Dziękujemy za wspólnie spędzony czas na naszym trzecim wyjeździe. Mam nadzieję, że wszystkim się podobało, a była to wycieczka zgoła inna. Wybraliśmy się do Planetarium w Chorzowie, na warsztaty z geofizyki, lot w Kosmos symulatorem oraz zwiedzanie wieży z camerą obscurą. Kierownik podzielił nas na trzy mniejsze grupy, które na miejscu miały realizować plan. Do rzeczy. Zbiórka tym razem na dworcu PKP w Bielsku – Białej o godzinie 8:00. Środkiem transportu był pociąg. I okazało się, że niektórzy po raz pierwszy w życiu doświadczą podróży koleją. Był entuzjazm, była radość, ale pomimo komfortowych warunków nasz żelazny rumak słabł, przez co mieliśmy dość spore opóźnienie. Pan Bartek zachodził w głowę, jak zdążyć na czas. No bo bilety na wszystkie atrakcje zostały zakupione duuuużo wcześniej i były ważne tylko na określoną godzinę. Pomysłów na wyjście z tej sytuacji było naprawdę wiele. Nie udało się dodzwonić do Chorzowa, ponieważ w sobotę centrala telefoniczna planetarium nie działa, więc musieliśmy zdać się na łaskę losu i liczyć na cud.
Z pociągu w Katowicach wysiedliśmy po godzinie 10, a pierwsze zajęcia rozpoczynały się o 10:30. Dodatkowo trzeba było jeszcze odbyć podróż tramwajem i przebyć około 1,5 kilometrowy odcinek przez park. Bez teleportacji plan nie zadziała. Pogodziliśmy się z faktem, że jedna z grup nie zdąży na zaplanowaną atrakcję i udaliśmy się na przystanek. O tej godzinie ruch w centrum Katowic był już spory. Na tramwaj linii nr 19 czekaliśmy tylko 3 minuty. Dla części osób przejazd tym środkiem transportu też był nowością. Na szczęście tramwaje jeżdżą sprawnie i punktualnie. Z okien „bany” podziwialiśmy „Spodek”, Superjednostkę (jeden z największych budynków mieszkalnych w Polsce), Silesię City Center, Żyrafę, Legendię, najsłynniejsze budynki Tauzena, czyli kukurydze, Stadion Śląski oraz charakterystyczną zabudowę ciągle rozwijających się Katowic.
Po wyjściu z „dziewiętnastki” pojawiła się jeszcze pokusa, aby pobiec co sił, jednak zimowa aura i względy bezpieczeństwa rozwiały wszelkie wątpliwości. Poza tym śnieg wyzwolił w niektórych „śnieżne instynkty”.
A co zobaczyliśmy i czego doświadczyliśmy na miejscu? Zobaczcie sami na zdjęciach. Były trzęsienia Ziemi na Alasce i w sąsiadującym Bytomiu, które poczuliśmy na własnej skórze.
Poznaliśmy tajemną naturę fal podłużnych, poprzecznych, a szczególnie Fal Rayleigha i Fal Love’a. Już wiemy, gdzie mogą wystąpić trzęsienia Ziemi i dlaczego w Polsce są niemal nieodczuwalne. Widzieliśmy sejsmografy oraz lewitującą Ziemię. Mierzyliśmy prędkość wiatru, badaliśmy wilgotność powietrza, odczytywaliśmy ilość opadów i obserwowaliśmy prawdziwe błyskawice. A kiedy już byliśmy tacy mądrzy to zdecydowaliśmy się zostać pogodynkami. Tej przyjemności nie mógł sobie odmówić przewodniczący szkoły, ale pozostali szybko poszli w jego ślady. Parcie na szkło było tak duże, że aż zaroiło się od pogodynek i pogodynów. Zdaje się, że część pogodynek spierała się, kto ma prowadzić program. Ostatecznie wszystko zakończyło się dobrze, a prognozę pogody z orbitalnej stacji kosmicznej pomogła zapowiedzieć zaprzyjaźniona krówka.
Jednym z ostatnich doświadczeń było odwiedzenie symulatora komór stref klimatycznych, w których na własnej skórze mogliśmy poczuć klimat występujący w różnych miejscach na świecie. Od okołobiegunowego po równikowy wilgotny. No i wisienka na torcie, czyli autentyczne tornado.
Małym zadośćuczynieniem dla grupy, której nie udało się skorzystać z symulatora lotu w kosmos, był seans pt. Kometa nad Szwajcarską Doliną. Dlaczego szwajcarską? Tego musicie dowiedzieć się już sami.
Pozostałe grupy też nie próżnowały. Camera obscura odkrywała swoje tajemnice, a symulator lotu w kosmos dostarczył niesamowitych wrażeń.
Załoga Star Treka też dała radę. A Jagoda? Ta to ma gadane. Z geografii szóstka! Tylko dlaczego ten czas tak szybko upływa, a w szkole strasznie się ślimaczy?
Co z tego wynieśliśmy? Na pewno mnóstwo zabawy i ciekawych informacji, których nie sposób od razu przyswoić. Czy wycieczka, aby była udana zawsze musi przebiegać według opracowanego planu? Nie. Czy warto być elastycznym i nie zrażać się przeciwnościami? Tak. Czy warto wybierać się z nami na takie niezapomniane eskapady? Jak najbardziej. Zapraszamy już teraz na następny wyjazd. Może znowu będą przygody?
Andrzej Tkocz