny tartaku.
Na koniec wrócę jeszcze do zwierząt, którym archipelag zawdzięcza swoją nazwę. Na Wyspach Owczych żyje nieco ponad 50 tysięcy ludzi oraz niemal 80 tysięcy owiec. Gdzie zatem są te owce? Tak naprawdę, wszędzie i nigdzie. Dla nas, przyzwyczajonych do karpackiego wypasu owiec z pasterzem i owczarkami, gdy spotykamy owce w górach Polski, Słowacji, Ukrainy lub Rumunii, zawsze słyszymy charakterystyczny dźwięk dzwonków albo biało plamę przesuwającą się po przeciwległym zboczu. Na Wyspach Owczych nie ma drapieżników, więc i owce nie żyją w stadach. Tu spotykamy jedną owcę, kawałem dalej dwie, a w jeszcze innym miejscu trzy. Niby są wszędzie, a jakby ich tak dużo wcale nie było…
W końcu nasza przygoda z Wyspami Owczymi musiała dobiec końca. Nietypowa, słoneczna pogoda, która dodała uroku naszej wycieczce na pewno sprawi, że bardzo miło będziemy wspominać to miejsce.
Do Polski wróciliśmy z przesiadką w Oslo. Choć wyjazd ten nie należał do najtańszych, szczerze polecam Wyspy Owcze jako cel podróży.

SB

na szczycie Slættaratindura

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Slættaratindur (Wyspy Owcze, Dania) – wyprawa trekkingowa – 8-11 czerwca 2023 r. została wyłączona

Giewont (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 11 czerwca 2023 r.

W czerwcowy poranek, bladym świtem, w kameralnym towarzystwie wyruszyliśmy na podbój Giewontu. Wprawdzie prognozy nie zapowiadały się optymistycznie, lecz dawało nam to nadzieję, że pomimo długiego weekendu na szczycie nie będzie tłumów.
Już przed godziną siódmą mogliśmy zaczerpnąć rześkiego tatrzańskiego powietrza i żwawo maszerowaliśmy Doliną Małej Łąki. Po śniadaniu na Przełęczy w Grzybowcu ruszyliśmy zdobywać Giewont. Niestety, im wyżej, tym chłodniej, a mżawka zmieniła się w deszcz, do tego dołączył wiatr. To sprawiło, że po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia na Wyżniej Kondrackiej Przełęczy zamiast obrać kierunek Giewont – do którego zostało 20 minut – zgodnie udaliśmy się w stronę Kondrackiej Przełęczy, skąd zeszliśmy w dół. I już parę minut po godzinie jedenastej grzaliśmy się w schronisku uzupełniając energetyczne zapasy.
Po zejściu do Kuźnic przywitało nas cieplutkie, wytęsknione tego dnia słonko. Wycieczka pomimo niesprzyjającej aury była udana. Cisza, spokój, piękno przyrody, możliwość bycia prawie samemu na szlaku, dobrzy ludzie, troskliwy i kompetentny przewodnik pan Konrad – bezcenne! Polecam!

Anita

z powodu warunków atmosferycznych dotarliśmy tylko do Wyżniej Przełęczy Kondrackiej

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Giewont (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 11 czerwca 2023 r. została wyłączona

„Co słychać?” nr 5 (389) / 2023

cs389Majowy numer „Co słychać?” o objętości 24 stron otwiera pożegnanie Basi Morawskiej-Nowak, członka honorowego PTT i długoletniej redaktor wydawnictw naszego Towarzystwa.
Informacje Zarządu Głównego ograniczają się do zaproszenia na Zjazd Delegatów PTT, którego organizatorem w tym roku jest Oddział PTT w Chrzanowie.
Wśród tradycyjnie bogatych wieści z życia oddziałów dowiemy się o stutysięcznym turyście na wycieczkach Oddziału PTT „Beskid” z Nowego Sącza, sadzeniu drzew i sprzątaniu lasu w Chrzanowie oraz inuguracji akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT 2023”, która odbyła się tradycyjnie w rejonie Klimczoka. W tym dziale także o tradycyjnym, choć w nietypowym czasie, spotkaniu Oddziału Krakowskiego PTT u Basi oraz gratulacjach dla Ludwika Rogowskiego, członka honorwego PTT. Przeczytamy tu ponadto o pierwszym śpiewograniu w Tarnobrzegu i wycieczce tamtejszego oddziału w Beskid Niski. Dział ten domyka relacja z wyjazdu sosnowiczan w Bieszczady.
W dziale „Z kart historii…” przybliżamy tym razem sylwetkę Konstantego Narkiewicza-Jodko oraz wspominamy pierwsze wejście na Mount Everest w 70. rocznicę tego wyczynu.
Numer uzupełnia dział „Varia”, w którym o zmarłej Barbarze Morawskiej-Nowak piszą Maciej Mischke (przedruk z „Wołania” z 1991 r.), Krzysztof Kabat, Józef Haduch, Antonina Sebesta, Bohdan Frączek, Jan Skłodowski i Szymon Baron.

Życzymy przyjemnej lektury! (pobierz -> 6,73 MB)

Redakcja „Co słychać?”

Zaszufladkowano do kategorii "Co słychać?" | Możliwość komentowania „Co słychać?” nr 5 (389) / 2023 została wyłączona

Warsztaty „Przyroda dostępna dla wszystkich” – Węgierska Górka (Beskid Śląski) – 6 czerwca 2023 r.

Piąte warsztaty z cyklu „Przyroda dostępna dla wszystkich”, które dla uczestników Środowiskowego Domu Samopomocy w Pewli Wielkiej, w którym prowadzony jest program GÓROTERAPIA zostały zorganizowane w pobliżu wodospadu w Węgierskiej Górce, po raz kolejny poprowadził pracownik Żywieckiego Parku Krajobrazowego, Piotr Dziki. Tym razem tematyka warsztatów dotyczyła roślin występujących w Beskidzie Śląskim oraz historii związanych z wydarzeniami wojny obronnej 1939 roku na Żywiecczyźnie.
Zachęcamy też do obejrzenia relacji filmowej (zobacz).

Robert Słonka

uczestnicy warsztatów

Zaszufladkowano do kategorii Klub Górski PTT "Razem przez świat" przy Środowiskowym Domu Samopomocy w Pewli Wielkiej, kronika - 2023 | Możliwość komentowania Warsztaty „Przyroda dostępna dla wszystkich” – Węgierska Górka (Beskid Śląski) – 6 czerwca 2023 r. została wyłączona

Przełęcz Zawrat (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 4 czerwca 2023 r.

W niedzielę 4 czerwca o godz. 4.00, wygodnym autokarem, ruszyliśmy w kierunku Tatr, pod przewodnictwem Grzegorza Luranca. Tym razem celem była Przełęcz Zawrat w Tatrach Wysokich. Po drodze w Bukowinie dołączyła do nas Karolina, druga przewodnik. Do parkingu na Palenicy Białczańskiej w autokarze prawie wszyscy dosypiali. O tej porze, około 7.00 na parkingu jeszcze nie było tłumów. Ruszyliśmy asfaltem w kierunku Wodogrzmotów Mickiewicza, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę na śniadanie. Wodospad tworzą trzy większe i kilka mniejszych kaskad. Pierwotnie nosił on nazwę Grzmot, z uwagi na harmider, jaki tworzy przedzierająca się przez próg skalny woda. Jednak na pamiątkę sprowadzenia rok wcześniej prochów Adama Mickiewicza na Wawel, Towarzystwo Tatrzańskie w roku 1891 nadało Wodogrzmotom imię wieszcza. Od wodospadu ruszyliśmy odbijającym w prawo zielonym szlakiem w kierunku Dolny Pięciu Stawów Polskich., prowadzącym Doliną Roztoki, mając po prawej potężne zbocza Wołoszyna, po lewej Czubę, później skały Opalonego. Po około półtorej godziny od wylotu doliny, po minięciu odejścia w lewo szlaku czarnego i dolnej stacji kolejki towarowej, którą transportowane jest zaopatrzenie do schroniska, dotarliśmy do najpotężniejszego wodospadu w Tatrach Polskich: Wielkiej Siklawy, liczącej 70 metrów wysokości, spadającego ze skalnego progu Doliny Pięciu Stawów. Było na co patrzeć! Dalej szlak prowadził przez pas wygładzeń polodowcowych, których obawiał się przewodnik, że mogą być oblodzone. Zdarzało się tutaj dużo wypadków z powodu poślizgnięcia. Po przekroczeniu progu doliny, otworzył się nam fantastyczny widok w jej głąb oraz na otaczające ją skaliste, jeszcze, zwłaszcza od strony północnej, ośnieżone szczyty. Jak podkreślał nasz przewodnik, mimo nazwy, w dolinie jest 6 stawów. Jednak z uwagi, że najmniejszy: Wole Oko, częstokroć wysycha, uznano go niegodnym i nazwa doliny zawiera jedynie pięć stawów. Są to zaczynając od schroniska: Przedni, Mały, Wielki, Czarny oraz Zadni Staw. Wielki Staw Polski (1665 m n.p.m.) jest zaraz po Morskim Oku największym stawem w całych Tatrach i najgłębszym (79,3 m). Przewodnik poprowadził nas dalej szlakiem niebieskim, obiecując, że w schronisku zatrzymamy się w drodze powrotnej. Początkowo szlak prowadził ścieżką wśród wysokiej kosodrzewiny, później terenem odkrytym, trochę podmokłym. Część uczestników pozostała w dolinie, podziwiając jej piękno. Minęliśmy odchodzące w prawo szlaki kolejno na Krzyżne, Kozi Wierch, Kozią Przełęcz, a na końcu w lewo szlak na Szpiglasową Przełęcz. Znaki wskazywały jeszcze 2 godziny podejścia na Zawrat. I tutaj na szlaku zaczął pojawiać się śnieg. W końcu wszyscy musieliśmy założyć raczki. Sprzyjała nam pogoda, wokoło rozpościerały się piękne widoki, przewodnik pokazywał poszczególne szczyty. Tego dnia na szlakach ponad schroniskiem nie było zbyt dużo turystów. Około godz. 13.00 dotarliśmy na Przełęcz Zawrat, o wysokości 2159 m n.p.m. Wzdłuż grani od Zawratu prowadzi w obie strony Orla Perć, w lewo na Świnicę, w prawo w kierunku Krzyżnego. Patrząc w kierunku Świnicy widać było miejsce, gdzie w 2018 roku oderwała się skała, powodując zamknięcie na jakiś czas przejścia na Świnicę. Spoglądając z przełęczy w dół, w kierunku Doliny Gąsienicowej wydawało się, że jest tam przepaść, a po chwili wyszła z tamtej strony para turystów w rakach, kaskach i z czekanami. Prowadzi tam szlak zimowy z Hali Gąsienicowej. My w planie mieliśmy powrót tą samą drogą, którą podchodziliśmy. Schodziliśmy ostrożnie, uważając na ewentualne poślizgnięcia się w grząskim, rozmokłym śniegu. Jeszcze trochę posiedzieliśmy przed schroniskiem Pięciostawiańskim, racząc się szarlotką i innymi dobrociami. Schronisko położone jest na wys. 1671 m, nad brzegiem Przedniego Stawu Polskiego. Zostało zbudowane przez PTT i PTTK w latach 1949-1953 z surowego kamienia. Od początku istnienia schronisko prowadzi rodzina Krzeptowskich. Od schroniska zeszliśmy szlakiem czarnym do Doliny Roztoki i dalej zielonym, tak jak podchodziliśmy pod górę. Jeszcze pół godziny asfaltem do parkingu, gdzie czekał autobus. Po drodze pożegnaliśmy Karolinę, a w Bielsku byliśmy około godziny 20.00.
Dziękujemy przewodnikom Grzegorzowi i Karolinie , panu kierowcy za bezpieczną jazdę i „do następnego razu”.

Alicja

uczestnicy wycieczki na Przełęczy Zawrat

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Przełęcz Zawrat (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 4 czerwca 2023 r. została wyłączona

Cieślar (Beskid Śląski, Polska/Czechy) – wycieczka górska – 4 czerwca 2023 r.

W niedzielę, 4 czerwca 2023 r. odbyła się wycieczka górska członków PTT i milośników gór w Beskid Śląski po stronie czeskiej.
Z Bielska pojechaliśmy busem Wispol do Wisły. W cukierni Zdrowak byliśmy na kawie i ciastku. Tam też dołączyły do nas turystki z Tychów.
Ruszyliśmy szlakiem niebieskim, by następnie żółtym i czerwonym przez Mały Stożek dotrzeć na szczyt gór Cieślar (920 m n.p.m.). Tam, o godzinie 12 wzięliśmy udział w Światowym Spotkaniu Cieślarów, Pilchów i Wisełków. Były występy kapel góralskich, smażenie jajecznicy, placków ziemniaczanych i zdjęcie grupowe wszystkich uczestników.
Po godzinie 14 zeszliśmy z powrotem z Cieślara na Mały Stożek, skąd zielonym szlakiem przeszliśmy do Chaty Filipka. Po godzinnej przerwie w chacie i uzupełnieniu płynów, szlakiem zielonym zeszliśmy do Hradka, skąd pociągiem České dráhy wróciliśmy do Czeskiego Cieszyna.
W Czeskim Cieszynie poszliśmy na pyszny, czeski obiad i następnie Lajkonikiem wróciliśmy do Bielska-Białej na godzinę 19.
Pogoda nam dopisała i wszyscy podczas wycieczki mieli cały czas uśmiechniete buzie. Przeszliśmy podczas wycieczki dystans 21 km.

Tadeusz Budny

uczestnicy wycieczki przed Chatą na Filipce

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Cieślar (Beskid Śląski, Polska/Czechy) – wycieczka górska – 4 czerwca 2023 r. została wyłączona

Sarnia Skała (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 3 czerwca 2023 r.

Polskie Towarzystwo Tatrzańskie wraz z przewodnikiem Janem Nogasiem zaprosiło nas na wycieczkę w nasze polskie Tatry. Wycieczka ta odbyła się w sobotę, 3 czerwca 2023 r. Naszym planem było zdobycie dość popularnego szczytu w Tatrach Zachodnich – Sarniej Skały.
Po dotarciu na parking przy Dolinie Małej Łąki oraz zaopatrzeniu się w bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego, wyruszyliśmy żółtym szlakiem z tejże malowniczej doliny na Przełęcz w Grzybowcu (1311 m n.p.m.). Dolina Małej Łąki jest najmniejszą doliną w całych Tatrach Zachodnich, a można z niej podziwiać szczyty Czerwonych Wierchów i znany wszystkim Giewont. Dolina Małej Łąki zachwyciła nas swoją bogatą florą. Podziwialiśmy m.in. storczyka męskiego, miesięcznicę trwałą, hiacyntowca zwyczajnego i zakrwawione dendrobium.
Zatrzymując się na chwilę przy wspomnianej wcześniej florze tatrzańskiej, trzeba odnieść się do nazwy ścieżek „nad Reglami” i „pod Reglami” (wracaliśmy żółtym szlakiem). Miłośnicy Tatr i nie tylko wiedzą o tym, że regle z gwary góralskiej to las rosnący na stromym stoku, a w naszych górach występuje piętrowy układu roślinności górskiej. Pierwszym piętrem roślinności, nazywanym pogórzem, są pola uprawne (650-700 m n.p.m.), drugim jest regiel dolny – las mieszany (700-1200 m n.p.m.), trzeci to regiel górny od 1200 do 1600m n.p.m. z takimi roślinami jak świerki, sosna limba i inne. Czwarte piętro to piętro zwane piętrem kosodrzewiny (1600-1900 m n.p.m.). Piętro hal zaczyna się od wysokości ok. 1900 m do 2200 m n.p.m. z łąkami wysokogórskim. Ostanim i najwyższym piętrem roślinności w klimacie górskim są turnie, położone powyżej 2200 m n.p.m. Występuje tu uboga roślinność – mchy i porosty. Taki opis turni przybliżył nam nasz przewodnik Jan Nogaś w czasie naszej wycieczki.
Z Przełęczy na Grzybowcu zeszliśmy do Doliny Strążyskiej, skąd dalej czarnym szlakiem doszliśmy do Czerwonej Przełęczy (1303 m n.p.m.). Jej nazwa pochodzi od koloru skalnych łupków. W 1900 r. Towarzystwo Tatrzańskie zbudowało prowadzącą przez tę przełęcz Ścieżkę nad Reglami oraz altanę dla turystów, która była niszczona przez huragany. W zalesionym rejonie przełęczy znajduje się niewielka, wydeptana przez turystów polanka, na której zwykle odpoczywają turyści wędrujący Ścieżką nad Reglami.
Z Czerwonej Przełęczy dzieliła nas tylko chwila na sam szczyt Sarniej Skały (1378 m n.p.m.). Zbudowana jest ona z charakterystycznych wapieni dolomitowych, a widok ze szczytu był cudowny. Ukazał nam się masyw Giewontu oraz część Zakopanego. Na szczycie wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcie z banerem, jak i mieliśmy krótką chwilę na odpoczynek i zdjęcia indywidualne.
Po zejściu ze szczytu Sarniej Skały,  żółtym szlakiem przez Dolinę Białego dotarliśmy do Drogę pod Reglami, a przez cały czas towarzyszyła nam słoneczna i ciepła pogoda. Po drodze zauważyliśmy zamknięte i zabezpieczone wejście do sztolni uranowej. Na początku lat 50. XX wieku prowadzono w dolinie poszukiwania rud uranu, wykuwając sztolnie w jej prawym zboczu.
Szybkim i żwawym krokiem dotarliśmy na parking pod Wielką Krokwią, gdzie mieliśmy jeszcze czas na skorzystanie z tutejszych restauracji i straganów z pamiątkami. Wyjechaliśmy punktualnie o 17:00 i bezpiecznie wróciliśmy do Bielska-Białej.
Do zobaczenia na kolejnych wycieczkach z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim!

Gabriela Klimek

uczestnicy wycieczki na Sarniej Skale

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023 | Możliwość komentowania Sarnia Skała (Tatry Zachodnie) – wycieczka górska – 3 czerwca 2023 r. została wyłączona

Hrobacza Łąka (Beskid Mały) – wycieczka górska dla młodzieży – 2 czerwca 2023 r.

2 czerwca 2022 r. wraz z Halniakami podęliśmy się nocnego wyjścia na Hrobaczą Łąkę.
Zbiórka była na ulicy Beskidzkiej o godzinie 18. Do naszego wyjścia dołączyło kilka mam i trzy urocze pieski. Szliśmy szlakiem zielonym, który był szybki, choć miejscami było mocno pod górę. Podczas wędrówki Pan Miłosz tradycyjnie nowym piechurom zadawał zadania, aby mogli zostać włączeni w poczet Halniaków. Chrzest miały cztery nowe osoby – 2 uczniów i 2 mamy – mieli oni wykonać 5 zadań.
Na szczycie było ognisko z pysznymi kiełbaskami, opieczonym chlebkiem i… piankami. Po wręczeniu legitymacji Lenie, odbyciu pasowania na „sympatyka Halniaków”, Pan Miłosz dostał od Halniaków prezent z okazji urodzin. Posprzątawszy po sobie wokół paleniska, włączeniu czołówek ruszyliśmy żółtym szlakiem w drogę powrotną.
Gdy już wracaliśmy, aby odstraszyć zwierzynę prawie całą drogę śpiewaliśmy, a na postojach tańczyliśmy. Było bardzo wesoło i przyjemnie – fajnie spędziliśmy czas.
Szukanie przez Janka i p. Anię keszy z czołówkami na głowie było lekko utrudnione, ale podobno mega wciągające, więc kilku nowych keszerów dołączyło do ekipy. Podczas wycieczki sprzątaliśmy także szlaki w ramach akcji „Sprzątamy Beskidy z PTT 2023”. Zebraliśmy ich łącznie 2 worki – około 200 litrów odpadków.
Była to już ostatnie wycieczka w tym roku szkolnym. Dla nas, niestety, w ogóle ostatnia z Halniakami – pozostanie dużo wspomnień, znajomości, zdjęć i żal, że już koniec. Pozostali na pewno z niecierpliwościom czekają na nowy sezon.

Natalia i Janek (ze wsparciem p. Ani)

w koziańskim kamieniołomie z widokiem na Hrobaczą Łąkę

Zaszufladkowano do kategorii kronika - 2023, SK PTT "Halniaki" przy SP2 w Kozach, Sprzątamy Beskidy z PTT | Możliwość komentowania Hrobacza Łąka (Beskid Mały) – wycieczka górska dla młodzieży – 2 czerwca 2023 r. została wyłączona