Kolejny weekend, kolejna wycieczka. Perspektywa wypadu w niezbyt wysokie Pasmo Ropicy w Beskidzie Śląsko-Morawskim w Czechach, pomimo niesprzyjającej pogody, przyciągnęła grupę trzynastu osób.
Trzema samochodami dojechaliśmy do Ligotki Kameralnej, skąd żółtym szlakiem ruszyliśmy w stronę Małej Praszywy. Z tygodnia na tydzień w górach jest coraz mniej śniegu, lecz miejscami wciąż dawał nam w kość śliski lód. Do tego mżyło i nie byliśmy do końca pewni, czy zaraz nie złapie nas jakaś ulewa. W takich warunkach, szybkim krokiem dotarliśmy do schroniska pod Małą Praszywą. Widoków nie było w ogóle, panowała gęsta mgła, a z okien schroniska nie widzieliśmy położonego sto metrów dalej zabytkowego kościoła św. Antoniego. Nie przeszkadzało nam to miło spędzić czasu w schronisku – były smaczne paluszki, przemiła obsługa, a do tego dopasowały się nasze doskonałe humory.
W międzyczasie przyszła ulewa i sam nie wiem jakim cudem, lecz nikt z nas nie zmoknął, bowiem gdy tylko wyszliśmy ze schroniska – deszcz ustąpił, a nawet delikatnie zaczęło wyglądać słońce. W tej przyjemnej aurze Wojtek odebrał legitymację PTT, a nasz Oddział powoli zbliża się do stu członków. Wierzę, że uda się tę liczbę osiągnąć w tym roku.
Część naszej grupy postanowiła nie iść dalej i zawrócić do samochodów. Pozostała ósemka ruszyła bardzo przyjemnym czerwonym szlakiem na Czupel i dalej do schroniska pod Kotarzem. Tutaj trafiliśmy w sam środek fiesty. Turyści z Frydka-Mistka, których w tym miejscu serdecznie pozdrawiamy, grali na gitarach i mandolinie, śpiewali i ogólnie dobrze się bawili. A my razem z nimi 🙂
Niestety, to co miłe szybko się kończy i wkrótce ruszyliśmy w drogę powrotną. Niebieski szlak nie był zbytnio zalodzony, więc dość sprawnie wróciliśmy o 16 na parking. W drodze powrotnej zrobiliśmy jeszcze małe zakupy (ach te lentilki) i około 17-tej szczęśliwie dotarliśmy do Bielska-Białej.
SB
.